10

273 17 5
                                    

jakim zaskoczeniem było gdy po dziesięciu minutach jazdy zatrzymali się przed wielkim domem, prawdopodobnie należącym do kogoś z rodziny królewskiej.

szofer, który rozmawiał z babcią siedzącą na fotelu pasażera z przodu, skręcił autem aby wjechać na posesję przez otwartą przez ochroniarzy ozdobną bramą.

gdy podjechali do budynku, przez otwierające się drzwi mogli zobaczyć wychodzącego mężczyznę z czarną, materiałową torbą podróżną w ręku.

za nim pojawił się wysoki, na oko dosyć znajomy, dobrze zbudowany chłopak.

kim taehyung poznał go dopiero gdy ten obdarzył go swoim palącym wzrokiem.

jeon jungguk właśnie skierował się do samochodu z małym uśmieszkiem na ustach.

a kim miał nadzieję, że to był tylko sen i że zaraz się obudzi i zobaczy kogoś zupełnie innego, jadącego razem z nim i kaiem nad to głupie jezioro.

przybił piątkę z jego młodszym bratem na przywitanie a na osiemnastolatka tylko zerknął, uśmiechając się jeszcze szerzej.

- widzę, że będzie wam wesoło. - powiedziała zadowolona pasażerka z przodu, gdy zauważyła wyszczerz na ustach jeona.

- jasne, że tak. - najstarszy odezwał się, rzucając okiem na brata kaia. - całe szczęście, że już wszyscy się poznaliśmy wcześniej. teraz nie musi być niezręcznie.

zależy dla kogo

powiedział sobie w myślach taehyung i żeby odwrócić swoją uwagę od bruneta sięgnął po książkę ze swojej torby.

tym razem była to francuska nowela z 16. wieku o rycerzu, który nie wiedział czy przemówić czy zginąć.

na jego szczęście nauczył się mówić w wielu językach, a francuski był jednym z nich.

zaczął się więc zagłębiać w lekturę, starając się ignorować rozmowy pasażerów i chichotu uradowanej babci.

wreszcie wszyscy mogli wyjść z czarnego samochodu.

- lisa i jej siostra, jisoo powinny zaraz tu być. - szofer przekazał informację najstarszej kobiecie z tego grona i zaczął wynosić torby z bagażnika do drewnianego domku, który nie był za duży, ale też nie za mały.

- dziewczynki będą spał w pokoju na parterze, jest tam również pojedynczy pokój dla naszego buntownika. - wskazała na kaia. - wy będziecie spać na górze.

taehyung zobaczył jak pomarszczone palce prawej ręki wskazują na jego i stojącego obok dwudziestolatka.

- że co? - odskoczył od jungguka jak od parzącego metalu i popatrzył pytająco na jego babcię. - że niby w jednym pokoju?

- oj tam taehyungie. - jeon dotknął jego ramienia, ale jego dłoń szybko została zrzucona. - będziemy się dobrze bawić.

młodszy usłyszał znaczący ton starszego i od razu wziął głeboki oddech, powstrzymujący go od rzucenia się ze scyzorykiem na chłopaka.

- jeon ma rację. dogadacie się! - ucieszyła się. - o, patrzcie. dziewczynki już są! - zbyła ich ruchem ręki. - idźcie się rozpakować.

- super. - burknął zły kim rzucając się na miękkie łózko przy drzwiach balkonowych.

- co za niespodzianka. - rzucił do taehyunga brunet wchodząc do pokoju tuż za nim.

ich torby były już rozpakowane przez służbę, a łóżka zaścielone do spania, mimo tego że była dopiero czwarta po południu.

- co? - taehyung nie zrozumiał co powiedział starszy przez szelest pościeli na której leżał.

- zdejmij buty, brudasie. - kopnął go lekko w nogę i runął na drugie łóżko. - ale wygodne.

zacząć na nim się poruszać i skakać biodrami, a młodszy popatrzył się na niego od niechcenia.

- co ty odwalasz? - spytał się i podniósł do siadu. na odkrytym przedramieniu jeona zobaczył kawałek tatuażu w kształcie białego kwiatu.

- sprawdzam czy skrzypi. - posłał osiemnastolatkowi kolejny znaczący uśmiech i patrzył jak ten zakrywa swoje czerwoniutkie poliki. - znowu się rumienisz, kim taehyung.

jednak ten, zawstydzony, obrażając się na niego wybiegł z pokoju kierując się do pachnącej waniliowym mydłem łazienki.

oparł się o marmurowy blat i popatrzył na swoją twarz w lustrze.

rzeczywiście, znów pokrywały ją dorodne rumieńce. mało brakowało a chłopak by przyłożył pięścią w lustro, będąc złym, że właśnie w tak widoczny sposób jego ciało reaguje na bruneta.

wyprowadzało go to z równowagi, bo nie był to pierwszy taki raz. on naprawdę nie chciał aby to się powtórzyło, jednak mimo tego to nadal nie zależało od niego.

i to go martwiło.

the royal love ° jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz