Rozdział 4

71 2 0
                                    

W sobotę rano, gdy schodziłam na dół do kuchni usłyszałam kawałek rozmowy telefonicznej mojego brata. Przystanęłam obok drzwi prowadzących do salonu, tak aby mnie nie zauważył.  

- Mówiłem ci stary, że koniec z tym. Nie chcę się już w to mieszać, daj mi spokój. Najlepiej skasuj mój numer i zapomnij o mnie. - po czym głośne przekleństwo i zakończenie połączenia.

- Zayn? - weszłam do salonu. Gdy tylko brat usłyszał, jak go wołam automatycznie odwrócił się do mnie przodem, a na jego twarzy dało się wyczytać tylko jedno: wściekłość.

- Co chcesz? - zapytał w wrogością słyszalną w głosie.

- Kto to był? - wskazałam na telefon trzymany w jego dłoni.

- Nie twoja sprawa. - odpowiedział ruszając w moją stronę. Już chciał mnie minąć, gdy ja wyciągnęłam rękę i dotykając palcami framugi drzwi, uniemożliwiłam mu przejście.

- Albo mi powiesz, albo ja wygadam rodzicom. - zagroziłam patrząc mu cały czas prosto w oczy.

Zaśmiał się słysząc moją groźbę.

- Co możesz im powiedzieć? - zapytał zakładając dłonie na piersiach i patrząc na mnie z góry. Był wysoki, wyższy ode mnie o jakieś osiem centymetrów.

- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam ponownie ignorując jego poprzednie pytanie. Nie mogłam dać się ponieść emocjom, dlatego starałam się je kontrolować.

- Z kimś. - odpowiedział.

- Dobra w takim razie... MAMOOOO! - krzyknęłam w stronę holu, tak aby mama będąca na górze, w sypialni mogła mnie usłyszeć.

- Zamknij się Mag. - Zayn przyłożył mi do ust swoją dużą dłoń.

- Nie, dopóki nie dowiem się co kombinujesz. Znów chcesz się wplątać w aferę z narkotykami? - zapytałam szepcząc. Mogę dać sobie rękę uciąć, że przez jego twarz przeleciał strach.

- O czym ty gadasz? - zapytał marszcząc brwi.

- Wiesz o czym. Znów chcesz nimi handlować? A może znów dasz mi do spróbowania, co? - zapytałam krzyżując ramiona i patrząc przy tym na niego groźnie. On nawet sobie nie zdaje sprawy jakie to może mieć konsekwencje. Poprzednim razem też mówił, że ma nad wszystkim kontrolę i wie wszystko lepiej. Ale mina mu zrzedła, gdy wylądowałam w szpitalu z powodu przedawkowania.

- Mag, to nie tak. Ja po prostu... - złapał się za włosy i odszedł ode mnie o krok. - Po prostu nie mogę dać dupy, wiesz? Jestem z nimi związany do końca życia. - powiedział odwracając się do mnie twarzą i posyłając mi współczujące spojrzenie.

- Musisz się od nich odciąć Zayn. - zaczęłam na spokojnie podchodząc do niego powoli. - Musisz im powiedzieć, że już nie chcesz mieć z tym nic wspólnego i aby dali ci spokój. - dodałam dotykając jego ramienia.

- To nie jest takie proste. Oni mają coś na mnie, podobno coś po czym nie wyszedłbym z więzienia, rozumiesz?

- Jak to? Przecież sam mi mówiłeś, że z tym skończyłeś. Przysięgałeś mi w szpitalu, że już nigdy więcej się do tego nie zbliżysz. Dlaczego kłamałeś? - zapytałam odsuwając się do niego z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.

- To był jeden raz Maggie. Jeden jedyny raz, po tym jak trafiłaś do szpitala.

- Dlaczego Zayn? Powiedz mi dlaczego znów to zrobiłeś. Pamiętasz przecież jak się czułeś widząc mnie ledwo żywą. Pamiętasz co się ze mną działo, ale i tak poszedłeś sobie i zacząłeś od nowa. Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś zrobić to sobie? - pytałam ze łzami spływającymi już po policzkach.

Never look back (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz