39

227 14 5
                                    

— nie on nie może iść z nami. — taehyung usłyszał wyjątkowo głośne i wypełnione emocjami szepty z jadalni.

akurat szedł po książki do biblioteki, która znajdowała się tuż obok.

jego rodzice stali, patrzyli na siebie wrogo i wymieniali niezrozumiałe dla kima słowa. nie mieli pojęcia o obecności syna i jak tylko usłyszeli jego zmieszany, ale pewny głos, anna odskoczyła od męża i popatrzyła, jakby z góry na blondyna.

— o czym mowa? — wyprostował się i przeskoczył wzrokiem z jednego rodziciela na drugiego.

— ubieraj się. — powiedziała anna dyplomatycznie. — jedziemy do jeonów.

gdy najmłodszy usłyszał te niespodziewane słowa prawie podskoczył z radości, ale w porę się powstrzymał i tylko pokiwał głową.

odwrócił się, by wyjść.

— są urodziny ojca jeongguka. zachowuj się. — powiedziała królowa i wyminęła go w przejściu.

a taehyung ze wszystkich sił próbował się nie uśmiechnąć głupio na pomysł, który magicznie pojawił się w jego głowie.

zaraz zobaczy jego jeongguka i wreszcie będzie mógł się do niego bezkarnie odezwać.

ruszył zaraz do garderoby, gdzie razem z rose wybrał idealny strój na tą okazję.

oczywiście był on niezwykle elegancki i skromny. ale z racji tego, że brunet miał go zobaczyć pozostawił trzy niezapięte guziki od koszuli, a jego pierś dumnie z tamtąd wyglądała, domagając się uwagi.

i wcale nie zamierzał zostawić siebie niezaspokojonego tego wieczora.

szczególnie gdy miał okazję wkurzyć królową, a przed oczami pojawiła mu się cała, trzyosobowa rodzina.

w tym jeon jeongguk, który ubrany równie elegancko witał po kolei przybyłych gości.

— hej, taehyung. — powiedział i ścisnął jego dłoń na przywitanie. — nie myślałem, że się zjawisz. — powiedział bez większych emocji widocznych na twarzy, ale w oczach młodszy zobaczył ogień, tryskające iskry i coś jeszcze, czego nie mógł odczytać, bo matka bruneta skutecznie ich rozdzieliła.

— ah, kim taehyung! — ścisnęła jego rękę, tą którą jeszcze sekundę temu dotykał dwudziestoletni mężczyzna, w którym się gotowało od tęsknoty, bo nie widział jego przyjaciela już zbyt długo.

byli do siebie zbyt przyzwyczajeni by zostawiać swoje spragnione dusze, samotnie na tak długi okres czasu. tak nudny, monotonny i zimny.

— pałac wygląda przepięknie. — anna zwróciła się do swojej znajomej i wyjęła dłoń, ubraną w rękawiczkę, spod warg męża matki jeona.

obie ciesząc się z długo oczekiwanej wizyty uśmiechały się ciągle.

zostali zaproszeni do jadalni, gdzie czekał już przygotowany posiłek.

— to zaszczyt, wasza wysokość, gościć cię tu w dzień mojego urodzenia. — powiedział z wdziękiem jubilat, filip i zasiadł u góry stołu.

po krótkiej modlitwie zabrali się do jedzenia.

taehyung został usadzony naprzeciw beatrice, obok niej siedział kai, a obok kaia królowa.

natomiast tuż obok blondyna został posadzony jeongguk, który z trudem nie odwracał się co chwila do przyjaciela tylko po to by posłać mu ogniste spojrzenie, na którego uczucie blondyn cały drżał.

ktoś coś mówił, najpierw królowa, później książę filip, jego żona i gdzieś wciął się chyba kai, ale taehyung nie słyszał tych wszystkich słów, które uciekały z ust rozmówców i rozlatywały się w powietrzu.

the royal love ° jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz