Rozdział Dwunasty

22 3 0
                                    


Vivian:

Po wtorkowym wieczorze środowy poranek był niezbyt przyjemny. Ledwo zwlekłam się z łóżka, żeby iść do college'u, ale nie mogłam przegapić ostatniego dnia przed feriami. Pożytku ze mnie nie było zbyt wiele, ale przynajmniej się pojawiłam, w przeciwieństwie do Danny'ego, który stwierdził, że "musi się pakować", choć byłam przekonana, że nawet nie weźmie walizki do ręki i jak zwykle zostawi to na ostatnią chwilę. Chris zaczął wypisywać do mnie mniej więcej koło czternastej, wnioskowałam, że dopiero wtedy udało mu zwlec się z łóżka, jakby nie było, kiedy ja pojechałam on został jeszcze z towarzystwem. W wiadomościach ekscytował się poprzednim wieczorem i koniecznie chciał znowu się zobaczyć. Trochę obawiałam się tego kolejnego spotkania. Wczoraj trochę się upiłam i nie zachowywałam do końca jak ja, więc nie byłam pewna jak miałoby przebiec ta kolejna randka. Umówiłam się z nim na czwartek. Dziś nie miałam już na to siły, po lekcjach musiałam jeszcze przygotować się na wywiad, który w końcu miałam przeprowadzić z Liamem po próbie ich zespołu, którą miałam obserwować. Dodatkowo miałam jeszcze na karku wielką imprezę pożegnalną Danny'ego, która miała odbyć się w środę po próbie. Danny wyprawiał wielkie pożegnanie, jakby wyjeżdżał na pół roku, a nie raptem na tydzień. Jako jego przyjaciółka nie mogłam tego ominąć. Mogłam zaprosić Chrisa, aby poszedł ze mną, ale po pierwsze Danny delikatnie mówiąc niezbyt go lubił, a po drugie nie byłam pewna czy mam na to ochotę, wolałam spotkać się z nim w cztery oczy i przede wszystkim z dala od alkoholu.

W środę świrowałam już od samego rana. Jeśli wcześniej myślałam, że wiem co to stres, to zdecydowanie się myliłam. Mając świadomość, że idę na "spotkanie" z chłopakiem, którego pocałowałam w wyniku pomyłki, a który na dodatek sprawiał, że serce biło mi szybciej o jakieś trylion uderzeń na minutę, byłam pewna że dostanę zawału. W ciągu jednego tygodnia tych dwóch braci, nieźle skomplikowali moje dotąd spokojne życie, aż bałam się pomyśleć co będzie dalej. Wzięłam kolejnego łyka czarnej mocnej kawy z ekspresu, takiej jaką lubiłam najbardziej i starałam się uspokoić, wpatrując tępo w ścianę, by nie dać się opętać myślą podsuwającym mi najróżniejsze scenariusze. Zdążyłam się już przekonać, że analizowanie w głowie wydarzeń, które nie miały jeszcze miejsca, do niczego nie prowadzi.

— Co tak siedzisz i wpatrujesz się w tą ścianę bez emocji? — zagadnął mój brat, który wrócił właśnie z szkoły policyjnej. Przeczesał palcami swoje brązowe włosy, próbując jakoś je ułożyć, jednak mimo to sterczały we wszytkich kierunkach. Rzucił kluczyki od motoru na stół i zanurkował w lodówce, poszukując czegoś do jedzenia.

— Ponieważ ta konkretna ściana, nie budzi we mnie większego poruszenia.

— Może powinnaś spróbować tą z oknem, przynajmniej wiedziałabyś co niedobrego knują sąsiedzi. Jest coś do jedzenia? Umieram z głodu, a zaraz jadę do pracy.

— Pracujesz w pizzeri, nie możesz tam czegoś zjeść? Jedzenia masz tam pod dostatkiem — skrzywiłam się.

— A ty co robisz już w domu? Jest środa, nie kończysz czasem po szesnastej? — Nathan wygrzebał jakiś serek z lodówki, a potem spojrzał na mnie mrużąc swoje ciemne oczy.

— A ty nie masz nic innego do roboty, tylko uczyć się mojego planu zajęć na pamięć?

— Jestem twoim bratem, muszę wiedzieć takie rzeczy — pochłonął serek niemalże dwoma ruchami łyżki.

— Jesteś wścibski — rzuciłam w niego ścierką, która leżała na stole.

— Raczej się o ciebie martwię.

Miłosny KociołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz