Poszukiwanie lalki i odpowiedzi

245 14 3
                                    

Troszeczkę inna wersja jednego momentu z odcinku 5 

Według mnie to powinno tam być, serio. To aż się o to samo prosi


- Gdzie teraz lecimy?

Jedno z wielu setek kolejnych pytań padło przez usta Omegi od razu kiedy tylko jej stopy dotknęły pokładu Marudera. W jej głowie w kolejce stało kolejne pytania, bo nie za bardzo rozumiała co właściwie teraz robili. Zrozumiała na pewno, że mają uratować małą Muchi od zygerriańskich handlarzy niewolników. Jak wyglądali i co konkretnie robili ci handlarze - tego nie wiedziała. Skoro to misja ratunkowa to znaczy, że ci ludzie są źli, ale jak handlarz może być zły? To wszystko było jakieś pogmatwane. Chciała zapytać o to już wcześniej, jednak nie mogła. Zabronili jej rozmawiać o sprawach zespołu poza statkiem. Tego również nie rozumiała, ale nie kłóciła się z nimi. W końcu oni wiedzieli znacznie więcej, jej pozostało jedynie ich słuchać.

Stanęła w miejscu i popatrzyła jak Hunter usiadł na stanowisku pilota. Tech z twarzą rozświetloną od jasnego światła datapadu przysiadł na miejscu tuż za nim. To on postanowił nakarmić ciekawość dziewczynki odpowiedzią.

- Zanim wystartujemy muszę rozszyfrować informacje od Cid. Dopiero wtedy będę w stanie wyznaczyć nas konkretny kurs.

Dziewczynka kiwnęła głową rozumiejąc, a potem zerwała ją do góry słuchając tego co miał do powiedzenia Echo, który ominął ją przy przejściu.

- Z pewnością chwilę to zajmie.

Niemrawy ton nie zdziwił Omegi. Echo zawsze mówił takim głosem jakby coś mu się wiecznie nie podobało. Z lekka niepokojące było jednak to, że ten stan udzielił się całej drużynie. Znaczy, większości Bad Batch. Chyba tylko z tej nieplanowanej misji cieszyła się jedynie blondynka oraz...

- No i bomba! - nie zdążyła nawet pomyśleć o ostatnim członku ich załogi, a owa osoba znalazła się tuż za nią i po wypowiedzeniu swoich słów poderwała drobne ciałko dziewczynki do góry - Czas trochę poćwiczyć.

Z gardła dziecka wydobył się chichot przepełniony zaskoczeniem, a chwilkę później istnym szczęściem. To nie był pierwszy raz, gdy ich wielkolud brał ją na ręce, ale za każdym razem miała uśmiech na twarzy, którego nie mogła powstrzymać, nawet gdy robił to tak jak teraz, niespodziewanie. Wrecker co prawda był bardzo wysoki, ale nie bała się że ją upuści. Nawet taka myśl nie przeszła jej nigdy przez głowę.

Pisnęła ze śmiechem, gdy miłośnik wybuchów podrzucił ją lekko, a chwilę później dziewczynka siedziała na jego ramieniu. Jedną dłonią mężczyzna przytrzymał ją dla bezpieczeństwa za kolano, a drugą wcisnął swój hełm do jej rączek. W sumie mógł go sam ponieść, ale wiedział jak bardzo Omega lubi się nim bawić, patrzeć na niego lub po prostu z nudów stukać o niego palcami. Nie miał serca odbierać jej tego małego szczęścia.

- Wrecker. - usłyszeli ostrzegawcze warknięcie za swoich pleców. Wołana osoba stanęła, a potem wraz z dzieckiem popatrzyła na Huntera, do którego to należał ten głos oraz spojrzenie świadczące o trosce skierowaną w stronę tej małej radosnej istotki

- Spokojna głowa, Hunter. - odparł wielkolud odwracając się do niego przodem. Jednak, gdy Omega ponownie spojrzała na lidera zdała sobie sprawę, że słowa Wreckera nie uspokoiły w pełni ich przyjaciela - Nie będę przecież podnosił jej! - poruszył ramieniem, przez co blondynka zaczęła podskakiwać. Potem na chwilę przestał i połaskotał małą po brzuchu, przez co niekontrolowanie uderzała swoimi nóżkami o jego twardą zbroję na piersi. Uśmiechnął się widząc ile szczęścia jej tym sprawił - Jeszcze nie zwariowałem.

Dad Batch [Star Wars: Bad Batch]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz