Rozdział 9.

225 27 14
                                    

- Jakie masz plany na wieczór, może gdzieś wyjdziemy razem z resztą? - zapytała Victoria podnosząc swoje torebki z ławki.

- Wieczorem spotykam się z Izackiem, chcę z nim porozmawiać na temat wspólnej piosenki, pamiętasz?

Victoria zmrużyła oczy i uśmiechnęła się.

-Ah, tak! Pamiętam, mam nadzieję, że się uda. Myślę, że fajnie wyszłaby nam ta współpraca - zamilkła i znów się uśmiechnęła - nie mogę się już doczekać.

- Myślę, aby założyć tą czarną sukienkę - wyjęłam z torebki ubranie i dotknęłam materiału - ma śliczną koronkę.

- Załóż ją, będzie ci pasować. Może jakoś go oczarujesz..-spojrzała na mnie znacząco z uniesionymi brwiami i się zaśmiała.

      Wyprostowałam swoje włosy, pozwoliłam im opadać swobodnie na moje ramiona. Pomalowałam brwi i rzęsy oraz nałożyłam na usta błyszczyk. Założyłam sukienkę, którą dziś kupiłam. Była czarna, za kolano, miała ramiączka, a góra była pokryta czarną koronką. Przyjrzałam się sobie w lustrze i czegoś mi brakowało.
Narysowałam sobie krótkie kreski, a usta poprawiłam konturówką, aby je powiększyć. Założyłam do tego szpilki i mała torebkę, do której włożyłam telefon i kilka innych drobiazgów.

      Miałam 20 minut. Izack powinien już być, wyszłam cicho z mieszkania i czekałam na niego.

Po około 5 minutach podjechał czarny samochód. Z auta wyszedł około 40 letni mężczyzna. Był masywny, czarne włosy miał związane w niedbałego koka, miał delikatny zarost i okulary na zgrabnym nosie. Miał na sobie białą koszulę, która opinała jego mięśnie. Do tego miał czarne spodnie i buty. To Izack.
Podszedł do mnie i otworzył drzwi do samochodu.
Muszę przyznać, że dobrego gustu do perfum nie ma. Były one połączone z zapachem papierosów, ale te połączenie zupełnie mi się nie podobało. W przypadku Damiano było inaczej..

Jechaliśmy w kompletnej ciszy, to było okropne. Zatrzymaliśmy się przy restauracji, gdzie czekał na nas zarezerwowany stolik. Zamówiliśmy ciasto i kieliszek wina.

Te spotkanie to najgorsze co mnie mogło spotkać, naprawdę.

- Mam nadzieję, że się zgodzisz na współpracę z zespołem - powiedziałam i wzięłam łyk wina. Mężczyzna położył dłonie na moich, co było..niekomfortowe.

- Oczywiście, że tak - spojrzał nieco niżej - jeśli umówimy się na drugie spotkanie - powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

Pierdol się.

- Jasne, zadzwoń do mnie i się umówimy - uśmiechnęłam się jak najładniej i wyswobodziłam się z jego dłoń.
Poczułam ulgę, ale nie trwała ona długo. Izack ponownie położył dłonie na moich, tym razem był nieco nachalny.

- Mam nadzieję, że spotkamy się jak najszybciej.. - pocierał swoim kciukiem moją dłoń.

Spojrzałam zakłopotana za mężczyznę, gdzie znajdował się parking.

Kurwa

Może nie mam dobrego wzroku ale poznaje te auto i jego właściciela. Tym razem szybko zabrałam dłonie i wstałam skołowana.

- Przepraszam, muszę już iść.
Mężczyzna wstał szybko i położył swoją rękę w dolnej części moich pleców. Ten dotyk parzył.

- Odprowadzę cię.

- Nie, naprawdę. Muszę już iść, przepraszam. Do zobaczenia - powiedziałam i wręcz uciekłam od mężczyzny.

Na moje szczęście zapłaciliśmy za jedzenie i wino na samym początku.

Skierowałam się w przeciwnym kierunku, niż ten, gdzie znajdował się samochód. Przeszłam kilka metrów dalej i weszłam do taksówki.

Cała podróż minęła jak w transie.
Przynajmniej jestem w połowie sukcesu, robię to dla nich. Cierpliwie słuchałam obrzydliwych tekstów, niechcianych dotyków i spojrzeń dla nich. Mam nadzieję, że będą szczęśliwi.

       Krążyłam po salonie i ciągnęłam się za kosmyki włosów.
Idą. Usiedli na kanapie i czekali, aż coś powiem.
- Ymm.. - ciągnęłam i wzięłam wdech - a więc jesteśmy w połowie sukcesu. Izack się zgodził..pod warunkiem, że się z nim spotkam, ale to już drobiazg - na ich twarzach zagościł promienny uśmiech, oprócz Damiano.

- Nie chce tej współpracy - odrzekł. Nie zwróciłam na niego uwagi, bo był pijany bądź naćpany. Jedno z dwóch, lub oba.

- Ale dlaczego? - zapytała oburzona Victoria.

- Widziałem, co widziałem. Wiem do czego ten człowiek jest zdolny, nie zgadzam się - podniósł głos i wstał.

Podszedł do mnie i pokazał na mnie palcem.

- A ty, jeśli myślisz, że na następnym spotkaniu będzie tylko cię dotykał, tak jak dziś, to grubo się mylisz - zaczął wręcz krzyczeć, aż zrobił się cały czerwony. Podszedł jeszcze bliżej i tuż przy moim uchu powiedział - żebyś później nie płakała, że znowu zostałaś zgwałcona.

W całym pomieszczeniu odbiło się echo uderzenia, jakie wymierzyłam mu w policzek.

Wydaje mi się, że nikt tego nie usłyszał - oprócz Victorii. Kiedy Damiano poszedł do swojego pokoju, ona poszła za nim i zaczęły się wrzaski.
Stałam osłupiona i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mimo szarpań, wydostałam się z rąk Thomasa, który chciał mnie zatrzymać i wyszłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niektórym może się nie spodobać rozdział, ale nie byłbym sobą, gdybym nie dodała odrobiny dramatu :*
Pamiętajcie, akcja dopiero się zaczyna. I~

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz