59.

2.1K 111 96
                                    

Taehyung w pośpiechu wrócił do pustego mieszkania. Do samego końca wierzył, że jego brat jedynie sobie żartował. Niestety nie. Cóż, zasłużył sobie. Miał gdzieś, co mówili rodzice i to Namjoon zawsze się nimi zajmował. To było niesprawiedliwe.

Miał bardzo mało czasu. Stwierdził, że nie było sensu gotować czegoś na szybko. Uprzątnął więc wszystko zamawiając jakieś jedzenie na dowóz. Modlił się, aby przyszło zanim jego rodzice się zjawią.

Był piątek. Poprzedniego dnia widział się z Ggukiem. Młodszy właśnie wypisywał do niego czekając na balkonie od kilku godzin, aż zobaczy dobrze znany mu czarny samochód. Wracał do domu jedynie, gdy kończył mu się sok i jedzenie. Tae mu pisał, że to głupie, wystarczyło, że sprawdziłby w Internecie loty, jednak Gguk się uparł.

Chłopak poprawił włosy, przebrał się w białą koszulkę, która jedyna z szafy była prosta, i ciemne jeansy. Wiedział, że Namjoon nie zmieni zdania, chociaz nadal się o to modlił. Jego brat był bardzo uparty.

Kiedy zadzwonił dzwonek spojrzał w lustro wycierając twarz i otworzył drzwi. Jedzenie na szczęście przyszło na czas, zdążył je wyjąć z pudełek i położyć na stole razem z zastawą. Było to dla niego bardzo idiotyczne. Nie rozumiał, dlaczego rodzice tak bardzo ich kontrolowali.

Westchnął słysząc za drzwiami głos swojego ojca. Otworzył więc drzwi.

— Cześć — powiedział przesuwając się, aby zrobić im miejsce.

— A gdzie Namjoon? To on powienien nam otworzyć.

— Miał jakąś ważną sprawę do załatwienia i nie ma go w domu... — odparł. Nie pamiętał, kiedy był sam na sam z rodzicami.

— Coś jest ważniejsze od jego rodziców?! — oburzyła się matka.

— Wchodzicie, czy mamy zamiar tak stać w przejściu?

— Grzeczniej.

— Kawy, herbaty? — Uśmiechnął się sztucznie. Wspólnie weszli do salonu. Usiedli przy stole, gdzie wszystko było naszykowane.

Jeszcze dobrze nie weszli do mieszkania, a Taehyung miał dość. Wiedział natomiast, że najgorsze jeszcze nie nadeszło.

W ciszy jego rodzice popijali kawę i jedli zamówione danie. Tae czuł na sobie ich wzrok, co bardzo mu się nie podobało. Przede wszystkim dlatego, że jeszcze nic nie usłyszał na temat koloru włosów.

— Musisz się tak z tym obnosić?!

— Z czym konkretnie? — zapytał. Oho, zaczyna się, przeszło mu przez myśl.

— Z tym, że jesteś inny. Po co przefarbowałeś te włosy? Wyglądasz idiotycznie. Ludzie mogą się czegoś domyślić.

— Przedarbowałem włosy, bo tak mi się podobało. I raczej nie mam czego się wstydzić — wzruszył ramionami biorąc łyka kawy, którą sobie zrobił.

— Tego, że jesteś pedałem.

— Gejem, jak już — powiedział wzdychając. Jak zawsze ta sama śpiewka. — I w zasadzie, to jestem bi, więc nie tylko chłopcy mi się podobają.

— Ohyda — wtrąciła jego matka.

— Jesteś niewychowany, gówniarzu. Przynosisz wstyd naszej rodzinie.

— To wy mnie wychowywaliście, także...

— Nie pyskuj. Masz ostatnią szansę. — Mężczyzna wstał. — Nasz dobry znajomy ma córkę, jest ładna, mądra i z dobrej rodziny...

— Bogata, to nie znaczy dobra...

— Słuchaj co mówię, do cholery! Masz się z nią związać, to twoja okazja.

LIE || TAEGGUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz