Rozdział 3.

303 36 0
                                        

Wow

Powiem wam w skrócie, wygrali. Wygrali! Wiedziałam, mówiłam, że dadzą radę. Idziemy do klubu, ciekawi mnie nasz powrót. Jest grubo po północy, nasza piątka śpiewa jedną z ich piosenek. Wchodzimy do klubu i kierujemy się do strefy VIP. Ochroniarz nie chce nas wpuścić, zapomniałam. Podchodzę w transie do niego i pokazuje plakietkę, spojrzał jeszcze raz na mnie i wpuścił nas. Zawsze działa. Siadamy na wielkiej kanapie, a Ethan idzie zamówić drinki. Wybrał Gin z tonikiem, a barman nam przyniósł tacę z napojem. Chłopaki piją po szybkim szocie i idziemy tańczyć.

Zbliżają się problemy, wypiłam za dużo. Poszłam dwadzieścia minut temu do łazienki i wyrzucam z siebie jedzenie z całego dnia. Już nie zjem wegetariańskiej pizzy i truskawkowego jogurtu. Czuję się okropnie, jest już ranek. Raczej, nie mam pojęcia. Głowa mi dosłownie pęka i siedzę oparta o ścianę w śmierdzącej kabinie, z pewnie ubrudzoną od wymiocin sukienką. To jest miejsce, w którym chciałabym być teraz. Tak, zdecydowanie. W mojej torebce brzęczy telefon, odsuwam torebkę i szukam telefonu. Nie patrzę kto dzwoni i odbieram.

- Gdzie jesteś?! - Słyszę rozwścieczony głos Victorii, jest na ulicy. Słyszę przejeżdzające samochody, chyba mnie szukali.

- Co? W łazience, źle się poczułam. Gdzie jesteście? - Zapytałam i próbowałam wstać.

- Nie ruszaj się nigdzie.

Odłączyła się, nawet mi na pytanie nie odpowiedziała. Zero szacunku do mojej osoby. Wstaje i podchodzę do umywalki. Opieram o nią dłonie i włączam telefon.

5:38

Nie jest tak późno, jak myślałam. Drzwi się otwierają.

- To damska łazienka. Rozumiem, że możesz mieć problem z czytaniem ale z rozpoznawaniem figur? - Zaśmiałam się.

- Chodź, koniec zabawy. - Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z łazienki. Nie powiem, ludzie patrzący na nas mogli sobie pomyśleć o czymś innym. Damiano nie był pijany, albo już wytrzeźwiał.

- Wracasz do hotelu. - Powiedział otwierając mi drzwi wyjściowe.

- A reszta?

- Reszta też - Tym razem odpowiedział kiedy otwierał mi drzwi do busa. - Znalazła się nasza zguba.

- Tak to ja, we własnej osobie. - Powiedziałam z irytacja i usiadłam na tylnich siedzeniach.

- Co robiłaś? - Zapytał cicho Thomas, który się przebudził.

- Rzygałam wegetariańską pizzą i jogurtem truskawkowym. Chyba też kiełbasą, chcesz znać więcej szczegółów? - Powiedziałam zupełnie poważnie, a reszta się na mnie spojrzała.

- Dobra, jedź już. - Powiedziała Victoria do kierowcy. I od tego momentu film mi się urwał.

NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz