Rozdział 1.

504 39 4
                                    

Właśnie wkładam ubrania do walizki, 15 minut przed wyjazdem. Thomas powiedział mi, że się spakował, niezły z niego kłamca. Teraz ja jako jego „ukochana asystentka" muszę pakować jego ubrania. Jeszcze swoich rzeczy do końca nie spakowałam.

- Anne, rusz się! - Pospieszał mnie Thomas.

- To zapierdalaj pakować swoje rzeczy, ja jestem nie spakowana! - Krzyknęłam głośno.

Nie będziemy się tak bawić. Wzięłam całą górę jego ubrań i upchałam w walizce. To już jego będzie problem. Wszyscy mi powtarzają „jesteś jego asystentką, czy matką", odpowiedź brzmi: to i to. Jesteśmy w tym samym wieku, ale to ja jestem bardziej ogarnięta. Znamy się od dziecka i fakt, jest niezdarny lub to po prostu lenistwo, ale jest chłopakiem z ogromnym sercem.

Usiadłam na walizce i chciałam ją jakoś zasunąć. Ciśnienie mi podskoczyło, jak do kurwy mam to zasunąć?! Patrzę zrezygnowana w sufit i liczę do pięciu. To tak jakbym czekała, aż ubrania się same złożą, a walizka zasunie. W zasadzie tak się stało, trochę w innym sensie. W drzwiach stał Damiano, który widocznie był zestresowany. Potarł szybko dłonie o swoje spodnie i podszedł do mnie szybko.

- Zejdź i idź się pakuj. - Powiedział poprawiając włosy do tyłu. Tym razem się nie sprzeciwiłam, wstałam i poszłam spakować moje kosmetyki. Zajęło mi to dobre 10 minut.

- Już?

- Tak, tak. Daj, wezmę jego walizkę. - Powiedziałam pospiesznie i wyciągnęłam rękę w stronę walizki Thomasa.

- Nie dasz rady. - Spojrzał na mnie z rozśmieszeniem.

- Faktycznie, nie dam rady. To w takim razie weź jego i moje walizki. Do zobaczenia dwa piętra niżej. - Uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie i wyszłam.

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz