Rozdział dwudziesty szósty

1.6K 143 38
                                    


Wesołych świąt wszystkim! Dziękuję za 10 tysięcy, to najlepszy prezent, o jakim mogłam marzyć... Mam nadzieję, że te wyjątkowe dni w roku będą dla was magiczne i, mimo obecnej sytuacji na świecie, szczęśliwe i spędzone w gronie najważniejszych osób.

Jeśli chcecie zrobić mi prezent, nie zapominajcie o obserwowaniu mnie, komentarzach i dawaniu gwiazdek, to strasznie mnie motywuje 👉🏻👈🏻

Polecam włączyć piosenkę załączoną wyżej, kiedy w rozdziale pojawi się o niej wzmianka. I przygotowanie swoich inhalatorów. Enjoy!

Nawet kiedy Harry trafił do Hogwartu, wciąż miał naprawdę niewiele takich rzeczy, na które mógłby czekać. W innym kontekście niż czeka się na posiłek, lub na koniec nudnej lekcji. W sposób, w który oczekuje się nadejścia czegoś wielkiego, wydarzenia, które poprzedzają nadające mu jeszcze większego znaczenia przygotowania. Nawet święta nigdy nie kojarzyły mu się tak dobrze, by mógł oczekiwać ich z wytęsknieniem. W Hogwarcie uczniowie nie uczestniczyli w przygotowaniach, co z jednej strony było wygodne i przyjemne, ale z drugiej cały nastrój czekania gdzieś znikał. Prezenty pojawiały się nagle w nogach łóżek, stoły do uczty nakrywały się same. I o ile Harry naprawdę lubił spędzać święta w Hogwarcie, a płonący, bożonarodzeniowy pudding z ukrytą w środku monetą, albo postawione na stołach petardy-niespodzianki naprawdę cieszyły podniebienie i serce, i o ile magii jako takiej w tym wszystkim nie brakowało... o tyle ta specyficzna magia świąt już trochę się zacierała. Że o świętach, które spędzał u Dursleyów nawet nie wspomniał. Tam akurat miał dość tych wszystkich przygotowań, ale tylko ze względu na towarzyszącą im samotność i uczucie przymusu, gdy to on musiał robić wszystko i jeszcze więcej, a Dudley byczył się całymi dniami przed swoją konsolą.

Kiedy był w Hogwarcie, nie myślał, że uczestniczenie w przygotowaniach do świąt może zmienić ich nastrój. Zawsze psuły go jeszcze bardziej, a w Wigilię nie miał już ochoty na nic więcej, niż zawinięcie się w koc i pójście spać.

Mylił się.

W domu Johnsonów (jak dopiero ostatnio mieli okazję się dowiedzieć, przypadkiem odnajdując legitymację Olivii), wszystko wyglądało inaczej, niż oboje doświadczali wcześniej. Sprzątali wspólnie z całą rodziną, gotowali razem potrawy na wigilijny stół, ubierali choinkę, a nawet sami sklejali łańcuch, który później również zawisł na drzewie. Piekli pierniki i bawili się przednio podczas dekorowania ich kolorowym lukrem, kiedy cała kuchnia, dłonie i twarze, wraz z ubraniami, były zlepione słodką, szybko zastygającą cieczą. I to wszystko było przepełnione radosną ekscytacją oczekiwania, a dni mijały tak szybko, że ledwo Draco na początku miesiąca witał się z białą sową, a już za chwilę nakrywał wigilijny stół i powoli szykował się na zakończenie roku.

Szybko minęło, kiedy patrzył na to w tej chwili. Zarówno te dni, które jeszcze niedawno zostały im do świąt, jak i cała ich podróż, która w obecnej chwili wydawała się przeminąć mgnieniem oka. Pamiętał niemal każdy jej szczegół, to prawda, ale w tym momencie miał wrażenie, że czas mijał im strasznie szybko, odkąd zamieszkali w tym domu. Może to ze względu na znaczne zmniejszenie ilości zmartwień przypadających na głowę, a może to przez towarzystwo i fakt, że prawie ciągle mieli coś do roboty.

Harry odwrócił się do blondyna niemal w tej samej chwili, w której chłopak podniósł na niego wzrok. Uśmiechnęli się do siebie i w milczeniu, wzbogaconym jedynie o przygrywające w tle świąteczne piosenki, powoli kończyli rozkładać na stole wytarte do sucha talerze. W domu było niezwykle cicho, ale to tylko dlatego, że Olivia pakowała torbę w swoim pokoju, by po wigilijnej kolacji móc szybko wyjechać z rodzicami do jej dziadków. Reszta rodziny wyszła na dwór, by ozdobić dom z zewnątrz kolorowymi światełkami, więc przez chwilę było spokojnie. Draco nie mógł oprzeć się wrażeniu, że tego ostatniego dnia wszyscy zwolnili i nie biegali tak w kółko w popłochu przygotowań. Jeszcze rano było zupełnie odwrotnie, ale w tej chwili, na niecałą godzinę przed rozpoczęciem wieczerzy, wszyscy zaczęli chłonąć spokój świąt.

Home | Drarry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz