Rozdział 14.

218 24 3
                                    

Obudziłam się wieczorem. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam piętro niżej. Na kanapie siedział Damiano i oglądał jakiś mecz. Zauważył mnie i zrobił miejsce dla mnie.

- Jak się czujesz? - zapytał kojącym głosem.

- Lepiej - westchnęłam i oparłam się głowa o jego ramię. Natomiast on je podniósł, przez co moja głowa leżała na jego klatce piersiowej, a jego ręka mnie obejmowała.

- Nie wiedziałem, że masz takie ataki - słyszałam doskonale jego bicie serca.

- Kiedyś miałam je bardzo często. Nie radziłam sobie z emocjami, zbierałam je w sobie, a one później wybuchały. Od pół roku nic się nie działo, aż do teraz.

- Słyszałem, że Thomas dzwonił do kogoś i mówił o tym.

- Do lekarza. Kazał dzwonić, jeśliby kiedyś ataki nawróciły - zamknęłam oczy - gdzie jest reszta?

- Pojechali na zakupy. Chcieli, abym jechał z nimi, ale wolałem zostać - przechylił się do przodu aby sięgnąć po puszkę piwa - chcesz może o tym porozmawiać? Wiesz, o tym co się stało wcześniej, jeśli chcesz..

- Nie. Po prostu za dużo emocji na raz i tak wyszło - odpowiedziałam stanowczo.

- Thomas się bardzo o ciebie martwił.

- Domyśliłam się. Był w gorszych momentach ze mną, pewnie boi się, że to nawróci.

- A ty? Boisz się? - odwrócił głowę w moją stronę.

- Trochę. Jednak bardziej czuję niechęć. Wszystko się powtarza, terapia, zajęcia grupowe. Na szczęście jeden taki atak nic nie oznacza, może być jeszcze wszystko dobrze.

- Oby było - zmniejszył kontakt między nami ale gwałtownie się od siebie odsunęliśmy, kiedy usłyszeliśmy przekazanie zamka w drzwiach.

Odruchowo wstałam i odeszłam od Damiano. Kiedy do mieszkania weszła Victoria, Ethan i Thomas, ja siedziałam przy barze kuchennym z wodą w ręku.

- Jak się czujesz? Wszystko okej? - zapytała się Victoria.

- Wszystko okej, nie martw się - uśmiechnęłam się - pomogę wam.

- Zróbmy dziś spaghetti na kolacje, tak jak dawniej - powiedział Ethan.

- Ooo. Co ty na to? - spojrzał na mnie znacząco Damiano.

- Jasne, czemu nie - odpowiedziałam i związałam włosy w kitkę.

- To skoro jesteście chętni, to wy we trójkę róbcie, a my z Thomasem zajmiemy się swoimi sprawami - odłożyła na blat torby z zakupami i uciekli do swoich pokoi.
Świetnie.

- Im szybciej zrobimy, tym szybciej zjemy - westchnęłam i zaczęłam przygotowywać składniki.

Staliśmy we trójkę w kuchni i przygotowywaliśmy kolacje. Ciszę przerywała tylko muzyka z pokoju obok.

- Idę do łazienki, zaraz wrócę - powiedział Damiano i energicznym korkiem ruszył do toalety.

- Mam wyrzuty sumienia. Przepraszam - przełknął głośno ślinę i patrzył na mnie błagalnie - to co powiedziałem dzisiaj i wczoraj było pod wpływem impulsu. Wcale tak nie myśle, że jesteś kłamliwa. Damiano mi wytłumaczył wszystko i wiem, że to co dziś powiedziałem mijało się z prawdą.

- Miałeś prawo tak myśleć, nie powiedziałam ci jak było.

- Zgoda? - zapytał z iskierką w oczach.

- Zgoda - uśmiechnęłam się.

Później wszystko szło nam lepiej. Dużo się śmialiśmy i wygłupialiśmy.

Kolacja była jadalna. Mogę powiedzieć, że była nawet dobra. Przy stole było głośno i wesoło.
Dla każdego z nas był to dość wybuchowy dzień i każdy z nas rozszedł się do swoich pokoi.
Leżałam na swoim łóżku i przeglądałam Instagrama. Wcześniej rozmawiałam z rodzicami, nie mówiłam im o dzisiejszej sytuacji. Nie chciałam ich zbędnie martwić.
Oczywiście zobaczyłam parę artykułów o dzisiejszym wywiadzie i reputacja prowadzącej nie jest na wysokim poziomie.
Ktoś zapukał do drzwi i wszedł. Thomas.

- Mogę? - szepnął, a ja zrozumiałam o co chodzi.
Zrobiłam mu miejsce na łóżku i oddałam połowę kołdry.

- Lekarz powiedział, że nie musimy się martwić. Dopiero po drugim ataku podejmie działania - mówił cicho.

- Będzie dobrze - szepnęłam i oboje zasnęliśmy.

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz