Słowa warte słońca

224 16 8
                                    

Choć żaden z całej piątki Bad Batch nie wiedział nic o zajmowaniu się dzieckiem, z ich szybkich obserwacji wynikało, że ich mała podopieczna uwielbiała brud. Po latach spędzonych tylko w sterylnych ośrodkach na Kamino, nikt się temu zbytnio nie dziwił. Kosmici o długich szyjach czujnie dbali o to, aby wszystko było doskonałe, a w ich ideologii doskonałości istniała perfekcja, niezawodność oraz czystość. Zmiana jej życia o sto osiemdziesiąt stopni nie była dla niej jednak żadnym utrapieniem. Omega polubiła brud, nic więc takiego dziwnego, że bezcelowe bazgranie kredkami po czutej kartce papiery po to by ją zabrudzić kolorami tak bardzo jej się spodobało.

- Crosshair, spójrz!

Wołany mężczyzna niemal swoimi zębami złamał wykałaczkę w ustach na pół, słysząc piskliwy głosik dziewczyny. Miał szczerą nadzieje, że jak pozwoli jej na zabawę kredkami to się od niego odczepi, przestając zawracać mu głowę co sekundę na dziecięce błahostki.

Jego dłoń zastygła podczas polerowania broni, a wzrok powędrował w stronę dziecka, które brzuchem leżało na podłodze Marudera w towarzystwie dziesiątek kolorowych kredek i porozwalanego stosu kartek ozdobionego setkami nic nieprzypominających kształtów, do których zostało użytych z pewnością więcej barw niż było trzeba. Zmarszczył brwi dostrzegając coś nowego na jej policzku.

- Pomyliłaś kartkę z twarzą?

Pogarda w jego głosie była wręcz namacalna, a mimo to uśmiech się jedynie poszerzył na twarzy Omegi. Snajper nigdy nie zrozumie tego dziecka. Ilekroć mówi jej coś niemiłego, ta ani na moment nie spojrzała na niego krzywo, tylko mknęła do niego bardziej niż ćma do ognia. Tak jakby jego lodowate usposobienie na nią nie działało i to jej niewinna dziecinność była przeciw niemu jak najsilniejsza osłona niezdolna do wyłączenia.

- Co? Nie. - zachichotała, a jej dłoń dotknęły rysunku, o którym teraz mówili. Był to krzywy wzorek przypominający... eh jakieś dwa połączone ze sobą czerwone pagórki, które łączyły się ze sobą jakiś kawałek niżej od nich. On nie wiedział co to było, ale według Omegi to było serduszko - Wiedziałeś, że tymi kredkami można rysować po twarzy?

Przewrócenie oczami było jedynym sposobem jaki jej odpowiedział nim się od niej odwrócił. Nie przejął się tym jej nowym odkryciem, jak i jego możliwymi konsekwencjami. Z pewnością zaciekawiłoby to Wreckera, ale nie ponurego snajpera. Przynajmniej nie do czasu aż znowu będzie musiał spędzić pół dnia na zmywaniu tych jej bazgrołów ze swojej zbroi.

Te kredki to było utrapienie ich wszystkich, a miał to być tylko mały, nieszkodliwy zakup. Jego zadaniem było tylko czasami na pewien czas zatrzymać małą na statku kiedy to podczas dłuższych skoków w nadprzestrzeń młoda nie miała co robić oraz kiedy to misje były zbyt ostre dla tak małego dziecka jak ona, czemu nie potrafiła odmówić, co było tylko kolejnym dużym plusem. Minus pojawiał się dopiero, gdy zauważyli efekty jej wybuchów kreatywności. Jak to było wspomniane, Crosshair pół dnia spędził na czyszczeniu swojej zbroi, podobnie jak reszta jego braci. Jedynie Echo zdołał się jakoś ochronić przed tym procederem i zajął się w delikatnym, acz dosadnym tłumaczeniem Omedze, że choć jej rysunki były naprawdę urocze i im się bardzo podobały, oni nie mogli mieć żadnego z jej dział na sobie, gdyż to przyciągałoby uwagę wroga. Mimo, że blondynka obiecała już nigdy tego więcej nie robić, to trzeba było pamiętać, że jest wiele niepokolorowanych rzeczy, które ma pod ręką.

- Nawet nie próbuj, bachorze. - wyjął wykałaczkę z ust wypowiadając te słowa

Oparł broń na komputerze. I choć ona myślała, że na nią nie patrzył, on cały czas zerkał na nią kątem oka wypełnianego zimną pustką.

Dziewczynka przemieściła się z wcześniejszego miejsca. Teraz znajdowała się tuż przy Gonky'm, siedząc kolanami na podłodze, a jej dłoń z niebieską kredką była zaledwie milimetr od metalowej powłoki droida. To co planowała zrobić, szczerze by go nie obchodziło, gdyby nie fakt, że ta chodząca kupa żelastwa łaziła wszędzie po ich statku, a co za tym idzie Crosshari wszędzie widziałby ten paskudny rysunek dziewczynki. Oh nie... Jeśli na czymś mu w życiu zależało, to właśnie na swoim wzroku. Nie pozwoli, aby byle dzieciak namazał byle co i to coś raziło jego cenne oczy.

Dad Batch [Star Wars: Bad Batch]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz