Rozdział 4.

308 35 12
                                    

Budzę się w hotelu, okropnie boli mnie głowa. Przekręcam się na bok, biorę telefon. Ekran razi mnie w oczy, jeśli dobrze widzę to jest 18:31. Na szafce obok stoi woda i tabletki, pewnie na ból głowy. Zmniejszam jasność telefonu i włączam internet. Cholera. Zostaje zasypana wiadomościami. Wchodzę w link, który mi przysłała Victoria.

Wczoraj o godzinach porannych, z klubowej łazienki wyszedł Damiano David trzymając się za rękę z asystentką Thomasa Raggi. Coś ich łączy, czy to tylko szybki numerek?

Kurwa.
Oczywiście na zdjęciu jestem ja i Damiano.Trzyma mnie za nadgarstek, a ja mam rozmazany makijaż i pogniecioną sukienkę. Wstaję zła i idę do pokoju chłopaka. Wchodzę, nawet nie pukam. Patrzy na mnie zdezorientowany, a ja mu pokazuje artykuł.

- Co to jest. - Mówię, przybliżając mój telefon bliżej jego twarzy.

- Coś nas łączy, czy to był szybki numerek? - Zakpił i patrzył się prosto w moje oczy. Zjechał trochę w dół. - Oddaj mi później tą koszulkę.

Spojrzałam w dół. Kurwa.

- Co się działo w nocy?!

- A nie wiem, jak sobie przypomnę to ci powiem. - Znów się zaśmiał. - A teraz idź już, muszę się ubrać.

Zjechałam wzrokiem w dół, od pasa w dół był przykryty kocem.

- Śpisz nago?

Kurwa.

- Nie ważne. - odpowiedziałam szybko. - Proszę, powiedz mi czy coś się stało w nocy.

- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć?

- Bo to ważne!

- Dziewicą jesteś? - Zaśmiał się.

- Tak. - I wyszłam. Jeśli faktycznie coś się stało w nocy, to powinien później przyjść i mi powiedzieć.

Już mi zepsuł humor. Przebiorę się i poszukam Thomasa, nie odzywał się od rana.
Założyłam czarne dresy i biały top. Nie będę raczej nigdzie wychodzić, więc nie muszę się obawiać, że ktoś zrobi mi zdjęcie.

Pukam do pokoju Thomasa i czekam na odpowiedź. Cisza. Pukam jeszcze raz.
Trzeci raz już nie pukałam bo wparowałam do pokoju.

- Ciężko odpowiedzieć?

- Przestań, jesteś asystentka, a nie jego matką. - Powiedziała Victoria.

- Zamknij się chociaż na chwile. - Powiedział głośno Thomas. - Widziałaś ten artykuł?

- Ciężko go nie zobaczyć, kiedy jest o nim pełno wszędzie. - Podchodzę do okna i opieram dłonie o parapet. - Przed wyjściem jest pełno paparazzi.

- Kłóciłaś się z Damiano? Wyszłaś od niego w jego koszuli i pomyślałam..

- Victoria! - Krzyknął Ethan.

- Bez sensu. - Zaśmiałam się z bezradności i wyszłam. Wkurwiła mnie, bardzo. Mam ochotę coś rozwalić.

Szłam zła korytarzem do swojego pokoju. Byłam przy drzwiach Damiano, które akurat teraz otworzył. Wpadłam na te drzwi i syknęłam z bólu.

- Nic ci nie jest?

- Spierdalaj.

I poszłam dalej. Weszłam do pokoju i wzięłam moje leki, może w jakiś sposób mnie uspokoją.

Wzięłam kilka głębokich wdechów. Popatrzyłam się w sufit, podłogę, ściany. Czułam się opanowana, więc zaczęłam załatwiać zaległe wywiady. Wygląda na to, że mamy całe trzy dny wolnego od wywiadów.

Napisałam krótkiego sms do Thomasa, że spotkamy się na lotnisku. A ja wzięłam swoją walizkę i wyszłam tylnymi drzwiami. Wiem, że w okolicy jest jakiś park z oczkiem wodnym.

Poszłam do niego i usiadłam. Lubię obecność natury, tego właśnie mi brakowało. Nieczęsto mam takie kryzysy, ale akurat ten lubię. Mogę się poczuć tak normalnie, jak człowiek, którego może coś przerosnąć. Nie zrozumcie mnie źle, lubię moją pracę. Jednak w niej nie ma czasu na mój stres i chwile załamania. Słyszę żaby i ciche ćwierkanie ptaków.

Mieliśmy się spotkać na lotnisku. Nadal ich nie ma, ale czekam cierpliwie patrząc się w drzwi.
Boże..
Przecież pewnie czekają na busa. Zawsze ja załatwiam takie rzeczy.

Idą. Już myślałam, że sama polecę.

- Bus nie przyjechał. - Powiedział Damiano.

- Bo go nie zamówiłam. - odpowiedziałam krótko i wstałam.

- Poradziliśmy sobie..- Westchnęła Victoria.

- Widzę. - Spojrzałam się na nich. Wszyscy stali oprócz zaspanego Thomasa, pewnie dalej ma kaca. - Zaraz się spóźnimy.

Usiadłam w samolocie w trzecim rzędzie, miałam dużo wolnego miejsca..którym nie nacieszyłam się długo. Damiano.

- Nic nie zaszło pomiędzy nami w nocy. Sama się przebrałaś w łazience, ja ci tylko dałem moją koszulkę. - Kamień spadł mi z serca.

- Fajnie, że sobie przypomniałeś. - Zignorował mnie i kontynuował dalej.

- A co do tych zdjęć, nie wypowiadajmy się na ten temat. Będą jeszcze bardziej ciekawi, a my i tak wiemy co się naprawdę stało.

- Spoko. - wzruszyłam ramionami i przyglądałam się chmurom.

- Przepraszam, że cię przestraszyłem. Nie wiedziałem, serio

- Skończmy już ten temat, proszę.

I poszedł. Usiadł na samym końcu, a ja zasnęłam.

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz