43.

2.2K 113 57
                                    


Jeongguk

Dziękuję.

Taehyung

Za co?

Jeongguk

No za wczoraj.

Taehyung

No nie spodziewałem się

Jeongguk

Nie przyzwyczajaj się

Taehyung

No domyślam się

Jeongguk

A tak ogólnie to miałeś iść tylko do sklepu

Jestem głodny

Taehyung

Sam mogłeś iść, nie musiałeś mnie budzić z samego rana...

Jeongguk

Nie mogłem, bo bym musiał Cię zostawić samego w moim mieszkaniu

A poza tym to logiczne, że kazałem ci iść rano

Wtedy jest najlepszy chleb

Taehyung

Tak, bo bym Cię okradł
Albo jeszcze bym smacznie spał, to nie

Jeongguk

Ciesz się, że w ogóle pozwoliłem ci u mnie spać

Taehyung

Dzięki zbawco

..................

Taehyung jeszcze zaspany wrócił do mieszkania z torbą zakupów. W sklepie ekspedientka patrzyła na niego, jakby zobaczyła ducha. Odstawił wszystko w kuchni i trzepnął młodszego, który siedział na kanapie oglądając telewizję, w głowę.  Gguk na to podskoczył, bo nie słyszał, żeby Tae wchodził.

— Wreszcie! — krzyknął i wstał. Udał się do kuchni. Był głodny. Czując jeszcze świeży chleb, odkroił sobie przylepkę i wrócił do salonu z nią w buzi.

Taehyung leżał plackiem na kanapie z zamkniętymi oczami.

— Wstawaj.

— Mhmm.

— Ja nie wiem, przecież przespałeś całą noc i nadal jesteś śpiący?

— Może dlatego, że ktoś mnie obudził zrzucając z łóżka? — westchnął podnosząc się na dłoniach.

Gguk wzruszył ramionami i wrócił, skąd przyszedł. Wyciągnął zakupy z torby i zabrał się za robienie śniadania.  Powinien być milszy dla Taehyunga, bo przecież mu pomógł poprzedniego dnia. Jednak nie potrafił się powstrzymać przed docinkami w jego stronę. To już nawyk.

LIE || TAEGGUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz