Epilog

1.9K 137 80
                                    

Miłość?

Och, tak. Znał ją. Przyszła do niego tak niespodziewanie, że nie mógłby jej zapomnieć.

Po prostu przepłynęła między jego palcami, splecionymi z tymi trochę ciemniejszymi, niczym ciepły wiatr plączący ich włosy. Co więcej, od tamtej pory ciągle dawała mu o sobie znać, zaklęta w postać pary zielonych oczu, błyszczących na jego widok, w widoku oliwkowej skóry, tak pięknie kontrastującej z jasną pościelą o poranku. W ciepłym głosie, zapachu kawy i dźwięku nucenia, akompaniowanego przez szum wody płynącej spod prysznica. We wszystkim, co robili razem, nawet jeśli z pozoru nie było to nic wielkiego. Zwyczajnie ciągle tam była i wystarczyło na nich spojrzeć, by dostrzec, jak głęboko zdążyła zakorzenić się w ich relacji.

Naprawdę wystarczyło tylko spojrzeć. Zatrzymać się i zwrócić uwagę na sposób, w jaki na siebie patrzyli, w jaki ich ciała szukały choćby najmniejszego kontaktu, tych znajomych dreszczy płynących wzdłuż kręgosłupa. Przyjrzeć się i dostrzec swobodę ich ruchów, gdy szturchali się ramionami podczas rzucania niegroźnymi docinkami, oraz łagodność uśmiechów pojawiających się na ich wargach, kiedy rozmawiali o czymś po cichu, stojąc nieco na uboczu. Przystanąć i zacząć obserwować nieświadomie przegryzane podczas rozmów wargi, gdy zerkali na drugą osobę z końca korytarza, sprawiając wrażenie odciętych od swojego aktualnego rozmówcy. Wystarczyła tylko krótka chwila i odrobina chęci, by poczuć bijące od nich ciepło, gdy byli ze sobą. Tylko tyle i aż tyle. Nic więc dziwnego, że ci, którzy chcieli to widzieć, zobaczyli. Nawet jeśli ta dwójka wyjątkowo dobrze radziła sobie z zaprzeczaniem plotkom i ignorowaniem zaczepek.

Ludzie wiedzieli. Jednak ze względu na wiele ważniejszych spraw, którymi w tej chwili żył Hogwart, wszystkim jakoś umknęły tajemnicze okoliczności nagłego rozwinięcia się ich znajomości. Może Dumbledore maczał w tym palce, a może byli otoczeni znacznie mniejszym zainteresowaniem, niż początkowo im się wydawało. Cokolwiek to było, poradzili sobie lepiej, niż wcześniej przypuszczali. Niewygodne pytania zbywali dość wymownym milczeniem, trochę nie chcąc aż tak się z tym wszystkim kryć, a trochę, bo tak było wygodniej. I tak za chwilę kończyli szkołę, więc co im szkodziło zwyczajnie zostawić tę część ich relacji do dopowiedzenia?

Oczywiście inaczej sytuacja wyglądała w przypadku ciekawości ich przyjaciół, bo na nią odpowiadali trochę żartem, gdy nie chcieli wyjawiać wszystkiego, a trochę na poważnie, kiedy faktycznie mieli ochotę czymś się z nimi podzielić. To były luźne rozmowy- jedna strona rzucała pytania, a druga albo na nie odpowiadała, albo delikatnie dawała do zrozumienia, że ten temat należało ominąć. Co prawda niektórzy czasem mieli problemy z załapaniem tych aluzji, a na ich nieszczęście, dobrali sobie naprawdę paskudne towarzystwo do tego typu rozmów. Bo nawet jeśli na początku potrafili postawić granice komfortu i nie zadawali im niewygodnych pytań, to później rozbestwili się na dobre, również kiedy doskonale wiedzieli, że zostaną natychmiastowo zbyci. Dla samej rozrywki pytali ich dwójkę o naprawdę... delikatne sprawy, by potem obserwować ich zakłopotane miny i mieć z tego ubaw.

Takich przyjaciół to ze świecą szukać.

Lat spędzonych na wzajemnym dogryzaniu sobie, bez wątpienia nie dało się ot tak wymazać w kilka tygodni, a oni zdawali sobie z tego sprawę. Mimo to starali się, jak mogli, by jakoś załagodzić sytuację i przeżyć te ostatnie tygodnie szkoły w zgodzie. 

Kiedy Harry i Draco pomyślnie zdali swoje egzaminy, często wychodzili całą szóstką do Hogsmeade albo chociażby na błonia, by odpocząć razem z resztą uczniów, lub spędzić czas w swoim małym gronie na świeżym powietrzu. Para nauczyła ich nawet grać w zwykłe, mugolskie karty, a chociaż Ślizgoni na początku nie byli do tego pomysłu przekonani, to Draco szybko ich namówił. I pewnie właśnie to, że spędzali razem tak dużo czasu, ostatecznie zaowocowało poprawieniem relacji w ich paczce. 

Home | Drarry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz