Dla tych, którzy zostali i czekali.... Dziękuję.
Rozdział odrobinę na ochłodę :D
Dary
Czy znacie to radosne uniesienie, gdy powoli budzicie się ze snu i zdajecie sobie sprawę, że to pierwszy dzień świąt? Jeszcze nie zdążyliście do końca oprzytomnieć, a już lecicie przed siebie, modląc się, by być pierwszą osobą w rodzinie, która się obudziła. Daje ci to wtedy wielką przewagę... możesz bezkarnie potrząsać prezentami innych i zastanawiać się, co też dostali w tym roku... Ale i tak największą radość czujesz, gdy widzisz prezenty ze swoim imieniem...
Eleonora Zabini należała właśnie do takich świątecznych szajbusów. Zerwała się na równe nogi; zimno posadzki zakuło ją w bose stopy. Niewyraźnie zarejestrowała, że nadal ma na sobie elegancką, teraz już mocno pogniecioną, sukienkę. Udało jej się jeszcze rozejrzeć po bibliotece, delikatnie oczekując, że spostrzeże gdzieś Kastiela z książką w ręku i czując nieprzyjemne ukłucie rozczarowania, gdy go nie odnalazła. Ślizgając się po posadzce, dotarła w końcu do salonu, gdzie stanęła zdumiona.
Pod choinką – wielkim okazałym świerkiem – nie było prezentów!
– Krupniczku! – wydarła się, nie obawiając się, że może obudzić resztę rodziny; rezydencja była na to zbyt wielka.
Podskoczyła z piskiem, gdy wpadł na nią niewielki skrzat. Zaczął ją od razu przepraszać, że teleportował się, tak dokładnie mówiąc na nią, ale Nora zbyła to machnięciem ręki. Nachyliła się nad maluchem i spytała:
– Gdzie są prezenty? – Nie chciała go przestraszyć, ale to była naprawdę ważna kwestia. Jeżeli ktoś zagroził dobru jej nowej rodziny i ukradł prezenty... Dziewczyna może się wkurzyć. A świat nie widział – i nie chce zobaczyć – naprawdę rozgniewanej Eleonory Zabini.
Krupniczek zbladł niesamowicie, co wyglądało dosyć dziwnie biorąc pod uwagę jego brunatnozieloną karnację, i wyjąkał:
– P–prezenty? Są tak jak zwykle w sypialniach. – Jego wzrok mówił: Błagam! Nie zabijaj mnie!
Nora musiała wziąć głęboki oddech. Były święta. Nic nie przeszkodzi jej w byciu szczęśliwą tego dnia. Spróbowała podejść do niewinnego skrzata w delikatniejszy sposób.
– Krupniczku, zlecę ci do wykonania bardzo ważne zadanie. – Miała nadzieję, że szczery uśmiech, przekona go o jej dobrych intencjach. Skrzat przybliżył się ostrożnie i kiwnął głową, wyrażając, że jest gotowy, by pomóc. – Masz może ochotę na zabawę w kradzież prezentów?
Gdyby tylko Krupniczek trochę dłużej znał Eleonorę... wtedy by wiedział, że należy się obawiać niebezpiecznego błysku w oczach dziewczyny i niecnych planów... Biedna, biedna mała istotka...
~~*~~*~~*~~
Była zaskoczona faktem, że udało jej się spędzić kolację wigilijną w przyjemny sposób. W sumie, dobrze się bawiła.
Miała w planach siedzenie w za dużym dresie przez cały wieczór, opychając się lodami i spalając list, który dostała od rodziców:
,,Jesteś hańbą dla naszej całej rodziny! Gorzej niż Lucy. – Uwierzysz, że babcia Molly tak krzyknęła, gdy Charlie powiedział jej, dlaczego Ciebie nie będzie? (...) Kochamy Cię, córeczko, ale wiesz, że nawet my nie możemy być zadowoleni z takiego zachowania. (...) Niecierpliwie czekamy na luty, gdy wrócisz do Hogwartu..."
Za każdym razem, gdy czytała te słowa, miała ochotę walić głową o ścianę albo wysłać wyjca do Merlina, przeklinając go za pecha, który jej się uczepił. Coś czuła, że to wina jakiejś siły wyższej.
CZYTASZ
Nowa w Hogwarcie
FanfictionDlaczego? Dlaczego Eleonora jest taka... inna? Dlaczego boi się innych ludzi, czarodziei? Dlaczego dopiero po tylu latach jedzie do Hogwartu? Dlaczego nie wie, że nie jest do końca sobą? Dlaczego Roxanne zawsze wpakowuje się w kłopoty? Dlaczego tak...