Rozdział 22

1.2K 75 12
                                    

Dla tych, którzy zostali i czekali.... Dziękuję.

Rozdział odrobinę na ochłodę :D

Dary

Czy znacie to radosne uniesienie, gdy powoli budzicie się ze snu i zdajecie sobie sprawę, że to pierwszy dzień świąt? Jeszcze nie zdążyliście do końca oprzytomnieć, a już lecicie przed siebie, modląc się, by być pierwszą osobą w rodzinie, która się obudziła. Daje ci to wtedy wielką przewagę... możesz bezkarnie potrząsać prezentami innych i zastanawiać się, co też dostali w tym roku... Ale i tak największą radość czujesz, gdy widzisz prezenty ze swoim imieniem...

Eleonora Zabini należała właśnie do takich świątecznych szajbusów. Zerwała się na równe nogi; zimno posadzki zakuło ją w bose stopy. Niewyraźnie zarejestrowała, że nadal ma na sobie elegancką, teraz już mocno pogniecioną, sukienkę. Udało jej się jeszcze rozejrzeć po bibliotece, delikatnie oczekując, że spostrzeże gdzieś Kastiela z książką w ręku i czując nieprzyjemne ukłucie rozczarowania, gdy go nie odnalazła. Ślizgając się po posadzce, dotarła w końcu do salonu, gdzie stanęła zdumiona.

Pod choinką – wielkim okazałym świerkiem – nie było prezentów!

– Krupniczku! – wydarła się, nie obawiając się, że może obudzić resztę rodziny; rezydencja była na to zbyt wielka.

Podskoczyła z piskiem, gdy wpadł na nią niewielki skrzat. Zaczął ją od razu przepraszać, że teleportował się, tak dokładnie mówiąc na nią, ale Nora zbyła to machnięciem ręki. Nachyliła się nad maluchem i spytała:

– Gdzie są prezenty? – Nie chciała go przestraszyć, ale to była naprawdę ważna kwestia. Jeżeli ktoś zagroził dobru jej nowej rodziny i ukradł prezenty... Dziewczyna może się wkurzyć. A świat nie widział – i nie chce zobaczyć – naprawdę rozgniewanej Eleonory Zabini.

Krupniczek zbladł niesamowicie, co wyglądało dosyć dziwnie biorąc pod uwagę jego brunatnozieloną karnację, i wyjąkał:

– P–prezenty? Są tak jak zwykle w sypialniach. – Jego wzrok mówił: Błagam! Nie zabijaj mnie!

Nora musiała wziąć głęboki oddech. Były święta. Nic nie przeszkodzi jej w byciu szczęśliwą tego dnia. Spróbowała podejść do niewinnego skrzata w delikatniejszy sposób.

– Krupniczku, zlecę ci do wykonania bardzo ważne zadanie. – Miała nadzieję, że szczery uśmiech, przekona go o jej dobrych intencjach. Skrzat przybliżył się ostrożnie i kiwnął głową, wyrażając, że jest gotowy, by pomóc. – Masz może ochotę na zabawę w kradzież prezentów?

Gdyby tylko Krupniczek trochę dłużej znał Eleonorę... wtedy by wiedział, że należy się obawiać niebezpiecznego błysku w oczach dziewczyny i niecnych planów... Biedna, biedna mała istotka...

~~*~~*~~*~~

Była zaskoczona faktem, że udało jej się spędzić kolację wigilijną w przyjemny sposób. W sumie, dobrze się bawiła.

Miała w planach siedzenie w za dużym dresie przez cały wieczór, opychając się lodami i spalając list, który dostała od rodziców:

,,Jesteś hańbą dla naszej całej rodziny! Gorzej niż Lucy. – Uwierzysz, że babcia Molly tak krzyknęła, gdy Charlie powiedział jej, dlaczego Ciebie nie będzie? (...) Kochamy Cię, córeczko, ale wiesz, że nawet my nie możemy być zadowoleni z takiego zachowania. (...) Niecierpliwie czekamy na luty, gdy wrócisz do Hogwartu..."

Za każdym razem, gdy czytała te słowa, miała ochotę walić głową o ścianę albo wysłać wyjca do Merlina, przeklinając go za pecha, który jej się uczepił. Coś czuła, że to wina jakiejś siły wyższej.

Nowa w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz