70.

2.4K 134 109
                                    

— Teskniłem za tobą! — krzyknął Jimin rzucając się na szyję starszego. Ten przez to upuścił torbę, którą mial w dłoniach na ziemię. Nie zdążył dobrze wyjść z lotniska i został zaatakowany przez mlodszego.

— Co ty tutaj robisz? — zapytał zaskoczony.

— Jin powiedział mi kiedy wracasz, więc chciałem zrobić ci niespodziankę!

— A jak tutaj dotarłeś?

— Za dużo pytań — powiedział i pocałował chlopaka w usta. Yoongi zaskoczony rozszerzył oczy. Jimin, kiedy odsunął się kawałek, uśmiechnął się nieśmiało. — Cieszę się, że wróciłeś.

Wspólnie opuścili lotnisko. Jimin doskonale wiedział, że auto starszego stało na parkingu, więc przyjechał pociągiem. Właśnie po to wstał o drugiej. Na miejscu był przed szóstą. Jak to mówią, lepiej być gdzieś wcześniej, niż się spóźnić. Kilka razy przysnęło mu się na krzesełkach w poczekalni, jednak koniec końców dal rade. Doczekał się samolotu starszego.

W samochodzie to Jimin głównie mówił, a Yoongi słuchał. Młodszy mial mu wiele do powiedzenia. Usta mu się nie zamykały. Po drodze stwierdzili, że zajadą do miasta coś zjeść. Zajęli stolik na zewnątrz jednej z restauracji składając zamówienie. Cieszyli się sobą.  Nigdzie im się nie spieszyło. Yoongiemu oczywiście to odpowiadało. Co prawda, był zmęczony po podróży, jednak to mu nie przeszkadzało w podziwianiu chlopaka.

Dla Jimina poprzedni miesiąc był ciężki. Nie dość, że na uczelni mial ogrom nauki i zaliczeń, to jeszcze Yoongi jedynie sporadycznie z nim rozmawiał. Czasem ze sobą pisali, czy też rozmawiali przez telefon. Młodszy wtedy cieszył się jak małe dziecko. Naciskał na kontakt z Yoongim, który za każdym razem mu ulegał. Różnica godzin natomiast była ogromną przeszkodą. Dlatego właśnie, bardzo się cieszył, że starszy wrócił.

Jedli w ciszy spoglądając na siebie. Co jakiś czas, któryś z nich uśmiechał się do drugiego. Czuli się dobrze i Yoongi także czuł ulgę, że wreszcie wrócił. Widząc, jaki zadowolony jest Jimin z tego, że go zobaczył, sam chciał go uściskać jak najmocniej. Również tęsknił. Za nim, za Yuną i mamą, za przyjaciółmi. Znajomi z pracy to nie to samo, co Jin, Hoseok czy Jeongguk.

— Yoongiii! — usłyszeli nagle. Min nie zdążył się odwrócić i został zaatakowany z lewej strony. Poczuł, jak ktoś ściska jego szyję przytulając się.

— Gguk, daj mu oddychać — westchnął Taehyung z tyłu i przysunął sobie krzesełko z innego stolika, przy którym usiadł.

— Teskniłem za tobą. Twoja mama powiedziała, że przylatujesz jutro, nie dzisiaj.

Gguk schylał się przytulając Yoongiego swoimi ramionami.

— Też cie miło widzieć, ale możesz mnie puścić, bo nie mogę oddychać.

— A, tak — ocknął sie. — Przepraszam.

Wyprostował się i z uśmiechem na ustach patrzył na przyjaciela. Nie widzieli się miesiąc.

— Sorry, że wam przeszkodziliśmy ale Gguk dostał ataku, jak cie zobaczył — powiedział Taehyung sprawdzając coś w telefonie.

— A tobie co? — zapytał Jimin patrząc na Kima. On jedynie wzruszył ramionami.

— Jeongguk, miałeś iść do łazienki.

— A tak, zaraz — powiedział i ruszył do toalety.

Kiedy zniknął im z pola widzenia, Taehyung westchnął.

— No nie wytrzymam z nim.

— Co się stało?

LIE || TAEGGUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz