taehyung ściągnął swoją luźną czarną bluzę i został tylko w piżamowych, luźnych spodniach w kratę. i już miał siadać na łóżku z książką i kieliszkiem wina, jednak usłyszał otwierające się okno. wystraszył się jak cholera prawie wylewając alkohol na śnieżnobiałe poduszki leżące na materacu.
— co ty do cholery tu robisz? — warknął i odstawił kieliszek na toaletkę stojącą na przeciwko jego łóżka.
patrzył wielkimi oczami na wchodzącego do jego pokoju przez okno nikogo innego jak jeon jungguka.
— przyszedłem cię wyciągnąć z tej nory. — zaśmiał się i popatrzył na twarz księcia. wrócił jednak wzrokiem niżej w chwili gdy zauważył, że nie ma na sobie żadnej koszulki.
— wyjdź stąd. — powiedział stanowczo młodszy.
— napewno tego chcesz skoro mnie witasz takimi widokami? — zrobił parę kroków w stronę swojego rozmówcy. ten jednak chciał go uniknąć i się cofnąć, ale napotkał ścianę na swojej drodze. gorzej już być nie mogło.
— idź sobie, jeongguk. miałem iść spać.
— a to co? — chłopak całkowicie ignorując kima wziął w dłoń kieliszek z winem i wziął łyka. — hm... hiszpania?
— toskania. — poprawił go ciemnowłosy. — idź sobie wreszcie!
nie czuł się zbyt komfortowo stojąc, przed dobrze zbudowanym mężczyzną, w samych spodniach.
— a co jeśli nie chcę? — jeon znowu zrobił parę kroków, aby zaraz znaleźć się kilka centymetrów od twarzy młodszego.
— przysięgam, że wypchnę cię zaraz przez to okno. — spojrzał mu w oczy.
i znowu ogarnęło go takie samo uczucie jak na wielkim bankiecie. oni, sami w tłumie w wielkiej jak boisko sali. jakby czas się zatrzymał.
a teraz tak samo stali w pokoju taehyunga, patrząc sobie w oczy i raz po raz oddychając coraz szybciej i coraz płyciej.
— coś czuję, że mnie tak prędko stąd nie wyrzucisz. — zaśmiał się starszy.
— przekonajmy się. — książę z trudem odrywając wzrok od oczu jeona pchnął go gwałtownie w stronę okna. ten jednak przesuwając się tylko o dwa kroki do tyłu, poczuł niezmierną chęć odwrócenia ról i pchnięcia kima na ścianę.
i tak właśnie zrobił.
teraz oboje stali przy ścianie i oddychając ciężko jeszcze chwilę siłowali się ze sobą.
— przestań. zostaw mnie. — powiedział taehyung w momencie, gdy jungguk pochylił się nad nim, a jego ręce wylądowały po obu stronach głowy młodszego.
— nie tak szybko. — uśmiechnął się flirciarsko. — wychodzimy.
— co?
— tylko musisz się ubrać, bo tak to mi ktoś jeszcze ciebie zwinie. — mruknął szybko. — pomyślałem, że nie będziesz miał nic innego oprócz jakichś mundurów to wziąłem ci to.
z pasa odwiązał sobie rozciągniętą i o co najmniej dwa rozmiary za dużą na taehyunga pomarańczową bluzę.
— nie założę tego.
— bo?
— poza tym i tak nigdzie z tobą nie wyjdę! zabieraj stąd swój tyłek albo zadzwonię po ochronę! — młodszy odrzucił wyblakłą bluzę jungguka na łóżko i zaczął się wydzierać.
— hej, hej- — próbował go uspokoić.
— nie mów do mnie tak! jeon jeongguk, po prostu stąd wyjdź, do jasnej cholery! — warknął, a starszy nie widząc innego sposobu na uciszenie go po prostu chwycił go delikatnie po obu stronach szyi i pocałował.
pocałował go tak jak nikogo innego. delikatnie i zmysłowo, i mimo, że nie czuł żeby taehyung oddawał mu chociaż trochę tego gestu (może z zaskoczenia, a może z niechęci) to i tak w jego głowie pojawiła się myśl, że to są usta które mógłby całować codziennie i nigdy by mu się nie znudziło.
puścił go dopiero wtedy, gdy poczuł jak młodszy szczypie go mocno po szyi i odpycha jego ciało.
— nigdy więcej tak nie rób, jeon. — warknął i ruszył w stronę łazienki, po czym się tam zamknął.
— nigdy już tak nie zrobię, pod jednym wa- — nie dano mu dokończyć.
— jakim kurwa warunkiem? ty rozumiesz, że wszedłeś do mojego pokoju bez żadnego pozwolenia? nie chce cię tu! jak ty w ogóle wszedłeś? o co ci chodzi?
— taehyung.
— co jest z toba nie tak? wchodzisz jak do siebie i jeszcze odstawiasz takie cyrki!
taehyung nie mógł przestać krzyczeć, mimo że jeon stał tuż za drzwiami.
— ty też należysz do rodziny królewskiej! nie mógłbyś się zachowywać jak jeden z nich?
cisza.
— jeon? — spytał.
cisza.
— już uciekłeś? — zapytał ponownie. — czyli mogę już wyjść.
cisza.
taehyung schylił się i przez szparę pod drzwiami próbował dojrzeć bruneta. na początku go nie zauważył, ale później dostrzegł jego postać siedzącego na jego łóżku. z tego co widział miał zgarbioną sylwetkę i spuszczone ręce, w których coś trzymał.
księciu nagle zrobiło się strasznie przykro i zaczął nawet karcić siebie we własnych myślach za to, że tak ostro na niego nakrzyczał. nie wiedział czego mu współczuć, nie wiedział czy w ogóle.
mimo, że nie był do końca pewny co chodzi chłopakowi po głowie, to i tak obwiniał siebie. on sam po jednej stronie drzwi myślał, jak bardzo zaszkodził jeonggukowi.
CZYTASZ
the royal love ° jjk x kth
Fanficjjk kth royal!au (21st century) taekook slow burn top!jjk fluff smut! age changed lower case language: polish --- hope you'll like it<3