13

1.2K 108 7
                                    

Usiadłem zmęczony na krawężniku. Auto z Corin i tym psychopatą dawno odjechało, a jedyne co mi zostało to wrócić do tego sklepu by dowiedzieć się czegokolwiek. Po drodze zgubiłem się z cztery razy, ale w końcu znalazłem drogę i wszedłem do sklepu. Przy kasie stała dziewczyna, a jakiś chłopak rozmawiał z klientem.

- Przepraszam czy pracuje tu Corin Garson ?

- Nie mogę podawać takich info... o boże - jęknęła podnosząc wzrok z kasy - luke brooks ?

- Taaaak ? - spojrzałem na nią lekko się krzywiąc.

- Uwielbiam wasze filmiki. Widziałam każdy bez wyjątku.

- Chwila ... pracuje tu Corin ?

- Stella na sklep - blondyn stanął na jej miejscu i spojrzał na mnie złowrogo - czego od niej chcesz ?

- Chce wiedzieć czy tu pracuje.

- Nawet jeśli tu pracuje. Czego od niej chcesz. Pytam ostatni raz.

- Jestem Luke. Jestem jej chłopakiem.

- Od ciebie ucieka ?

- Od gostka, z którym wyszła jakieś 20 minut temu.

- I zamiast jej pomóc wróciłeś tu i głupie pytania zadajesz ?

- Żadne głupie. Chce wiedzieć czy tu pracuje albo chociaż gdzie mieszka. Nie wiesz do czego jest ten gość zdolny. Chce ją jak najszybciej znaleźć i ukryć przed nim.

- Nie znam cie. Skąd mam wiedzieć czy mówisz prawdę ? Nie powiem ci nic.

- Jak się dowiem, że on albo ty tknęliście ją to oderwe wam jaja i zapierdole - wyszedłem ze sklepu przewracając jakiś kartonowy stand - skurwiel - rzuciłem wychodząc. Nie wiedziałem gdzie miałem jej szukać. Kurwa.

***

- Zapierdole skurwysyna ! - wszedłem do domu przyjaciela trzaskając drzwiami. Ze zdenerwowania prawie stłukłem szybę rzucając plecakiem.

- Co jest ?

- Po pierwsze widziałem Corin. Wchodziła do auta Trevora. Po drugie : jakiś blond wychudzony kutas nie chce powiedzieć mi czegokolwiek bo nie wie czy mi ufać. Weźcie powiedzcie, że znaleźliście jej adres bo rozkurwi mnie od środka ! - gotowałem się. Było tak blisko. Myślałem już, że ten cholerny koszmar się skończy, ale on wciąż kurwa trwał. Ile jeszcze ma to wszystko trwać ?

***

Poczułem wibracje w kieszeni kiedy siedziałem z chłopakami i jedliśmy pizzę. Wyjąłem telefon i spojrzałem na ekran. Serce na chwilę przestało bić.

Od : Cors

Dorwał mnie. Mam już tego dosyć. Nie wiem czego się spodziewałam, ale nie tak to miało wyglądać. Miał was zostawić, mieliście o mnie zapomnieć i wszystko miało być dobrze, ale teraz wszystko wygląda inaczej...

Przepraszam.

Zrozumiała. Tylko co musiało się stać, że napisała. Nie ważne. Ważne, że przerwała tę cisze i pozwoliła sobie na ten krok. Jeśli dowiem się, że cokolwiek się jej stało zapierdole skurwiela. Będzie zdychać w męczarniach i to niewyobrażalnych. Wywiozę chuja na pustynia. Rozpierdole jaja. I sprawie, że w mękach będzie zdychał z braku wody i sił. Błagając samego boga o wybaczenie. Nie mogłem w tej wiadomości naciskać. Musiałem pisać tak by nie zrezygnowała

Do : Cors

Dla mnie to też był zły pomysł. Da się to jeszcze odkręcić co ? Gdzie jesteś ?

Od : Cors

Naprawię to sama.

Chyba żartujesz ! Powiedziałem do siebie i zanim zdążyłem odpisać telefon rozładował się.

- Znowu ?! - rzuciłem nim na kanapę, ale szybko ogarnąłem się i zgarniając go pobiegłem na górę by podłączyć go do ładowania. Wkurzony zszedłem na dół.

- Corin do mnie napisała.

- Co ?

- James jesteś głuchy czy tylko udajesz ?

- Wyluzuj... - odezwał się bliźniak.

- Przepraszam. Jestem wkurwiony. Widziałem ją i pisałem, a dalej nie wiem co zrobić żeby wróciła.

- A co ci pisała ? - Beau spytał wstając z kanapy, na której siedział. Złapał za ramiona i patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi.

- Że ją dorwał, że ma dosyć i inaczej sobie to wyobrażała, a potem, że naprawi to sama.

- Co naprawi ?

- Nie wiem i tego się boję. Ona zmieniła się trochę i boję się, że może to być coś głupiego.

- Nawet nie żartuj.

- Jai gdybym żartował to śmiałbym się w niebogłosy.

- No to mamy porządny problem.

- Jakbym tego nie wiedział, a ten chujowy telefon jak na złość padł, a dopiero co go ładowałem ...

- Może zadzwoń do niej z czyjegoś telefonu ?

- A odbierze ?

- Zobaczymy - Ronnie podał mi swój telefon i spojrzał na mnie. Zabrałem go i biorąc numer z telefonu brata zadzwoniłem do niej. Jeden sygnał, drugi sygnał, nic.

- Jeszcze raz - Jai starał się mnie wesprzeć. Wykręciłem numer ponownie. Jeden sygnał, drugi sygnał.

- Halo ?

- Corin ?

- Luke ? Zrobiłam coś głupiego.

- Nie przepraszaj za ten wyjazd...

- Nie rozumiesz Luke... Ja-ja ... ja postrzeliłam go...

- Kogo ?

- Trevora. Chciałam go zabić, ale on się ruszył, a ja się bałam i postrzeliłam go.

- Chwila. Chciałaś go zabić ?!

- Tak ... przepraszam, że nie wyszło... - usłyszałem jak jej głos się łamie. Zaczęła płakać.

- Corin gdzie jesteś ? - przeczesałem nerwowo włosy.

- Luke... ja - ja nie mogę ciebie w to teraz mieszać, on powiedział, że się na mnie zemści. Nie może o was wiedzieć - rozłączyła się zostawiając mnie w zdezorientowaniu. Cholera.

- Namierz ją - podałem mu telefon i oczekiwałem odpowiedzi.

- Daj mi pół godziny i ci powiem.

***

- 515 / 6 S Los Angeles St.

x x x x x x x x x x

Obiecałam, że dzisiaj bd i jest ;)

Co sądzicie ?

Jak to sie dalej potoczy ?

Dedyk dam później losowej osobie ;)

Do napisania xxx

Love is a sacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz