Bez wątpienia najtrudniejszym wyzwaniem w nowej codzienności dla klonów z defektami, było wygonienie Omegi do łóżka. Problem nie stanowiło ani łóżko, ani problem z zasypianiem. Ta mała mogła zasnąć wszędzie i w każdej pozycji. Już raz zdarzyło jej się zapaść w sen mając cały swój tułów ciała zwisający z niewielkiej - ach niewskazanej - wysokości. Nie przeszkadzało jej w tym nic. Ilekroć zamykała swoje ciekawskie świata oczy i wyłączyła swój umysł z myślenia raptem na dwie minuty - zasypiała od razu, tak głęboko, że nawet głośny głos Wreckera nie był w stanie jej zbudzić.
W tym nie było problemu, jednak istniał on w zwykłym wygonieniem małej do łóżka. Trudność sprawiało zarówno samo namówienie jej samej, co i nieszczęśnika, który musiał przerwać blondynki radość z nocnych harców.
Hunter zwykle wykonywał tą powinność. Omega go najbardziej słuchała, a on potrafił do niej przemówić łagodnie, prosto i zdecydowanie - czyli tak jak trzeba było. Z Echo było podobnie, lecz on ciągle miał mnóstwo napraw w statku na głowie. Tech choć był z nich wszystkich najmądrzejszy, nie nadawał się do tego zadania. Blondynka była naprawdę bystra. Wychwyciła nawyk klona w udzielaniu odpowiedzi na pytania w znacznie dłuższy sposób niż było to konieczne, przekazując wszystkie niepotrzebne na tę chwilę informacje. To było u niego niekontrolowane i nie potrafił nad tym w żaden sposób zapanować. Dodatkowo skupiał się tak bardzo na swojej wypowiedzi, że dość szybko zapominał o pierwotnym zadaniu, czyli wygonienie Omegi spać. Już go tak nie raz złapała, a on nawet nie zdawał sobie sprawy, że tak szybko zostawał rozproszony przez tą małą spryciarę. A z kolei Wrecker... no cóż... kończyło się to podobnie jak teraz.
Minęła godzina odkąd ich wielkolud miał położyć dziewczynkę do łóżka, ale ona siłą swoich dużych oczu przekonała go do wspólnej zabawy. Hunter był tego świadkiem, gdy wyszedł od innych z kokpitu i zobaczył ich zabawę w lekarza. Stanął bez słowa z boku, tak że żadne z tej dwójki nie mogła go zobaczyć i z niekontrolowanymi maślanymi oczami wpatrywał się jak Omega jako pani doktor opatrywała bliznę rozciągniętą po całym lewym boku głowy Wreckera. Oczywiście tylko na niby, z pomocą swoich kredek, którymi rysowała kolorowe opatrunki, gdy wielkolud siedział w maksymalnym skupieniu, nie chcąc się poruszyć z miejsca, co było trudne z jego natury. Nie dało się też ukryć, że takie nicnierobienie jedynie go zmęczyło, więc to on był tym pierwszym klonem, który zasnął jako pierwszy.
Jego ciało zleciało w dół, płaszcząc się bardziej na podłodze. Głowa opadła. Głośne chrapanie od razu dotarło do uszu zdezorientowanej Omegi, która szybko zrozumiała co się stało. Przycisnęła dłoń do swych ust, próbując ukryć za nią swój roześmiany uśmiech. W prędkością światła odstawiła swoje "narzędzia chirurgiczne", aby później pobiec cichutko po duży koc, którym od razu przykryła szczelnie mężczyznę, nawet nie zdając sobie sprawy, że nie potrzebował koca jeśli miał na sobie swoją zbroję. Opiekuńcza strona dziewczynki zasłoniła ten oczywisty fakt, a potem pod jej impulsem wyłączyła Lulę z dalszej zabawy, aby włożyć ją pod dłoń dużego przyjaciela.
- Zaopiekuj się nim. - wyszeptała do przytulanki, gdy trzymała ją w swych malutkich dłoniach po raz ostatni tego dnia
Później blondynka podniosła z ziemi zabawkowego żołnierza i przejechała po nim oboma kciukami swoich dłoni. Przyglądnęła jej się dłuższą chwilkę, tak jak to zawsze robiła, kiedy już ją miała w ręce, a potem już nic nie powstrzymało jej od włączenia swojej wyobraźni.
Zamienienie czterech ścian statku na bezkresny kosmos, który razem obie przemierzały - nie stanowiło dla Omegi żadnego problemu. Blask przycisków był jak odległe gwiazdy, monitory jak te bliższe, a każda napotkana przeszkoda była niczym mknąca w ich stronę asteroida.
CZYTASZ
Dad Batch [Star Wars: Bad Batch]
FanfictionOne-shoty Omegi i Bad Batch - I left Kamino with you. This is where I wanna be. - (...) If this is where you want to be, then this is where you'll stay. *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** Spoilery z odcinków...