{2}

1.7K 90 18
                                    

To już ten dzień, dzień mojej przeprowadzki. Wstałam wcześnie ale nie byłam jedyna która nie śpi, moje bagaże zniknęły. Pewnie Clay zabrał je do auta. Ubrałam się i zobaczyłam karteczkę „kiedy będziesz gotowa zejdź do auta". Tak zrobiłam, umyłam zęby i wyszłam z domu.
- O hej - przywitał się Clay
- Hejka, ile będziemy jechać?
- Około 4h - powiedział patrząc na nawigację
Droga minęła szybko, może dlatego że przez cały czas Clay puszczał jakieś piosenki.
- Jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się
- oh wow ładnie tutaj - był to dwupiętrowy dom z basenem na dworze.
- Są pokoje 2-osobowe będziesz miała pokój z Willem okej?
- No okej okej - w sumie lubię willa wiec mi to nie przeszkadzało, kiedy doszłam do mojego pokoju mój współlokator już tam był.
- O czyli z tobą mam pokój - zaśmiał się
- Najwidoczniej - uśmiechnęłam się do bruneta miał na sobie beżową bluzę, pod spodem była chyba koszula, czarne spodnie i okulary. Wyglądał dość elegancko ja byłam ubrana w dużo za dużą bluzę i szare dresy, miałam rozwalonego koka i nawet nie bylam pomalowana. W tym samym momencie z walizki wyciągnęliśmy gitarę
- Oooo grasz na gitarze? - zapytałam się z uśmiechem
- Takk :3
Rozpakowaliśmy się i ja rzuciłam się na łóżko.
- ktoś się zmęczył? - zaśmiał się
- Ohhh i to nie wiesz jak
- Hej gracie w butelkę? - do pokoju wszedł Karl
- ugh...No dobra - leniwie wstałam z łóżka, Wilbur zrobił to samo, usiedliśmy w kółku
- Ja zaczynam! - wyrwał się Clay
- Emy prawda czy wyzwanie - nawet nie zobaczyłam że butelka na mnie zakręciła
- Czy moja kochana siostrzyczka ma chłopaka?
- Nie nie ma - odpowiedziałam znudzona bo wiedziałam że zada to pytanie. Zakręciłam i butelka padła na Tommego
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie
- Ja chce mu zadać - krzyknął mój brat
- No spoko jak chcesz
- Tommy...jesteś prawiczkiem? 😼
- CLAY!
- No co...........byłem ciekawy
- Nie odpowiem, teraz ja kręcę- graliśmy z 30 min było ciekawie, były też dziwne pytania ale dałam radę.
- Dobra chłopaki ja idę do pokoju
- Zostań jeszcze - nalegał Clay
- Clay jestem zmęczona
- No dobra dobranoc - poszłam do pokoju i przebrałam się w piżamę. Łóżko było naprawdę wygodne więc od razu bym zasnęła ale wszedł Will
- przepraszam obudziłem cię? - wystraszył się
- Spokojnie nawet nie zasnęłam - odpowiedziałam spokojnie widząc troskę Willa.
- Okej dobranoc - powiedział kiedy w końcu poszedł spać, mi się jednak wtedy już spać nie chciało. Usiadłam i oparłam się o oparcie łóżka, nagle usłyszałam grzmot. Świetnie, burza jeszcze tego brakowało. Od dziecka bałam się burz nawet nie wiem skąd mi się to wzięło. Próbowałam zasnąć, nie wyszło. Stwierdziłam że raz się żyje i poszłam na taras, nie wiem czego się bać pioruny były piękne. Bardziej od piorunów wystraszyła mnie nagła ręka na moim ramieniu, jestem sprytna wiec chciałam stosować samoobronę ale zobaczyłam Willa
- Jejku przepraszam myślałam że to...w sumie nie wiem kto
- Spokojnie nie chciałem cię wystraszyć przepraszam po prostu zobaczyłem że nie ma cie w łóżku, nie jest ci zimno?
Fakt byłam w krótkim rękawku, zapomniałam o zimnie jednak gdy usłyszałam to słowo automatycznie zrobiło się chłodno
- Niee
- Zakładaj to bo się przeziębisz - oddał mi bluzę
- naprawdę nie trzeba
- Nie każ mi się powtarzać
Wspominałam że jestem krasnalem więc bluza chłopaka który ma prawie 2 metry wyglądała na mnie jak sukienka.
- Dzięki
- Co ty tutaj robisz sama?
- Oglądam burze bo nie mogłam zasnąć
- Mogę się przysiąść?
- Jasne siadaj - przesunęłam się
Rozmawialiśmy nawet nie wiem o czym, chyba po prostu mówiliśmy to co nam się nasunie na język. Rozmawialiśmy 2 godziny i w końcu poczułam jakieś uczucie...nie wiem jak to określić, chyba po prostu czułam się bezpiecznie. Nie wiedziałam czy mogę to zrobić ale chciałam to zrobić więc położyłam głowę na ramieniu Willa
- wow czyli umiesz się przytulać - zaśmiał się
- chyba - miałam to traktować jako przytulanie? Nie obchodziło mnie to po prostu czułam się bezpiecznie. Zanim się zorientowałam była już 6:00 i zrobiło się jasno.
Nie wiem jakim cudem ale każdy nagle zebrał się w salonie, co prawda każdy wyglądał jak zombi z puszką energetyka w łapie ale pomińmy.
- To co może zrobimy streama? - zaproponował Clay
- W sumie czemu nie - każdy się zgodził
- Wiecie ja chyba zrobię swojego...- Clay chyba o mnie zapomniał
- A No tak zapomniałem...No okej to idź
Mój stream:
- hej Emily
- czemu cie tak długo nie było
- gdzie jesteś
- Hej przepraszam ze mnie długo nie było ale się przeprowadziłam! Mam nadzieje że wam się nowe tło spodoba. Możemy sobie dzisiaj zrobić Q&A
- w jakie słowa już nie uwierzysz?
Zobaczyłam to pytanie i nie wiedziałam czy powiedzieć prawdę...byłabym skończona. Pamiętacie jak wam o sobie opowiadałam powiedziałam że zostałam wykorzystana, większość to pewnie źle zrozumiała...mój były chłopak mnie zgwałcił, zrobił to w mojej sypialni. Też był Amerykaninem więc słowa te były powiedziane po angielsku ale nawet w polskiej szkole Się szybko rozniosły musiałam zmienić szkole ponieważ byłam tą „do zaliczenia" Clay o tym nie wiedział, ani mama...nikt nie wiedział
- W jakie słowa nie uwierzę...

