Rozdział piąty

2.1K 189 46
                                    

Dlatego właśnie Draco nie chciał jeść niczego od tych ludzi.

Pomijając już nawet to, że posiłki były tłuste i obrzydliwe, on po prostu wiedział, że nie wolno im ufać. No i proszę, skończył dokładnie tak, jak się tego obawiał. Zamknięty w małej celi z jednym okienkiem, które na długość mogło mieć jakieś trzydzieści centymetrów, nieprzytomnym Potterem tuż obok, gęsto postawionymi kratami i tylko jedną korytarzową świecą, której równie dobrze mogłoby wcale nie być i nikt nie zauważyłby różnicy w oświetleniu. Prawie zaśmiał się z niedowierzaniem, gdy rozejrzał się dookoła. Po szybkiej ocenie sytuacji dostrzegł, że sufit nie kończył okna, a po paru minutach przyglądania mu się ze wszystkich stron mógł z prawie całkowitą pewnością stwierdzić, że jest wystarczająco wysokie, by móc się przez nie wydostać. Jego zapał i nadzieję studziły jednak masywne kraty, przez które nie był pewien, czy mógłby się przecisnąć, i wysokość, na której znajdowała się ta bardziej widoczna połowa szkła. Poza tym z nieprzytomnym chłopakiem byłoby niemożliwym wydostać się z tego miejsca tą drogą. A Harry pozostawał bez świadomości od dobrych kilku godzin, które jego zdenerwowany towarzysz spędził na kręceniu się w kółko i regularnym sprawdzaniu jego pulsu, zastanawiając się, jak stąd zwieją.

Właśnie trzeci raz w ciągu pół godziny uklęknął i ścisnął palcami jego nadgarstek, kiedy zauważył tam różnokolorowe siniaki, na których widok zmarszczył brwi i zniżył się, by przyjrzeć im się dokładniej. Niektóre były już pożółkłe i zielonkawe, znacznie mniejsza część wyglądała na w miarę świeżą. Nigdy nie widział, żeby Potter wdawał się z kimś w jakiekolwiek bójki, więc musiała być to pozostałość z wakacji. Gdyby znajdowały się w innym miejscu, pewnie pomyślałby, że Harry był po prostu nieostrożny, ale raczej ciężko samodzielnie zrobić sobie krzywdę w takim miejscu. Draco niechcący przesunął wzrok niżej, gdzie nad odsłoniętym nieco biodrem znowu znalazł znamiona.

Czy to możliwe, żeby Wybraniec miał jakieś problemy? Draco pokręcił głową i obiecał sobie, że spyta go o to, kiedy chłopak się obudzi. Pewnie mu nic nie powie, ale warto spróbować, nie?

Z resztą, dlaczego w ogóle chciał wiedzieć? Wcale nie miał zamiaru go o to pytać!

Westchnął i wiedziony instynktem podniósł delikatnie materiał swetra Harry'ego, odsłaniając siniaki na brzuchu i te chowające się pod linią spodni. Na ten widok jego żołądek ścisnął się nieprzyjemnie, a całym jego ciałem wstrząsnął nagły dreszcz. Wiedział, że wtedy w łazience wcale mu się nie przewidziało. Ale co miałby mu powiedzieć? „Hej Potter, w chuju mam, że się nie lubimy, zdejmuj gacie i mów czemu masz tyle siniaków."? To brzmiało głupio już wypowiedziane w myślach, a co dopiero na głos. Ciekawiło go pochodzenie tych śladów, bo przecież on sam nie był całkiem bez skazy. Ojciec nie był dla niego zbyt delikatny, ale chłopak już nawet nie pamiętał, za co tym razem oberwał. To było w ostatnich dniach wakacji i wydawało mu się, że znamiona na ciele bruneta również mogły pochodzić z tego właśnie czasu.

Chyba po prostu w jakiś sposób pocieszyłaby go świadomość, że ktoś z jego otoczenia jest w podobnej sytuacji. Nawet jeśli miałby to być głupi Potter.

Młody Malfoy ponownie westchnął przez nos i zerknął na twarz Gryfona, który powoli starał się otworzyć oczy. Uśmiechnął się delikatnie z widoczną ulgą, ale tylko na krótką chwilę. To było ponad jego siły, więc gdy tylko brunet spojrzał na niego tymi absurdalnie zielonymi oczami, Ślizgon po prostu odsunął się trochę i oparł bokiem o pręty, patrząc na niego z rezygnacją. Przez chwilę milczeli, a Draco wyrozumiale nie odzywał się, pozwalając chłopakowi na samodzielną ocenę ich sytuacji i powrót do rzeczywistości. O mało nie zszedł na zawał, kiedy obudziwszy się, zobaczył go obok siebie, leżącego bez przytomności. Doskoczył do niego, mimo okropnego bólu w czaszce, a ulga, którą poczuł, gdy upewnił się, że oddycha, a jego serce nadal bije, była nie do opisania. I sam nie wiedział dlaczego. Może po prostu nie chciał później tłumaczyć się w Hogwarcie, że zabił Wybrańca.

Home | Drarry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz