28

237 15 0
                                    

rano obudził się z wielkim kacem, którego poprzedniego wieczoru, oczywiście, się spodziewał.

dlatego z trudem zwlókł się z łóżka.

jego radość sięgnęła zenitu (jeśli można to tak nazwać, zważając na jego stan), gdy przypomniał sobie, że dzisiejszy dzień ma cały wolny.

wolny od obowiązków i zmartwień związanych z jego przygnębiającym królewskim życiem.

dlatego poszedł wyszczotkować zęby i żeby choć na chwilę ukoić przytłaczający ból głowy, oblał się lodowatą wodą z kranu.

po tej krótkiej porannej toalecie popatrzył w lustro.

jego oczom ukazała się jego blada twarz, którą okalały jasne blond włosy, wzburzone i poplątane od snu, układały się w liczne fale, a kręcone kosmyki opadały mu na zmęczone czoło.

wcale się nie wyspał, więc pod jego oczami widniały sine półkola, które później próbował przywrócić do mniej intensywnego koloru, zimną wodą.

gdy już jego skóra była dobrze schłodzona i oczyszczona, wytarł ją bialutkim, puchatym ręcznikiem i wrócił do łóżka.

zimno jakie wpadało przez uchylone okno dawało o sobie znać, więc na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

żałował, że tyle wypił.

nie pamiętał całego wieczoru, tylko urywki, te rodzące w nim najintensywniejsze emocje.

przypominając sobie jak zupełnie nieświadomie zranił bruneta, skulił się i owinął mocniej pierzyną.

w kącikach oczu pojawiły się łzy, dłonie zaczęły się lekko trząść tak samo jak i jego dolna szczęka.

był bliski wybuchu płaczu, gdy poczuł uderzający w jego zakryte ciało wiatr.

przedarł się przez materiał kołdry i zaatakował drżące ciało księcia.

okno się otworzyło, a na podłodze stanęła para nóg, które ubrane w luźne dresy i czarne jak smoła buty, przypominały te jeona.

— nie płacz. — usłyszał po czym podniósł wzrok na lekko uśmiechniętą twarz, jak się okazało, bruneta. — przyniosłem ci tabletki i wodę.

taehyung wpatrywał się w jego oczy.

— na kaca. — dodał jeszcze i ściągnął buty.

zaskoczony blondyn uniósł się do siadu i owinął się ciaśniej pościelą.

widząc to starszy zamknął okno.

— c-co ty tu robisz? — spytał, ciągle śledząc ruchy mężczyzny. — j-ja...

zamilkł gdy poczuł na sobie jego wzrok.

widział jak zdejmuje z siebie puchową, czarną kurtkę i podchodzi do niego.

— zrób mi trochę miejsca. — powiedział jak gdyby nigdy nic. — mówiłem. — podał mu tabletki. — przyniosłem ci zestaw ratujący kaca.

gdy na łóżku zrobiło się dla niego więcej miejsca, usiadł tam, tuż przy chłopaku.

— dziękuję. — wziął jedną i połknął.

— co ci się stało z włosami? — dotknął ich i lekko pociągnął za jeden z kosmyków. — wylałeś na nie wybielacz?

młodszy westchnął.

— n-nie, pofarbowałem bo... — spojrzał mu w oczy. — bo byłem pijany i wiesz...

the royal love ° jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz