Nowa dyrektorka
Trzydziesty pierwszy października zbliżał się wielkimi krokami. Nora nie mogła się doczekać swojej pierwszej Nocy Duchów w Hogwarcie. Każdemu udzielała się gorączka przygotowawcza. Hagrid martwił się, że w tym roku jego dynie nie są tak wielkie jak zwykle i wciąż wymyślał nowe usprawiedliwienia. Skrzaty domowe były bardziej nerwowe, o czym Nora wiedziała, gdyż często bywała w zamkowej kuchni. A uczniowie... musieli mentalnie przygotować się na pojawienie nowej dyrektorki...
Razem wyszli z sali i ruszyli w kierunku wieży Gryffindora. Jednak po chwili Chris musiał ją zostawić, gdyż przypomniał sobie, że czegoś zapomniał z Wielkiej Sali.
– Dasz sobie radę sama? – Jego słowa miały niby znaczyć, że się o nią troszczy, ale mówiąc to, nawet na nią nie patrzył. Grzebał w torbie, przeklinając co chwila pod nosem. Nie czekając na jej odpowiedź, odbiegł w przeciwnym kierunku.
– Ta... Dzięki, że spytałeś – mruknęła w ciszę. Pokręciła tylko głową, ciesząc się, że ten idiota nie jest już jej chłopakiem i wznowiła wędrówkę.
Wyjątkowo mocno pogrążyła się w myślach. Jutro miała mieć test powtórzeniowy z transmutacji, na który niby wszystko potrafiła, ale przydałoby się jeszcze to przećwiczyć. Albusowi podobała się jakaś dziewczyna, co do czego miała mieszane uczucia... Niby się cieszyła, ale przyzwyczaiła się już do tego, że Al był zawsze przy niej i dla niej. A jeśli teraz o niej zapomni? Przestanie się o nią troszczyć? Co ona bez niego pocznie? Wiedziała, że takie myśli były wyjątkowo egoistyczne... Nie. Stop. Najważniejsze było szczęście Albusa. Ona jakoś to wszystko przeżyje...
Ktoś ją obserwował.
Nie wiedziała skąd to wiedziała, ale czuła czyjąś obecność za swoimi plecami...
Przyspieszyła kroku.
Przez głowę przeleciały jej najgorsze scenariusze. A przecież miała na siebie uważać! Spojrzała na zegarek - zostało jej dziesięć minut na dotarcie do dormitorium. Ostatnimi dniami lepiej było nie włóczyć się po zamku po godzinie policyjnej...
Może miała po prostu paranoje. Zaczynała już fiksować z tego całego napięcia.
Zerknęła szybko przez ramię, ale niczego nie spostrzegła... Tylko ciemny korytarz. Ale na wszelki wypadek jeszcze bardziej przyspieszyła.
Kroki.
Usłyszała za sobą kroki!
Była tego na sto procent pewna!
Dziewczyna wyjęła na wszelki wypadek różdżkę z torby i ścisnęła ją w spoconej dłoni.
Pewnie przesadzała. Może to tylko taki sam uczeń jak ona, który wracał na ostatnią chwilę do pokoju. Ale... to mogła też być ta wariatka Eve Queen... lub morderca profesora Grucy... lub...
Wpadła na kogoś!
Później Norze było strasznie głupio. Zareagowała zbyt... emocjonalnie.
Powaliła człowieka, na którego się natknęła. Działała bardzo szybko. Była przerażona, ale też zmotywowana, aby przeżyć. Nie miała pojęcia, kim jest jej przeciwnik, dopóki nie leżała na nim na zimnej posadce i nie przykładała mu różdżki do gardła. A napastnikiem, lub ofiarą w tym momencie, okazał się...
– Hugo?
Nora szybko zeszła z chłopca.
Rudzielec był w szoku. Złapał się za gardło i cofnął od niej na czworaka.
CZYTASZ
Nowa w Hogwarcie
FanfictionDlaczego? Dlaczego Eleonora jest taka... inna? Dlaczego boi się innych ludzi, czarodziei? Dlaczego dopiero po tylu latach jedzie do Hogwartu? Dlaczego nie wie, że nie jest do końca sobą? Dlaczego Roxanne zawsze wpakowuje się w kłopoty? Dlaczego tak...