Pov: u chłopaków
- Ej! Clay chodź tutaj - zawołał go Karl oglądający mojego Streama
- Co?
- Popatrz - pokazał na pytanie i moją minę
- Będzie ciekawie - dodał Quackity

- Myśle że będą to słowa...
Tutaj jeszcze się zastanawiałam
- nie musisz mówić
- widać ze to dla ciebie ciężkie
- Wybierz inne pytanie!
- „take my heand will be fine, i promise i won't do you anything without your promission" - Czułam się okropnie ze to powiedziałam.
- ...
- czy stało się to o czym myśle?
- Biedna Emily
- wszystko będzie dobrze!
- okej kolejne pytanie...- i tak prowadziłam strem przez 2h

Pov: u chłopaków
- Co to znaczyło?...- zaniepokoił się Will
- Chyba nie to co myśle - wystraszył się Clay
- Cos sie stało tylko tyle wiemy - dodał Tommy
- musimy cos zrobić - powiedział Quackity

- Okej ja kończę już streama papa 👋🏻
Położyłam się na łóżku i złapałam za głowę, miałam tylko nadzieje że żaden chłopak tego nie usłyszał, naprawdę. Do pokoju wszedł Clay
- hm?
- Mam do ciebie pytanie...
- Słucham
Usiadł obok mnie
- co znaczyly te słowa wiesz...
- Nie chce o tym mówić
- Emy
- Nie chce o tym mówić - powtórzyłam innym tonem
- Wiesz że możesz na mnie liczyć wiec mi powiedz
- Ty jesteś głuchy? Nie chce o tym mówić - po policzkach zaczęły mi spływać pojedyncze łzy
- Jestem twoim bratem możesz mi...- nie zdążył dokończyć kiedy usłyszałam te słowa nie wytrzymałam. Miałam tylko nadzieje że chłopacy nie podsłuchują za drzwiami
- SZKODA ŻE NIE BYŁEŚ MOIM BRATEM WTEDY KIEDY TEN ZWYROL MNIE ZGWAŁCIŁ - Popłakałam się chyba jak nigdy ale zrobiłam to...powiedziałam to co chciałam, nie wiem czy mi ulżyło czy na odwrót widziałam minę Claya, jakby właśnie dowiedział się jakieś okropnej rzeczy...bo w sumie się dowiedział.
- Emy...ja...nie wiem co mam powiedzieć
- Po prostu się zamknij - wybiegłam z pokoju i ten widok zniszczył mnie jeszcze bardziej, każdy z mieszkańców stał przy drzwiach...wszystko słyszeli. Przecisnęłam się między nimi i wybiegłam. Nie wiedziałam gdzie biegnę. Zatrzymałam się przy moście, oparłam po barierkę i w końcu to zrobiłam. Podwinęłam rękawy i spojrzałam na mój kolejny sekret. Moje nadgarstki były pełne ran i blizn, w myślach ciagle miałam słowa „skocz" chciałam je odepchnąć jak najdalej. Żeby mnie nie kusiło pobiegłam na pole obok mostu tam się położyłam i patrzyłam w niebo. Mogłabym tak leżeć w nieskończoność i taki był mój zamiar ale usłyszałam Krzyki chłopaków
- EMLILY!
- GDZIE JESTEŚ?!
Trawa była wysoka wiec żeby było mnie widać musiałam wstać. Kucnęłam i popatrzyłam na chłopaków, byli na moście i patrzyli za barierki. Pewnie myślą że skoczyłam. Podeszłam trochę do lasu i oparłam się o drzewo zamknęłam oczy i po prostu słuchałam, Niczego. Podleciał do mnie motyl. Zdziwiłam się ponieważ był niebieski i usiadł mi na ręce. Patrzyłam się na niego i poczułam coś, przypomniało mi się. Mój tato kochał niebieski i motyle...popłakałam się, znowu. Pewnie pomyślicie że oszalałam ale ja serio coś poczułam.
- Dad?...- motyl tylko zatrzepotał skrzydłami, byłam już prawie pewna ale motyl odleciał. Wstałam żeby go dogonić ale poczułam jak coś się na mnie rzuca był to Clay.
- PRZEPRASZAM, BARDZO BARDZO BARDZO KURWA PRZEPRASZAM POWINIENEM PRZY TOBIE BYĆ CAŁY CZAS- Clay był w okropnym stanie, chyba gorszym od mojego
- Clay spokojnie...
- jak mam byc spokojny?! CZEGO JA JESZCZE O TOBIE NIE WIEM?! - panikował, nie wiedział co robić
- Clay chodź tutaj- przytuliłam go
- Podaj tylko namiary na tego co ci to zrobił...- wróciliśmy do domu. Położyłam się na łóżko nie miałam już na nic siły...

——————————————————————

Hejka! Miło mi że to czytasz ❤️ Możesz zostawić komentarz jeżeli chcesz abym coś poprawiła 🤚

1376 słów

~𝐳 𝐠𝐥𝐨𝐰𝐚 𝐰 𝐜𝐢𝐞𝐦𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐜𝐡𝐦𝐮𝐫𝐚𝐜𝐡~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz