Usiadłem zmęczony na krawężniku. Auto z Corin i tym psychopatą dawno odjechało, a jedyne co mi zostało to wrócić do tego sklepu by dowiedzieć się czegokolwiek. Po drodze zgubiłem się z cztery razy, ale w końcu znalazłem drogę i wszedłem do sklepu. Przy kasie stała dziewczyna, a jakiś chłopak rozmawiał z klientem.
- Przepraszam czy pracuje tu Corin Garson ?
- Nie mogę podawać takich info... o boże - jęknęła podnosząc wzrok z kasy - luke brooks ?
- Taaaak ? - spojrzałem na nią lekko się krzywiąc.
- Uwielbiam wasze filmiki. Widziałam każdy bez wyjątku.
- Chwila ... pracuje tu Corin ?
- Stella na sklep - blondyn stanął na jej miejscu i spojrzał na mnie złowrogo - czego od niej chcesz ?
- Chce wiedzieć czy tu pracuje.
- Nawet jeśli tu pracuje. Czego od niej chcesz. Pytam ostatni raz.
- Jestem Luke. Jestem jej chłopakiem.
- Od ciebie ucieka ?
- Od gostka, z którym wyszła jakieś 20 minut temu.
- I zamiast jej pomóc wróciłeś tu i głupie pytania zadajesz ?
- Żadne głupie. Chce wiedzieć czy tu pracuje albo chociaż gdzie mieszka. Nie wiesz do czego jest ten gość zdolny. Chce ją jak najszybciej znaleźć i ukryć przed nim.
- Nie znam cie. Skąd mam wiedzieć czy mówisz prawdę ? Nie powiem ci nic.
- Jak się dowiem, że on albo ty tknęliście ją to oderwe wam jaja i zapierdole - wyszedłem ze sklepu przewracając jakiś kartonowy stand - skurwiel - rzuciłem wychodząc. Nie wiedziałem gdzie miałem jej szukać. Kurwa.
***
- Zapierdole skurwysyna ! - wszedłem do domu przyjaciela trzaskając drzwiami. Ze zdenerwowania prawie stłukłem szybę rzucając plecakiem.
- Co jest ?
- Po pierwsze widziałem Corin. Wchodziła do auta Trevora. Po drugie : jakiś blond wychudzony kutas nie chce powiedzieć mi czegokolwiek bo nie wie czy mi ufać. Weźcie powiedzcie, że znaleźliście jej adres bo rozkurwi mnie od środka ! - gotowałem się. Było tak blisko. Myślałem już, że ten cholerny koszmar się skończy, ale on wciąż kurwa trwał. Ile jeszcze ma to wszystko trwać ?
***
Poczułem wibracje w kieszeni kiedy siedziałem z chłopakami i jedliśmy pizzę. Wyjąłem telefon i spojrzałem na ekran. Serce na chwilę przestało bić.
Od : Cors
Dorwał mnie. Mam już tego dosyć. Nie wiem czego się spodziewałam, ale nie tak to miało wyglądać. Miał was zostawić, mieliście o mnie zapomnieć i wszystko miało być dobrze, ale teraz wszystko wygląda inaczej...
Przepraszam.
Zrozumiała. Tylko co musiało się stać, że napisała. Nie ważne. Ważne, że przerwała tę cisze i pozwoliła sobie na ten krok. Jeśli dowiem się, że cokolwiek się jej stało zapierdole skurwiela. Będzie zdychać w męczarniach i to niewyobrażalnych. Wywiozę chuja na pustynia. Rozpierdole jaja. I sprawie, że w mękach będzie zdychał z braku wody i sił. Błagając samego boga o wybaczenie. Nie mogłem w tej wiadomości naciskać. Musiałem pisać tak by nie zrezygnowała
Do : Cors
Dla mnie to też był zły pomysł. Da się to jeszcze odkręcić co ? Gdzie jesteś ?
Od : Cors
Naprawię to sama.
Chyba żartujesz ! Powiedziałem do siebie i zanim zdążyłem odpisać telefon rozładował się.
- Znowu ?! - rzuciłem nim na kanapę, ale szybko ogarnąłem się i zgarniając go pobiegłem na górę by podłączyć go do ładowania. Wkurzony zszedłem na dół.
- Corin do mnie napisała.
- Co ?
- James jesteś głuchy czy tylko udajesz ?
- Wyluzuj... - odezwał się bliźniak.
- Przepraszam. Jestem wkurwiony. Widziałem ją i pisałem, a dalej nie wiem co zrobić żeby wróciła.
- A co ci pisała ? - Beau spytał wstając z kanapy, na której siedział. Złapał za ramiona i patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Że ją dorwał, że ma dosyć i inaczej sobie to wyobrażała, a potem, że naprawi to sama.
- Co naprawi ?
- Nie wiem i tego się boję. Ona zmieniła się trochę i boję się, że może to być coś głupiego.
- Nawet nie żartuj.
- Jai gdybym żartował to śmiałbym się w niebogłosy.
- No to mamy porządny problem.
- Jakbym tego nie wiedział, a ten chujowy telefon jak na złość padł, a dopiero co go ładowałem ...
- Może zadzwoń do niej z czyjegoś telefonu ?
- A odbierze ?
- Zobaczymy - Ronnie podał mi swój telefon i spojrzał na mnie. Zabrałem go i biorąc numer z telefonu brata zadzwoniłem do niej. Jeden sygnał, drugi sygnał, nic.
- Jeszcze raz - Jai starał się mnie wesprzeć. Wykręciłem numer ponownie. Jeden sygnał, drugi sygnał.
- Halo ?
- Corin ?
- Luke ? Zrobiłam coś głupiego.
- Nie przepraszaj za ten wyjazd...
- Nie rozumiesz Luke... Ja-ja ... ja postrzeliłam go...
- Kogo ?
- Trevora. Chciałam go zabić, ale on się ruszył, a ja się bałam i postrzeliłam go.
- Chwila. Chciałaś go zabić ?!
- Tak ... przepraszam, że nie wyszło... - usłyszałem jak jej głos się łamie. Zaczęła płakać.
- Corin gdzie jesteś ? - przeczesałem nerwowo włosy.
- Luke... ja - ja nie mogę ciebie w to teraz mieszać, on powiedział, że się na mnie zemści. Nie może o was wiedzieć - rozłączyła się zostawiając mnie w zdezorientowaniu. Cholera.
- Namierz ją - podałem mu telefon i oczekiwałem odpowiedzi.
- Daj mi pół godziny i ci powiem.
***
- 515 / 6 S Los Angeles St.
x x x x x x x x x x
Obiecałam, że dzisiaj bd i jest ;)
Co sądzicie ?
Jak to sie dalej potoczy ?
Dedyk dam później losowej osobie ;)
Do napisania xxx