Piękny, słoneczny, majowy dzień przywitał mnie w poniedziałkowy ranek. Rozciągnęłam się na łóżku, a w głowie pojawiła się myśl, że ten dzień będzie jednym z lepszych dni w moim życiu.
Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka i od razu pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam w ekspresowym tempie makijaż i już piętnaście minut później biegłam na autobus jadący w stronę mojej uczelni.
Usiadłam przy oknie i wyjmując słuchawki z torebki włożyłam je do uszu. Puściłam moją ulubioną playlistę, składającą się ze starych kawałków, i odpłynęłam w świat dobrze mi znany.
Autobus zatrzymał się praktycznie pod samą uczelnią. Cieszyłam się, że nie muszę daleko iść, ponieważ przystanek znajdował się po drugiej stronie budynku. Dziękując starszemu panu za kierownicą, wyszłam z pojazdu.
Przeszłam na drugą stronę ulicy i już wchodziłam przez drzwi do środka. Uśmiechnęłam się do starszej kobiety czekającej przed drzwiami sekretariatu, która odwzajemniła uśmiech i biegiem pokonałam schody prowadzące na pierwsze piętro.
Uwielbiałam moją uczelnię. Stary budynek położony w samym centrum Londynu wśród drzew i krzewów przywoływał mi moje dzieciństwo, gdy to razem z moim bratem Zaynem, nocowaliśmy w czasie wakacji u dziadków. Odległe czasy, a jakie wspaniałe.
Weszłam do sali pełnej studentów. Nikt nie zwracał na mnie większej uwagi, zajęty rozmową ze znajomym.
Odnalazłam moją ukochana zgraję wariatek, siedzących w ostatnim rzędzie na samej górze, i dołączyłam do nich uśmiechających się do mnie od ucha do ucha.
- Cześć. - przywitałam się z nimi szybkim uściskiem i usiadłam obok Chloe, wcześniej ściągając cienką kurtkę.
Chloe była pierwszą osobą , którą poznałam uczelni. Wydawała mi się wtedy taka samotna, dlatego podeszłam do niej i zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy, znalazłyśmy wspólny język i od tamtej pory jesteśmy nierozłączne.
- Jak ci minął weekend Mag? - zapytała Kate siedząca obok Chloe. Spojrzałam na nią uśmiechając się lekko.
Natomiast moja znajomość z Kate wyglądała trochę inaczej. Mianowicie byłyśmy w jednej grupie na ćwiczeniach. Pamiętam jak na jednych zajęciach usiadłyśmy obok siebie. Nie odzywałyśmy się ani jednym słowem, bojąc się nie wiadomo czego. Dopiero po jakimś czasie, gdy Chloe przeniosła się do naszej grupy, zaprzyjaźniłyśmy się z Kate. Teraz jesteśmy nierozłączne. Taki nasz mały trójkącik.
- Byłam u dziadków. - odpowiedziałam przewracając oczami. - Maskara. Cała rodzina się zjechała, musiałam niańczyć dzieci. - pokręciłam głową ze zrezygnowaniem.
- Przynajmniej było ciekawie. - wtrąciła Chloe, a ja przytaknęłam. To prawda było ciekawie. Kuzynki zjechały się do rodzinnego domu mojej mamy. Czwórka dzieciaków - od dwóch do pięciu lat. Przechlapane, a do tego musiałam je niańczyć.
Jadąc do domu dziadków w ten weekend myślałam, że odpocznę. Leżąc na leżaku w ogrodzie za domem, czytając świetną książkę i popijając mrożoną herbatę, ale gdy dowiedziałam się że przyjadą tam jeszcze moje kuzynki ze swoimi mężami i dzieciakami, to chyba dostałam ataku serca. Nie miałam innego wyjścia, jak się zgodzić.
- Dzień dobry wszystkim – przywitał się z nami profesor wchodzący do sali. Usiadł za swoim biurkiem i ściągając marynarkę z ramion przewiesił ją na oparciu krzesła. Rozsiadł się wygodnie i popatrzył na nas znacząco.
Był młody, z dziewczynami obstawiałyśmy jakieś trzydzieści pięć lat. A okazało się, że facet zbliża się do czterdziestki. Nie żeby coś, ale był naprawdę atrakcyjny. Brązowe włosy, szare oczy, wysoki, szczupły jak na swój wiek. Niestety żonaty...
CZYTASZ
Never look back (PL)
Fanfiction"Pech znajdzie się zawsze. Szczęście nigdy nie przychodzi samo" Tak głosi pewne przysłowie. Ale czy aby na pewno tak jest? Przekonała się o tym Maggie. Młoda dziewczyna mieszkająca i studiująca w Londynie. Miała okazję przejść w życiu piekło. Miłość...