Rozdział 19

1.2K 82 12
                                    

Patronus

Piątkowe śniadanie było dla Nory niezwykle męczące. Po tym, jak obudziła się - dziwny sen z Hugonem nie dawał jej spokoju - długo nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok, mając wrażenie, że coś ważnego jej umyka...

O dziwo, rodzince udało się w komplecie pojawić na śniadaniu. Koło Nory siedziała Rose, która chyba miała równie ciężką noc, co ona. Głowa niebezpiecznie opadała jej na ramię, gdy wpatrywała się w owsiankę. Albus wyżywał się na swoim gofrze, dźgając go zapamiętale widelcem i mamrocząc coś o zagładzie całej gofrowej rasy. Fred, Lily i James rozmawiali ze sobą radośnie o... tak, zgadliście... Quidditchu. Domie i Molly - które do nich powróciły = paplały o jakimś przystojnym chłopaku z siódmego rocznika. Brakowało tylko Hugona...

Scorpius i Nott pomachali do niej niemrawo, gdy zerknęła na ich stolik. Tamara, wraz z Emmą, jadła śniadanie przy stole Puchonów... Nora zapragnęła, by ta piękna Rosjanka skończyła już posiłek i znów zaczęła jej pilnować... Nie chodziło o to, że się o siebie bała. Nie. Po prostu brakowało jej towarzystwa dziewczyny. Co było głupie, bo przecież zaraz miały mieć starożytne runy, na których siedziały razem. Jeszcze zdąży się zmęczyć jej towarzystwem.

Nie powiedziała przyjaciołom o swoim śnie. Czuła, że to nie jest coś, z czym powinna się afiszować. To ją Hugo odwiedził - jeśli naprawdę to się wydarzyło... - i chyba nie chciał, by od razu o tym rozpowiedziała. Zresztą dzieliła się z nimi już praktycznie wszystkim. Chyba nie zaszkodzi, jak niektóre sprawy zostawi jednak dla siebie. Ale co to do merliniej cholery miało znaczyć?! Niby z czym miała się ujawnić? Nic już nie rozumiała...

– Nora? Dobrze się czujesz?

Uniosła głowę, zdając sobie sprawę, że Dominique Weasley po raz pierwszy w życiu zwróciła się do niej bezpośrednio. Na twarzy siedzącej obok dziewczyny, malowała się szczera troska.

– Tak... To znaczy nie... Sama nie wiem – mruknęła, opierając podbródek na dłoni, postukując palcami po policzku i patrząc na siedemnastolatkę ze zrezygnowaniem.

– Masz urwanie głowy, co? Pamiętam, jaki szósty rok był męczący. – Domie zaczęła smarować rogalika dżemem. Molly gdzieś znikła, co może było przyczyną rozpoczęcia pogawędki przez dziewczynę.

– Szkoła nie jest taka zła. Martwią mnie... inne problemy. – Nie chciała za wiele zdradzać, ale nie zamierzała ignorować takiej szansy. Jakoś trudno było jej traktować Dominique jako część zwariowanej rodzinki Weasley&Potter. Wraz z Molly wydawały się na to za poważne i odległe... Dlatego cieszyła się, że dziewczyna do niej zagadała. Może przełamie te ich dziwne - i praktycznie zerowe - stosunki.

– Pewnie ma z tym coś wspólnego to, że Blaise Zabini zaginął, prawda? Jesteś z nim spokrewniona? Pisali o tym ostatnio w gazecie...

Ale Nora nie słyszała jej dalszej wypowiedzi. Tak podejrzewała, że jej ojciec zaginął, ale fakt, że informacja ta przeciekła do mediów, bardzo ją zaniepokoił. Co jeżeli już więcej go nie zobaczy? Nie przytuli go? Nie powie mu, jak bardzo go kocha i że już dawno mu wybaczyła? Nie usłyszy, jak szepcze w jej włosy, że jest jego najdroższym Promyczkiem? Pocieszało ją tylko to, że Blaise wciąż pozostawał zaginiony, a nie na przykład martwy...

Szybko pożegnała się z Domie i resztą ludzi, i udała się na swoją pierwszą lekcję.

~~*~~*~~*~~

Roxie czuła, że powinna być zaniepokojona faktem, że budzi się w nieswoim łóżku, ubrana w koszulę nocną, która zdecydowanie do niej nie należała... Różową, za długą i za ciasną. Ale ból głowy i ssanie w żołądku sprawiły, że zignorowała swe obawy.

Nowa w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz