Rozdział 7.

736 45 2
                                        

Obudziłam się o godzinie ósmej. Tyler jeszcze spał, więc skorzystałam z okazji i poszłam pierwsza do łazienki. Po dwudziestu minutach byłam gotowa.

Nie wiedziałam o której mieliśmy jechać do miasta, ale na pewno nie w godzinach porannych, bardziej około dziesiątej, jedenastej. Nie było potrzeby aby budzić brata.

Rodzice także spali. Nie wiem, dlaczego tak szybko się obudziłam.

Pomyślałam sobie „pieprzyć dietę, robię naleśniki”. A to wszystko dlatego, że nudziłam się i byłam głodna.

Zadziwiająco poradziłam sobie z każdym naleśnikiem. Wyszło ich około dwudziestu. Rodzice wstali około dziewiątej, a Tyler chwilę po nich.

Pierwszy raz zadowoliłam rodziców. Wow, nie wiedziałam, że naleśniki z samego rana ich tak uszczęśliwiają.

Telefon Tylera zadzwonił.

- Tak?... Tak – spojrzał na mnie – Um, w porządku?... Ok., przekażę Ninie… - odłożył telefon

- Kto dzwonił? – zapytałam popijając sok

- Niall, jedziemy za pół godziny, on jedzie swoim samochodem, a ja drugim.

- Okej. Zajmuję miejsce pasażera obok ciebie.

Okazało się, że wraz ze mną i Tylerem jadą jeszcze Dani, Adam i Tom. Spotkaliśmy się przy naszej działce. W drugim samochodzie prowadzi Niall, obok niego siedzi Agnes, a z tyłu Tina, Chris i Marc. Mieliśmy zamiar pojechać do większego miasta, a nie tego tutaj. Każdy wziął strój kąpielowy, gdyż mieliśmy zamiar jechać do Aquaparku, ale także na zakupy.

- Nina, włącz muzykę – poprosił Tom.

- Jasne.

            Półtorej godziny później byliśmy na miejscu. Nasz plan z Aquaparkiem okazał się wypalić, były bilety dla nas wszystkich. Każdy kupił dla siebie i rozdzieliliśmy się przed szatniami. Dwadzieścia minut później czekaliśmy w kolejce przed mega zjeżdżalnią.

- Hej, Niall, zjedziesz ze mną? – usłyszałam jak Agnes pyta Nialla.

- Um, właściwie… - nie mógł dokończyć zdania, bo Agnes zaatakowała go swoimi ustami.

Uh, okropieństwo.

- Zjedziesz ze mną, Tom? – zapytałam, ale wcale nie po to, aby Niall zrobił się zazdrosny. I tak nigdy taki nie będzie. A zwłaszcza z mojego powodu.

- Pewnie.

Niall i Agnes zjechali, a ja z Tomem czekaliśmy na zielone światło oznajmujące, że możemy zjechać.

I tak było 3 razy, zanim się znudziliśmy. Poszliśmy pływać w basenie. Pływałam jak na treningach, kiedy nagle ktoś złapał mnie za kostkę, a ja nie mogłam płynąć dalej. Zobaczyłam Nialla z uśmiechem na twarzy.

- Ugh, puść mnie – zaprotestowałam

- Chodź ze mną zjechać – powiedział, udając jakby nie słyszał moich wcześniejszych słów.

- Okej – nie mogłam mu się oprzeć.

Kilkadziesiąt schodów wyżej czekaliśmy w kolejce, która nie była taka długa, jaka była ostatnim razem.

Usiadłam, a Niall za mną. Przyciągnął mnie do siebie za mój brzuch, tak że plecami dotykałam jego torsu. Oparłam się o niego, ale on wciąż mnie trzymał. Zapaliło się zielone światło, a Niall odepchnął się. Zwykły zjazd, nic szczególnego. Pewnie Niall chciał zjeżdżać, bo nie umiał pływać i nie chciał leżeć cały czas na leżaku.

Memories | n.hWhere stories live. Discover now