Wstałam kiedy Trevor leżał obok mnie i wydawało mi się, że spał. Na szczęście rozwiązał mnie podczas... tego co się wydarzyło. Byłam cała obolała i czerwona od płaczu. Miałam dosyć i czułam się jakbym zdradziła Luke'a. Jakbym była śmieciem przez tego dupka. Dopiął swego kosztem gwałtu na mnie. Usiadłam na chwilę na ziemi i z trzęsącymi się rękami, chociaż nie, trzęsłam się cała, ubrałam się w te cholerne spodenki, które tak podobały się... jemu. Założyłam też na siebie resztę ubrań i upewniając się, że śpi ruszyłam do wyjścia modląc się w duchu by drzwi były otwarte, ale by też nie obudzić go. Nacisnęłam na klamkę, były otwarte i najciszej jak mogłam opuściłam pomieszczenie. Ruszyłam w kierunku schodów ewakuacyjnych by wyjść tyłem hotelu unikając mało możliwego jednak w pewnym procencie możliwego spotkania z blondynem. Bałam się, że jednak obudził się i zabiera się za dogonienie mnie.
Gdy wyszłam wzięłam duży wdech świeżego powietrza. Jednak nie cieszyłam się z tego zbytnio długo. Usłyszałam grzmot i na niebie pojawiła się gigantyczna błyskawica, które poprzedziły ulewę jak w filmie.
- Cholera - przeklnęłan pod nosem przyciskając do siebie torebkę i idąc powoli w kierunku domu. Byłam wycieńczona, a droga, którą miałam przed sobą jakby robiła mi na złość i dłużyła się niemiłosiernie. Kiedy doszłam do kolejnego zakrętu miałam już dosyć. Usiadłam na ławce, a wszystko we mnie pęknęło. Wyciągnęłam z kieszeni telefon.
Do : Luke
Dorwał mnie. Mam już tego dosyć. Nie wiem czego się spodziewałam, ale nie tak to miało wyglądać. Miał was zostawić, mieliście o mnie zapomnieć i wszystko miało być dobrze, ale teraz wszystko wygląda inaczej...
Przepraszam.
Kliknęłam wyślij i rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Byłam cała mokra i zmęczona. Wstałam i powoli ruszyłam w kierunku domu. Tam też nie byłam bezpieczna. Ale tylko tam mogłam teraz iść. Poczułam wibracje telefonu.
Od : Luke
Dla mnie to też był zły pomysł. Da się to jeszcze odkręcić co ? Gdzie jesteś ?
Do : Luke
Koło Cole's. 6th st.
Wysłać czy nie ? Biłam się z sobą w myślach, a mój palec wędrował między wyślij, a usuń. W końcu kliknęłam usuń.
Do : Luke
Naprawię to sama.
Wyślij. Wstałam z ławki i z determinacją pobiegłam do domu. Miałam teraz swój cel. Nie będzie to łatwe, ale wykonalne.
***
Wbiegłam jak szalona do mieszkania szukając pudła, które było rozwiązaniem na wszystko. Podbiegłam do łóżka i wyciągając je uśmiechnęłam się zwycięsko.
- To twój koniec Trev - powiedziałam do siebie wyciągając z pudła pistolet.
- Po co ci on ? - usłyszałam głos Tristana za sobą. Wpadłam. Obróciłam się do niego przodem. Lekko potargana bluzka, czerwone od płaczu oczy i broń w ręce razem musiały dość dziwnie wyglądać. Zwłaszcza, że do kompletu byłam cała przemoczona.
- Tristan... - stał zdziwiony patrząc na broń trzymaną przezemnie w dłoni. Włosy, które w pracy dziś stały opadały mu na czoło i oczy, a woda kapała z nich. Oczy z resztą były rozszerzone i całe czerwone. Tak jak moje. Tylko dlaczego ?
- Skąd masz broń ?
- Ze sklepu. Muszę się jakoś teraz bronić.
- Przed kim ? Tym blondynem ze sklepu ? - zacisnęłam oczy.
- Tak przed nim.
- Corin ? Co on ci zrobił, że potrzebujesz, aż broni ? - wymachiwał rękami w każdą możliwą stronę co chwila poprawiając grzywkę, która powoli denerwowała swoim opadaniem na oczy również mi.
- Tris nie chce o tym mówić - wyminęłam go wkładając broń za pasek spodenek i biorąc ze sobą czyste ubrania z szafy. To był koniec dobrej Corin. Musiałam zacząć się bronić albo i nawet zabijać.
x x x x x x
Spięłam się i napisałam dziś rozdział leżąc w łóżku pod toną chusteczek będąc denerwowana przez przyjaciółkę smsami typu "i jak opisujesz już jak Corin i Luke się pieprzą ? Ale z krawatem jak Grey !" Ehhh... powiedziałam jej, że mam plan coś takiego napisać i teraz mam za swoje.
Dedyki dodam do godziny 18 max. Razem z ded. do tego rozdziału losowemu autorowi komentarza ;)
Co sądzicie o takiej zmianie ze strony Corin. Pasuje jej taki killer style ? Jak myślicie co zrobi ?
Do napisania