Rozdział szesnasty

1.9K 143 64
                                    


Harry roześmiał się głośno, gdy Draco sięgnął dłonią do pokrętła z narysowaną nutką i ostro przekręcił strzałkę w swoją stronę. Z głośnika zawył Freddie Mercury, a po chwili z jego głosem zmieszały się te należące do blondyna i gospodarza Jerry'ego, który natychmiast stracił do niego całą wcześniejszą niechęć, gdy usłyszał, że również przepada za Queen. Brunet nie znał tekstu, ale chętnie dołączał się do ich dwójki w refrenach piosenek, które kojarzył. Jechali już dobrą godzinę, a płyty z ich twórczością zdawały się nie mieć końca.

— Dobrze, że jadę akurat do Chesterfield! — wykrzyczał najstarszy mężczyzna, targając włosy Draco, siedzącego na fotelu pasażera. — Mamy jeszcze trzydzieści minut świetnej zabawy.

Chłopak na ten gest najpierw zdębiał, ale po chwili uśmiechnął się szerzej. Harry również uniósł kąciki ust- był niemalże pewny, że Draco nigdy nie miał takiego kontaktu ze swoim własnym ojcem, jak z tym nowo poznanym facetem.

Don't stop me now! — wydarli się mężczyźni, a Harry aż podskoczył na siedzeniu. Jerry co chwilę odwracał głowę w stronę Draco, a mimika ich twarzy zdradzała, że powinni zatrudnić się w teatrze. Doprawdy, jak silną więź można złapać jedynie za pośrednictwem znajomości tych samych piosenek...

If you wanna have a good time just give me a call — krzyknął Draco i przystawił mały palec do swoich ust, kciukiem zahaczając o ucho.

Kto by pomyślał, że doczekają czasów, w których Draco Malfoy będzie krzyczał na cały głos tekst do mugolskiej piosenki. Z pewnością nie Harry, ale podobało mu się to.

Don't stop me now! Henry!

Brunet wywrócił oczami z małym uśmiechem, ale dał za wygraną i zaśpiewał:

I don't wanna stop at all.

Draco nieznacznie odwrócił się w jego stronę i mrugnął ukradkiem.

— Nie wiedziałem, że umiesz śpiewać.

— Ty za to mógłbyś się nauczyć — odpyskował mu. — Zwiędły mi uszy.

Blondyn roześmiał się dźwięcznie i puścił kolejną piosenkę. A gdy niespełna pół godziny później przyszło im się pożegnać, Jerry przyciągnął go do siebie i poklepał mocno po łopatce.

A on? A on musiał się pilnować, by jego oczy pozostały suche. Posłał mu uśmiech i patrzył za nim jeszcze długo, zanim samochód zniknął z pola jego widzenia. Zamyślił się, a Harry nie mógł oderwać od niego spojrzenia. W końcu jednak położył dłoń na jego ramieniu. Szare oczy spojrzały na niego, błyszcząc radośnie. Gryfon przypomniał sobie ich stalowy odcień, który gościł tam jako jedyny przez tak długi czas i tym razem to on musiał zamrugać intensywnie, by się nie rozpłakać.

— Chodźmy już. Musimy znaleźć jakieś schronienie na noc.

***

Draco jęknął i opuścił ramię wzdłuż swojego ciała, gdy kolejny samochód minął ich, nawet nie zwolniwszy.

— W mugolskich szkołach uczą łapania stopa? — spytał, a gdy Harry już otwierał usta, by się roześmiać, zauważył szczerość w oczach blondyna i natychmiast odchrząknął.

— Nie wydaje mi się. Raczej stawiają na obliczanie delt i wyciąganie pierwiastków.

Harry westchnął i oparł plecy o przydrożne drzewo. Zaczynał się martwić, czy ktokolwiek się zatrzyma, a przecież musieli jeszcze znaleźć bezpieczne miejsce, by się przespać.

Blondyn ponownie uniósł ramię i wyprostował kciuka, ale odwrócił się w jego stronę z wyraźnym zdziwieniem. Nie miał pojęcia, o czym mówił i miał do tego całkowite prawo.

Home | Drarry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz