Vivian:
Skierowałam swoje kroki prosto do domu Danny'ego. Wiedziałam, że tylko on na całym świecie był w stanie sprawić, że wróci mi dobry nastrój. Czułam się beznadziejnie. Na początku było mi przykro, że Liam miał o mnie takie zdanie, jednak szybko się na niego wściekłam, co z dupek! Jak on śmie umawiać się z puszczalską Marilyn, a oceniać w ten sposób mnie! Dostawałam szału, miałam jednego chłopaka w życiu i to jeszcze, zastanowiłabym się dwa razy czy można nazwać to prawdziwym związkiem! Spotykaliśmy się na jakieś randki i pocałowaliśmy się z parę razy, ot to! Im dłużej szłam, z każdym kolejnym rytmicznym krokiem moje emocje przeradzały w coraz bardziej intensywną złość. Wściekłam się, że Liam okazał się zupełnie inny niż chciałam i o to, że zmarnowałam czas i niepotrzebnie znów nakręciłam się na ten projekt. Potem stwierdziłam, że to wszystko nie ma sensu. Kilkadziesiąt metrów przeszłam w poczuciu obojętności, wmawiając sobie, że nie zależy mi co myśli o mnie jakiś koleś z You Tuba, który na dodatek umawia się z Marilyn i że mam już totalnie gdzieś ten cały projekt. Potem znów dostałam załamki, że znów jestem w punkcie wyjścia, którą spotęgował fakt, że Chris zaczął do mnie wydzwaniać. I Liam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć Chrisowi, a z Liamem w ogóle nie chciałam gadać więc ignorowałam połączenia. Ostatecznie, kiedy doszłam do domu przyjaciela byłam w totalnej rozsypce. Sama nie wiedziałam już co czuję i myślę. Na domiar złego drzwi otworzyła mi Marilyn.
— A, to ty — mruknęła z niesmakiem. Sama nie wiedziałam za co tak bardzo mnie nie cierpiała. Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami, ale kiedyś byłyśmy w stanie normalnie ze sobą gadać, aż pewnego razu, z dnia na dzień, zaczęła traktować mnie jak najgorszego wroga.
— Jest Danny? — zapytałam szorstko. Bardzo pragnęłam nie wdawać się z nią w żadną dyskusję. Miałam nadzieję, że jej chłopak nie zwierzył się jej jeszcze z tego co niedawno zaszło i nie będzie miała wyśmienitego pretekstu do kpin.
— Oczywiście, że jest. Przecież on nie ma życia. Całymi dniami siedzi i czeka, aż jego królowa uraczy go swą królewską uwagą — ironizowała.
Puściłam jej słowa mimo uszu, przepchnęłam się do środka i szybko rozebrałam kurtkę i buty po czym biegiem ruszyłam marmurowymi schodami na górę, gdzie mieścił się pokój Danny'ego.
Zapukałam i po usłyszeniu zezwolenia weszłam do środka. O mało nie zabiłam się o jakieś graty porozrzucane po podłodze. Danny miał wiele zalet, ale niestety bycie pedantem się do nich nie zaliczało. Siedział zgarbiony przy biurku przed laptopem i grał w jakąś grę, jednak gdy mnie spostrzegł wstał i podszedł się przywitać.
— Hej. — Uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób. — Co tu robisz? Nie miałaś być na tej całej próbie?
Wyciągnęłam ręce i zamierzałam rzucić się mu na szyję, ale był tak wysoki, że ostatecznie objęłam go w pasie.
— Zostaniesz moim sławnym fotografem do reportażu? — zapytałam nie wypuszczając go z objęć.
— Dla ciebie zostanę kimkolwiek zechcesz, kochanie. A co się stało? — Pogładził mnie czule po włosach.
Puściłam go i usiadłam na krawędzi nie pościelonego łóżka. Danny przysunął sobie fotel od biurka i ustawił tak, aby być na przeciwko mnie.
— Marilyn nagadała mu o mnie nie wiadomo czego. Ma mnie za jakąś puszczalską lafiryndę i w ogóle jest dziwny. Na tej całej próbie zachowywał się beznadziejnie. Przez jego fochy wywali jakiegoś gościa z zespołu. Nie wiem o co chodzi i chyba nie chcę wiedzieć. Sam fakt, że umawia się z twoją siostrą wiele o nim mówi. Raczej nie nadajemy na tych samych falach.
CZYTASZ
Miłosny Kocioł
RomantizmKiedy stawką w grze jest miłość, wtedy nie ma sentymentów! Honor? A czym on jest? Przyjaźń też zdaje się niewiele znaczyć, kiedy serce jest na wojnie. Bohaterowie kotła, rządzą się różnymi prawami, dzięki temu są wyjątkowi pod każdym względem. Nie...