Samotna warta Samotny sen

592 22 11
                                    

Czas: Pierwsza "noc" Omegi po odcinku 3: "Do zastąpienia". Słowo noc przyjmijcie z przymrużeniem oka, okej?











Ulepszony wahadłowiec klasy Omicron - na tym statku nie było dnia, w którym było cicho. W każdej chwili zostawała ona nagle przerywana. Ale cóż, taki był już charakter Bad Batch. U nich ani cisza, ani porządek długo nie trwa. Jednak dla każdej reguły istniał wyjątek, i jak na utrzymanie czystości nie było nawet nadziei by na to liczyć, tak na chwilę ciszy była.

W kokpicie była tylko jedna osoba Hunter, gdy pozostali spali. Miał on przymknięte oczy nie z powodu senności, a dlatego że białe, czerwone i niebieskie światło od guzików i ekranów gryzło go w oczy. Nie oznaczało to jednak, że nie wiedział co się wokół niego dzieje. Lider grupy dezerterów był czujny, z reszta tak jak zawsze, a jego wzmocnione zmysły jedynie ułatwiały to zadanie.

Hunter był jedynym klonem potrafiącym tak intensywnie czuć, słyszeć, widzieć. Kaminoanie tworząc go, tak jak i pozostałych z drużyny, myśleli tylko o korzyściach dla siebie. To że wojska republiki też coś na tym mogły zyskać jedynie potęgowały ich korzyści i zapał do stworzenia ich - specjalnej grupy zadaniowej, w której skład wchodziły tylko ulepszone klony z pożądanymi mutacjami. Ich wygląd znacząco różnił się od pozostałej części klonów, jednak to ich tylko jeszcze bardziej łączyło ze sobą i sprawiało, że byli sobie bliżsi.

Każdy z jego braci przechodził szkolenie wojskowe oraz dodatkowe, uczące ich korzystać z ich zdolności. Jednym z takich dla Huntera była nauka w co ma się wsłuchać, a w co nie. I choć może to się wydawać z początku łatwe - to wcale takie nie było. Trudność tkwiła w tym, że gdy wokół ciebie dużo się dzieje, ty więcej słyszysz. Lider Bad Batch musiał się nauczyć na co zwracać uwagę, czy jak być głuchym na to co nieistotne, czy jak używać swoich wszystkich zmysłów dla dobra siebie i pozostałych. Tego wszystkiego uczył się już za tych najmłodszych lat i każdego dnia w sobie doskonalił.

Nagle wybudził się z trybu czuwania słysząc cichy dźwięk przez zamknięte drzwi. Tak jakby ktoś chodził po pokładzie, ale to nie był żaden z jego braci. Te kroki były stawiane zbyt delikatnie jak na któregoś z nich. Istniała zatem tylko jedna osoba, która mogła zakłócać ciszę. Omega. W sumie to by wyjaśniało ten początkowy dźwięk jakby ktoś schodził z drabiny. Hunter siedział jednak dalej na miejscu pierwszego pilota, wsłuchując się w niepewne kroki jakie dziewczynka stawiała idąc w jego kierunku. Jego kącik ust automatycznie się podniósł na myśl, że chodziła tak cicho, by nie obudzić reszty. Tak, to z pewnością była ona. Tylko Omega nie znała ich jeszcze na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie obudziłoby ich nawet awaryjne lądowanie.

Drzwi rozsunęły się z prawie nie słyszalnym dla ucha sykiem, a lider jedynie lekko przekręcił głowę w ich stronę.

- Powinnaś spać.

Powiedział te dwa słowa zdecydowanie za sucho, ale zrozumiał to dopiero wtedy gdy otworzył oczy i przyjrzał się Omedze.

Przy drzwiach owszem stała dziewczynka, ale nie była sama. W swoich ramionach trzymała Lulę, którą mocno obejmowała, a część twarzy od nosa w dół ukryła za głową wypchanej lalki tooka. Jej brązowe oczy zdawały się teraz być dwa razy większe, a ona sama... cóż, jakby chciała uciec. Zmarszczył brwi na tą myśl, a po szybkim myśleniu zdał sobie sprawę, że on mógł być tym powodem. Nie powinien był jej tak straszyć.

Szybko jego poczucie winy zostało zamazana, gdy blondynce opadły ramiona, a Lula odsłoniła całą jej twarz. Uśmiech, pojawił się na twarzy Omegi, ale nie łagodził wszystkich nerwów u żołnierza tak jak to było zawsze. Tym razem z tyłu głowy zapaliła mu się krwistoczerwona ostrzegawcza lampa. Tak jakby coś było nie tak.

Dad Batch [Star Wars: Bad Batch]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz