15👽

157 6 1
                                    

Wstałam na nogi. Dabi też wstał zapinając pasek.

-proszę to twoja osełka
~dziękuje

Podał mi narzędzie, szeptając mi do ucha:

-następnym razem ja będę na dole

W tej chwili do pokoju prubowała się dostać Toga.

-ej gołąbeczki Shigaraki was woła, bohaterowie są już w drodze

Szybko wybiegliśmy z pokoju. Dabi zbiegł do piwnicy. Ja zabrałam swoje miecze i schowałam się w lesie czekając na to aż przylecą.

Time skip---30 minut

~~przylecieli już trzeba zrobić arenę.

Zrobiłam arenę all might i reszta już mieli wchodzić do domu kiedy w ostatnim momencie przekułam mu stopę moim sztyletem. Chciałam zwrócić na siebię uwagę i się udało. Wszyscy wbiegli do dżungli a tam pozajmowali się nimi dani złoczyńcy. 

~ no proszę kogo ja tu widzę, czyżby to był bohater NUMER 2- zaśmiałam się szyderczo

-gdzie jesteś i kim jesteś?

~jestem najlepiej znanym złoczyńca wszechświata a ty masz jeszcze czelność pytać się mnie kim jestem?

Zeskoczyłam z  gałęzi. Miecz wbił się w ziemię a ja końcu jego rękojeści stałam na jednej ręce. Stanęłam na własne nogi.
Nagle Edvador ruszył we mnie jak dziki.

~wiem że jestem sexy ale mógłbyś się na mnie nie rzucać jak stara napalona małpa?

Nagle poczułam jak coś we mnie uderza. Był to ojciec Dabiego.

~dobra koniec zabawy w takim razie

Mówiąc to unikałam się pod niebo i przybrałam postać anioła/demona.
Gdy spadłam na ziemię zaczęłam się psychopatycznie śmiać. Mój śmiech był na tyle głośny że chyba dałam radę ogłuszyć na chwilę przeciwnika. Wtedy wzięłam go na swoje skrzydło i wzniosłam się do góry. Poleciałam na ocean i wrzuciłam go tam. Umówiłam się nad taflą wody przez jakieś 10 minut nikt nie wypływał. Uznałam że najprawdopodobniej się utopił dlatego sobie odpuściłam. Leciałam do brzegu gdy nagle poczułam jak fala gorąca zderza się z moimi plecami. To był ten pieprzony Edvador. W mgnieu oka moje skrzydła zniknęły a ja wpadłam do wody. Czułam jak moje plecy cierpią. Zignorowalam ból i znów przemieniłam się w demona. Byłam wściekła. Znalazłam bohatera numer 2 płynącego w stronę lądu. Wzięłam go za rękę i rzuciłam nim jak najdalej prze siebie. Edvador wylądował na wyspie ja też tam wylądowałam. Użyłam mojej mocy iluzji. Przemieniłam się w małą bezbronną dziewczynkę. Edvador do mnie podszedł i zapytał czy coś mi się stało. Udawałam że płakałam ale jak zaczął się mnie wypytywać czy wszystko wporządku zachciało mi się śmiać. I odrazu płacz przemienił się w śmiech. Edvador zorientował się że to ja i jak najszybciej uderzył mnie promieniem ognia. Miałam poparzone całe plecy i brzuch.

~o nie żart się skończyły

Już miałam używać 100% swojej mocy gdy nagle przyszedł cały pocięty Aizawa i zabrał Edvadora. Ponieważ byłam wykończona arena nie działa tak dobrze.
Odrazu po tym jak wylecieli zemdlałam. Gdy się obudziłam leżałam u siebie w pokoju. Obok mnie siedziała Toga a z pokoju obok było słychać krzyki.

~Toga co to za kłótnia obok w pokoju?
-Dabi kłuci się z Shigarakim
~a o co ?
- o to żebyś już nie jeździła na misję
~dlaczego?!
-Dabi bardzo się o ciebie martwi i nie chce żeby stała ci się krzywda.

Dabi wszedł do pokoju

-Toga wyjdź z tąd
- dobra już idę- wyszła z pokoju






WYJĄTKOWA [Dabi x reader] * skończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz