Rozdział 6.

323 37 1
                                    

Obudziłam się przed dziesiąta rano, wzięłam ubrania i poszłam się umyć. Szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju, w którym spał Damiano. W salonie był chaos, wszędzie butelki, chipsy, rozbite kieliszki. Szłam do drzwi wyjściowych starając się nie nadepnąć na odłamek szkła. Obok drzwi stał alkohol, najwidoczniej trzy dni ciągłego picia im się nie znudziły.

Zamówiłam taksówkę i pojechałam ustalić koncerty zespołu na przyszły rok. Pełno podpisywania różnych papierków...znam je prawie na pamięć. Ustalenie tego wszystkiego zajęło nam trzy godziny, mamy już prawie wszystko dopięte na ostatni guzik.

Wpadłam jeszcze szybko do sklepu po jedzenie, dzisiaj wrócę do swojego mieszkania. Mam nadzieję, że moje rośliny mają się dobrze...Wkładając jogurt truskawkowy, przypomniała mi się sytuacja w klubie, natychmiastowo go odłożyłam. Pewnie tego, jak i pizzy wegetariańskiej długo nie będę jeść. Wzięłam jeszcze kilka paczek zamrożonego jedzenia i poszłam do kasy zapłacić za zakupy.

***

Otwieram drzwi do wspólnego mieszkania, muszę wziąć kilka rzeczy.  W kuchni stoi Damiano, półnagi oczywiście. Jego specjalność.

- Chodź na jajecznice. Zrobiłem trochę więcej.

- Nie, dzięki. Przyszłam po kilka rzeczy, będę wracać już do mieszkania. Załatwiłam wam koncerty na przyszły rok, będzie ciekawie. - Powiedziałam zdejmując buty. - A właśnie! Jutro macie wywiad, wyślę wam adres, nie pijcie już dzisiaj.. - Chłopak wydawał się zamyślony.- Wiesz w ogóle jaki jest dzień tygodnia?

- Wtorek?

- Czwartek. Macie być jutro ogarnięci. - Powiedziałam gestykulując i złapałam za najbliższą butelkę z wodą. - Idę do Victorii.

- Nie ma jej. - Powiedział z jedzeniem w ustach.

- A gdzie jest?

- Nie wiem, wzięła walizki i poszła. Może pojechała do rodziców.

Kiwnęłam głową i szybko weszłam po schodach. Uchyliłam delikatnie drzwi do pokoju Thomasa i zobaczyłam co robi, spał. W jego pokoju było bardzo duszno, podeszłam cicho do okna i je otworzyłam. Następnie weszłam do swojego pokoju, wzięłam walizkę, klucze, i telefon.

Schodząc po schodach narobiłam trochę hałasu, nie wiem jakim cudem moja walizka jeszcze jest cała. Damiano stał dalej w kuchni i zajadał się jajecznicą.

- Pamiętajcie o jutrzejszym wywiadzie! Ja już jadę do mieszkania. - Krzyknęłam z drugiego końca pokoju.

- Nie ma sprawy! - Powiedział w zabawny sposób z pełnymi ustami.

Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam. Dzięki Bogu, że jest naprawiona winda. Poczekałam na nią kilka sekund i weszłam.

Reszta dnia minęła mi na oglądaniu Netflixa i jedzeniu przeróżnych smaków lodów. Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam. Obudził mnie brzęczący telefon, westchnęłam ze złości i spojrzałam na godzinę. 12:39, ciekawe jak poszedł im wywiad. Zanim odebrałam, moją uwagę przykuło 26 nieodebranych telefonów, natychmiastowo odebrałam obecny i przyłożyłam telefon do ucha.

- Panno Annie! Są jakieś korki, komplikacje? - Zapytał z troską mężczyzna.

- Nie..a coś się stało? - Powiedziałam zmęczonym głosem.

- Jak to coś się stało? Zespół jest spóźniony już o dwie godziny! Wywiad jest już odwołany, dzwonię z zapytaniem czy coś się stało..- Powiedział lekko poddenerwowany mężczyzna.

- Nie bardzo rozumiem, nie pojawili się?

- Niestety nikt! - Westchnął.

- Dobrze..dobrze, sekundę. Pojadę do nich i sprawdzę czy nic się nie stało! - Powiedziałam pospiesznie, zakładając prawą skarpetkę.

Odłączyłam się i natychmiastowo zadzwoniłam do Thomasa - nie odebrał. Zadzwoniłam do każdego z członków zespołu, zero kontaktu. Założyłam spodnie i bluzę, która leżała na podłodze, wzięłam klucze i wybiegłam z mieszkania. Zadzwoniłam po taksówkę i czekałam z niecierpliwością. Chodziłam w kółko, wyklinając wszystkich i wszystko w myślach. W końcu zjawił się mój rycerz na białym koniu. Rycerzem był otyły mężczyzna po pięćdziesiątce, a białym koniem była stara taksówka, no cóż. Wsiadłam szybko i podałam adres.

Droga dłużyła się niemiłosiernie. Samochód nie zdążył się zatrzymać, a ja już trzymałam gotówkę przy głowie kierowcy. Musiało to wyglądać nieco komicznie, mężczyzna wziął ode mnie pieniądze, a ja pospiesznie wyszłam. Wchodzę do mieszkania, kieruje się do windy, czekam. Czekam, wciąż czekam - rezygnuje. Biegnę po schodach i otwieram drzwi. Cisza.

Rozglądam się - na kanapie leży półprzytomny Damiano.

- Lepiej abyś miał dobre wytłumaczenie! - Podnoszę głos i rzucam klucze na blat, robiąc tym samym hałas.

- Ciszej, kobieto..- Kładzie rękę na czole i wzdycha.

- Mieliście ważny wywiad! Nikt z was się nie pojawił! Myślałam, że coś się wam stało! - Zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękami. Nic nie odpowiedział, sprawiło to, że byłam jeszcze bardziej zdenerwowana.

Wchodzę po schodach do pokoju Thomasa i bez pukania wchodzę.

- Thomas! - Krzyczę, aby go obudzić.

- Nie ma sensu, nie kontaktuje. - Mówi półnagi Ethan.

Thomas miał bardzo czerwone spojówki i szerokie źrenice.

- Przecież on jest naćpany! - Krzyczę zdenerwowana. - Czy ty masz pojęcie, że pijecie i ćpacie kilka dni bez przerwy?! Założę się, że nie wiesz o dzisiejszym wywiadzie, na którym was nie było i o to, że nie wiesz, który mamy dzień tygodnia! - Powiedziałam, a Ethan milczał. - Dobra, nie ważne. Może Damiano będzie kontaktował. - Wyszłam, trzaskając drzwiami.

Zeszłam po schodach na dół i krążyłam między porozrzucanymi butelkami wódki i piwa.

- Masz w ogóle pojęcie, że pijecie kilka dni bez przerwy? Czy ty masz pojęcie, że myślałam, że aktualnie jesteście w kostnicy?

- Możesz ciszej? - Powiedział mrużąc oczy i sięgnął po kolejną puszkę alkoholu.

- O nie. - Zaśmiałam się ironicznie. - Koniec na dziś. - Zabrałam mu puszkę i odłożyłam na blat. - Dlaczego wy nie rozumiecie, że macie teraz ogromną szansę na sukces? Jesteście tematem numer jeden w internecie.. Pijecie za dużo, zwolnijcie trochę..- Powiedziałam łagodniej. - Gdzie jest Victoria?

- U siebie w pokoju, nie dotrzesz do niej. Chyba brała to samo co Thomas. - Powiedział zachrypniętym głosem. Nie wytrzymam z nimi.

- Zero alkoholu dziś, nie obchodzi mnie, co o tym myślicie. - Powiedziałam stanowczo i zaczęłam sprzątać.

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz