Druga
Powiedzieć, że Tamara Łukiniczna była zdziwiona, to jak stwierdzić, że ,,No, w sumie Harry Potter nie uczynił dla świata nic wielkiego". Dziewczyna znajdowała się w głębokim szoku. I po raz pierwszy od niepamiętnych czasów naprawdę nie wiedziała, co robić.
Może to dziwne, ale jej pierwszą myślą było: Ja naprawdę tak wyglądam? Dopiero później nadszedł niepokój, strach i zdezorientowanie. Nigdy nie przypuszczała, że znajdzie się w takiej sytuacji.
Przez cały wieczór czuła, że wydarzy się coś złego. Wmawiała sobie, że to nic wielkiego, że martwi się, ponieważ jej Pisklak dorasta i zapewne już wkrótce odleci z gniazda, ale po raz kolejny los jej udowodnił, że nie powinna ignorować swoich przeczuć.
Kiedy zdała sobie sprawę, że jest odrobinę inna? Że pozostałe dzieciaki nie wyczuwają zagrożenia albo nie potrafią spojrzeć na małe pieski i stwierdzić, że ten akurat psiaczek pożyje jeszcze góra tydzień? Nie mogła sobie przypomnieć, ale od zawsze odstawała od swoich rówieśników. Niby w LOCHu było wiele takich wyjątkowych osób, ale dzieci, jak to dzieci, nie lubiły żadnych dziwactw.
Ale to nie czas, by zanurzać się we wspomnieniach...
Miała wszystko pod kontrolą. Naprawdę. Wciąż obserwowała Norę i śledziła każdy jej ruch. Nie robiła tego, tylko dlatego, ponieważ była jej opiekunką, ale dlatego, że naprawdę się o nią troszczyła, a dziewczyna wyglądała dość niemrawo. Po raz ostatni widziała ją, gdy ta rozmawiała z Fredem. Planowała do nich podejść, ale coś odwróciło jej uwagę od drobnej blondynki...
Dlaczego Albus Severus Potter tak ją przyciągał? Dlaczego nie mogła wyrzucić go z głowy? Dlaczego za każdym razem, gdy go widziała, jej serce przyśpieszało, a gdy widziała go z Jasmine (dziewczyną, którą Al się interesował) miała ochotę podbiec do nich, wbić Ślizgonce nóż w pierś, chwycić Albusa pod pachę i uciec z nim w siną dal?
To było zupełnie nie w jej stylu! Rozumie niewinny flircik z przystojnymi chłopakami, nad którymi górowała, czuła się pewna siebie i mogła im zawrócić w pustych główkach... Ale to? Ona... nie nadawała się do tych wszystkich uczuć.
Od zawsze była sama. Może i otaczali ją inni ludzie, ale nigdy nie czuła się z nimi jakoś specjalnie związana. Oczywiście, miała Alberta. Nott bywał czasami ponury, ale naprawdę stanowił dla niej wielkie wsparcie. Niestety w dzieciństwie nie widywali się tak często jak teraz. On mieszkał w przytulnym domku, ona gniła w siedzibie LOCHu. On chodził do Hogwartu, ona najpierw do szkoły w kwaterze głównej, później do Rumuńskiej Szkoły, której nie cierpiała. Go otaczała kochająca rodzina, a ją... ciotka Anastazja. A ona i przymiotnik kochająca nigdy ze sobą nie współgrały.
Ciotka nauczyła ją, jak być silną kobietą. Jak wykorzystywać swoją kobiecość. Jak rządzić innymi. Jak sprawić, by każdy tańczył tak, jak ty ich zaczarujesz. W tym sposobie wychowanie nie było miejsca na taki wymysł jak miłość.
Doskonale pamięta, jak jako trzyletnia, tęskniąca za rodzicami dziewczynka, wdrapała się na jej kolana, chwytając w drobne piątki materiał czarnego kombinezonu i jak przytuliła się do niej mocno, mówiąc bardzo proste słowa: Kocham cię, ciociu. Do końca swojego życia nie zapomni reakcji Anastazji. Gwałtownie odsunęła ją od swojej piersi, złapała drobny nadgarstek w brutalny uścisk i spojrzała jej w twarz. Tamara myślała, że ujrzy gniew na obliczu ciotki, ale pozbawiona uczyć piękna twarz, wydała jej się o wiele straszniejsza. Kobieta spojrzała na nią, jakby oceniała towar w sklepie i powiedziała:
CZYTASZ
Nowa w Hogwarcie
FanfictionDlaczego? Dlaczego Eleonora jest taka... inna? Dlaczego boi się innych ludzi, czarodziei? Dlaczego dopiero po tylu latach jedzie do Hogwartu? Dlaczego nie wie, że nie jest do końca sobą? Dlaczego Roxanne zawsze wpakowuje się w kłopoty? Dlaczego tak...