Rozdział 15.

614 36 1
                                    


Było około godziny 15:30 gdy wyszłam od Nialla.

- Cześć? – zapytałam, gdy weszłam do domu. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli obiad.

- Chcesz obiadu? – zapytała moja matka.

- Nie, dzięki, jadłam u Adama. – skłamałam. – Tak w ogóle, to na ile przyjechaliście? Bo nie wiem czy brać więcej ubrań.

- Jutro wyjeżdżamy, skarbie – powiedziała ciotka.

- Oh, okej.

Czyli to będzie ostatnia noc moja i Nialla, no chyba że uda mi się jeszcze wymknąć z domu na nockę u niego.

Gdy zjedli, wyszliśmy na dwór. Usiadłam przy Harrym i wujku.

- Niall nie przyjdzie? – zapytał kuzyn, a ja spojrzałam zdezorientowana na wujka. Nie zrobił żadnej złej miny, a Harry kiwnął głową.

- Nie, lepiej żeby nie pokazywał się moim rodzicom.

- To twój chłopak? – tym razem zapytał wujek.

Nie wiedziałam czy mogłam mu powiedzieć. Obawiałam się.

- Spokojnie, nie powiem nic nikomu. – dodał.

- Tak, to mój chłopak, ale moi rodzice go nie lubią.

- Właściwie to czemu? – wtrącił się Harry.

- Nie wiem. Może dlatego, że jest jakby niegrzeczny? Ja sama nie jestem grzeczna, ale moi rodzice przesadzają. Zawsze spędzaliśmy razem czas i dobrze się dogadywaliśmy.

- To jest ten blondyn z tatuażami?

- Mhm.

- Wydaje się, że jest w porządku.

- Bo jest.

- Jeśli chcesz, mogę z nimi porozmawiać.

- Nie, nie. Ale dziękuję, wujku.

Później porozmawialiśmy trochę o dziewczynie, która podoba się Harremu, a mój wujek bardzo dobrze znosił te rozmowy. Mój kuzyn ma najlepszego tatę na świecie. Ma wielkie szczęście.

Po godzinie wróciłam do Nialla, i jak się okazało, przyszli wszyscy z naszej paczki. Siedzieli razem na dworze i popijali piwo. Dziadkowie Nialla nie mieli nic do tego, wiedzieli że są tam już wszyscy dorośli. Oprócz mnie.

- Cześć – powiedziałam i usiadłam na trawie „po turecku".

Wszyscy mi odpowiedzieli i przysłuchiwałam się ich rozmowie.

- Za trzy dni wyjeżdżam – powiedział do mnie Tom, bo nie za bardzo rozumiałam o co chodzi. – I Marc też. Zostaniesz tylko ty z Niallem, Adam i Agnes.

- Kurde, beznadziejnie. Było nas tak dużo...

Ciekawa jestem, czy spotkamy się wszyscy za rok. Wiem, że możemy sobie składać teraz obietnice, ale to jest rok czasu i wiele rzeczy może się zdarzyć.

- Pojedźmy jutro na jakąś imprezę, ale nie tutaj, gdzieś dalej. – zaproponowała Agnes, a mi spodobał się ten pomysł.

- Jestem za!

- Mam kolegę, który co piątki organizuje imprezy i jest to 15 km stąd – powiedział Niall.

- W takim razie dzwoń do niego. – nakazał Marc.

Niall nie czekał dłużej, tylko wstał i odszedł od grupki, żeby zadzwonić. Wszyscy siedzieliśmy cicho i czekaliśmy, aż wróci i da nam odpowiedź. Po około trzech minutach Niall wrócił z uśmiechem na twarzy.

Memories | n.hWhere stories live. Discover now