Rozdział 12.

643 44 2
                                    



Dziadkowie Nialla jeszcze nie wrócili, więc byliśmy sami w jego domku. Zjedliśmy przygotowane przez niego spaghetti z sosem z puszki. Zaczęliśmy oglądać program, który oglądaliśmy wczoraj przed imprezą, a potem wyjechaliśmy do lasu, abym mogła poćwiczyć jazdę.

- Po prawej masz pedał gazu, po środku hamulec, a po lewej sprzęgło... - zaczął tłumaczyć

- Mhm...

- Serio nie wiedziałaś chociaż tego? Nie wiem czy był to dobry pomysł.

- Zamknij się – zaśmiałam się – tłumacz dalej.

- Odpal samochód i jedź powoli, ale naprawdę bardzo powoli.

Wcisnęłam pedał gazu i samochód gwałtownie ruszył, za mocno. W ostatniej chwili zdążyłam zahamować.

- Kurwa, Nina. Zabijesz nas. Mówiłem powoli!

- Jak na pierwszy raz idzie mi bardzo dobrze!

- Mi szło lepiej – podniósł do góry brew

- Bo ty jesteś cholernym chodzącym ideałem! – powiedziałam zanim to przemyślałam – Miało być idiotą. Jesteś idiotą.

- Powtórz to. – uśmiechnął się

- Jesteś idiotą.

- To, co powiedziałaś wcześniej – przewrócił oczami.

- Cicho. Uczę się tu jeździć.

Po godzinie nauki szło mi na tyle dobrze, że Niall poprowadził mnie pod jakieś jezioro. Wyszedł z samochodu, ale ja nie miałam zamiaru tego robić, ponieważ było już ciemno i zimno. Podszedł do strony kierowcy i otworzył mi drzwi.

- Idziesz?

- Gdzie?

- Na dwór, dzisiaj jest noc spadających gwiazd.

- Na serio?

Skinął głową.

- A-ale tu jest zimno.

Wyciągnął rękę przed siebie, żeby pokazać mi co w niej trzyma. Koce. Kurde, czy on to zaplanował?

Uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu. Niall położył jeden koc na ziemi, a drugim przykrył nas.

- Powiedz mi, że to nie randka – powiedziałam cicho. W głębi duszy chciałabym żeby tak było, ale to Niall i znam go na tyle dobrze, że niepokoi mnie jego zachowanie.

- To może być randka. – uśmiechnął się i odwrócił twarz w moją stronę, która była tylko centymetry od mojej. – Jeśli tylko chcesz. Chcesz?

- T-tak.

- A więc to jest randka.

Pocałował mnie.

Byłam szczęśliwa. Podobało mi się. I już byłam pewna, że on też mi się podoba.

- Przegapimy gwiazdy – przerwałam.

- Jasne. Kto pierwszy zobaczy spadającą.

Czekaliśmy dziesięć minut, aż blondyn podniósł rękę do góry.

- Widziałaś? – zapytał

- Nie! Kłamiesz!

Zaśmiał się cicho.

I wtedy ja zobaczyłam pierwszą.

- O widzę! To było takie piękne.

- Pomyśl życzenie.

Memories | n.hWhere stories live. Discover now