Nowy świat, nowe życie...
Nora była skołowana. Fred właśnie zapytał, czy chce poznać jego znajomych... Czy chciała? Odpowiedź niby prosta: nie chciała. W stu procentach. Ten pomysł przerażał dziewczynę. Znowu wychodziły z niej antyspołeczne instynkty...
Ale jak miała to wytłumaczyć Fredowi...? Polubiła tego szalonego mulata. Był zabawny i wygadany. Nie chciała, by miał ją za jeszcze większą wariatkę.
Chłopak wyskoczył z przedziału i pomachał do kogoś. A Norę sparaliżowało. Nie mogła się zmusić, aby zrobić chociaż jeden krok. Opanował ją dziwny niepokój, którego za nic nie mogła stłumić. Słyszała odgłosy przepychanek. Nic nieznaczące sprzeczki, które tylko wskazywały, że świat wciąż idzie naprzód – tak jak ona powinna to zrobić.
Fred odwrócił się i zorientował, że z nową koleżanką było coś nie tak. Zadał jej nieme pytanie: ,,W porządku?". Dziewczyna tylko pokręciła głową, starając się oddychać płynnie i przykucnęła.
Nie rozumiała swojego ciała. Przecież przygotowywała się na tę chwilę już od kilku miesięcy. Ale dopiero w drzwiach pociągu to dopadło Norę. Teraz nie mogła już zawrócić.
Ukryła twarz w rękach i próbowała powstrzymać płacz. Chciała być sama, lecz nie było jej to dane. Poczuła Freda koło siebie. Przysiadł obok i nic nie mówił. Zyskał tym coraz większą sympatię dziewczyny. Chciałaby mieć takiego przyjaciela. Normalnego, nastoletniego, który nie był członkiem rodziny. W skrócie: mieć przy sobie kogoś innego, nie tylko Blaise'a.
Dał Norze jeszcze kilka sekund, a później cichym głosem zapytał:
– Co się dzieje?
Nora wzięła drżący oddech:
– Ja... ja nie da-dam rady. To dla mnie za dużo. Może to dziwnie zabrzmi, ale... nie lubię ludzi. Nie lubię tłumów. Nie lubię, jak wszyscy się na mnie gapią. Przepraszam, ale nie chcę poznać twoich znajomych. Wiem, jestem dziwaczką, ale... to za dużo na raz. Całe życie byłam sama i ja...
Fred zbył ją machnięciem dłoni.
– Trzeba było mówić tak od razu. Przecież cię do niczego nie zmuszam. Wstawaj, bo zaraz nam powóz ucieknie, a nie chcę iść pieszo przez las. Ty nie cierpisz ludzi, a ja komarów.
I to zadecydowało. Dziewczyna otarła twarz i postanowiła wziąć się w garść. Była do diabła Eleonorą Zabini. Poradzi sobie ze wszystkim, co ją czeka w tej przeklętej szkole!
Uśmiechnęła się delikatnie do Freda, który poddał dłoń dziewczynie i pomógł wstać.
Już po chwili razem siedzieli w powozie, opowiadając sobie kiepskie dowcipy. Z takim towarzyszem u boku Nora czuła się pewniej. Będzie dobrze...
~~*~~*~~*~~
...nie będzie dobrze! Wszyscy wlepili w nią wzrok! Czekała na swoją kolej, stojąc wśród pierwszaków, których przerastała o głowę. Wyróżniała się i to Norę niesamowicie peszyło. Prawie przegapiła moment, gdy nauczyciel wyczytał jej imię i nazwisko.
Czuła przerażenie – historia całego dnia Nory. Postanowiła nie skompromitować się na oczach szkoły. Uniosła brodę do góry i ruszyła w kierunku stołka, choć cała drżała.
Usiadła i czekała. Czapka opadła na oczy i zaczęła coś mruczeć... Dziewczynie tak głośno bił puls, że nie była w stanie skupić się na jej słowach. Po chwili wszystko było jasne... Tiara krzyknęła: ,,Gryffindor!!!". Co w sumie było niezłym żartem, biorąc pod uwagę przerażenie dziewczyny.
CZYTASZ
Nowa w Hogwarcie
FanfictionDlaczego? Dlaczego Eleonora jest taka... inna? Dlaczego boi się innych ludzi, czarodziei? Dlaczego dopiero po tylu latach jedzie do Hogwartu? Dlaczego nie wie, że nie jest do końca sobą? Dlaczego Roxanne zawsze wpakowuje się w kłopoty? Dlaczego tak...