47

445 10 17
                                    

występuje SMUT!(dużo)
(i tak trafie do piekla ;-;)

miłego czytania<3
——

to wszystko nie było takie proste jak się wydawało.

wszystko zaczęło się, gdy tylko wysiedli z samochodu jeongguka, a lampy błyskowe i wodospad pytań zaatakował ich jak grom z nieba.

ciężko im było się wydostać spomiędzy tłumu, a jeszcze trudniej przejść do budynku, gdzie czekała cała załoga samolotu, by przywitać tak ważnych gości.

ich bagaże zostały zabrane przez obsługę lotniska królewskiego, zbudowanego specjalnie na takie okazje, tak by uniknąć takich sytuacji jak ta, jednak dziennikarze byli zbyt wścibskimi ludźmi by uszanować prywatność rodziny królewskiej, która była nadwrażliwa na plotki, artykuły i opinie gazet, w końcu ludzie mieli ich za autorytet kraju, dumę narodu, ale wszyscy popełniają błędy, prawda?

jeon przeciskają się przez tłum nasunął czapkę z daszkiem i swoje przydługie włosy mocniej na czoło i wystawił rękę do taehyunga, chcąc mu pomóc wydostać się z tego chaosu.

— wasza książęca mość! — usłyszeli, po czym przed twarzą blondyna wyłoniła się kolejna para dłoni trzymająca wielki aparat, lampa błyskowa niemal oślepiła chłopaka, gdyby w porę nie przysłonił się dłonią. — gdzie wasza mość zmierza?

taehyung nie odpowiedział odwracając wzrok.

w jego głowie kotłowały się ciemne wątpliwości, która rozjaśniała jedna stała, której rękę mocno ściskał, której nie chciał puścić.

jeongguk ze spuszczonym wzrokiem dotarł do otwartych już drzwi i ciągnąc za rękę młodszego chłopaka wpadł do wielkiej hali, gdzie w jednej linii zobaczył całą załogę lotniczą, czekającą na nowo przybyłych mężczyzn.

przez wielkie przeszklone ściany nadal słychać było krzyki i dźwięki migawek, a rażące światło lamp błyskowych ciągle odbijało się od okien.

jeon odwrócił się tyłem do dziennikarzy, a to samo zrobił taehyung nieco odsuwając się od starszego, jakby wstydząc się ich bliskości i zaprzeczając ich czysto romantycznej relacji, ciągnącej się już dłuższy czas.

bo mimo wszystko, ale dzielić się jeonem nie chciał.

kolejno witali się ze stewardessami i pilotami samolotu, którym mieli dotrzeć na hawaje, które już czekały na ich wizytę, sprawiając by deszczowe chmury się rozeszły, a słońce zaświeciło mocniej niż przez całe minione lato.

wyszli na zewnątrz, gdzie stał pojazd, a niebo zalały ponure ciemne obłoki, które zaczynały uwalniać malutkie kropelki wody, niedługo zamieniając się w ulewę.

zaraz bagaże razem z dwoma pasażerami znalazły się w środku, kryjąc mężczyzn przed coraz mocniej uderzającymi powierzchnię asfaltu kroplami deszczu.

powoli ruszyli kierując się na pas startowy, a jeon opadł na skórzany fotel tuż obok swojego chłopaka, zapiął pas i spojrzał uważnie na jego spiętą twarz. na jego usta zaciśnięte w cienką kreskę i zmarszczone brwi.

jeon tak bardzo nie lubił, gdy taehyung taki był. smutny, nie wierzący w siebie, zdołowany z milionami wątpliwości.

chciał by wreszcie zobaczył światło, które jeon ciągle widział, na którym polegał, polegał na sobie, na przeczuciu, nadziei i miłości, którą darzył blondyna.

gdy wreszcie koła uniosły się, a oboje poczuli dyskomfort związany z zatykaniem się uszu przez zmianę ciśnienia jeon próbował zacząć rozmowę, bo czuł, że blondyn tego potrzebuje.

the royal love ° jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz