Rozdział 13

27 2 0
                                    

- Nic nie mówiłaś, że masz chłopaka. - zajęczał tata, gdy mknęliśmy ulicami Londynu do domu. Sama o nim nic nie wiedziałam powiedziałam sobie w myślach. To, jak Louis się przedstawił mojemu tacie świadczyło tylko o jednym - on jest nienormalny! Sam zadecydował, że będzie moim chłopakiem, ja rzecz jasna nie miałam z tym nic wspólnego.
- To trochę skomplikowane. - odpowiedziałam opierając głowę o zagłówek fotela w samochodzie i zamykając oczy.
- Skomplikowane? W jakim sensie? - dopytywał.
- Tato daj już spokój - poprosiłam - Louis jest dość specyficzny i po prostu mógł sobie zażartować z tego. Tak naprawdę, my jesteśmy tylko dobrymi kumplami ze studiów i tyle. - wzruszyłam ramionami. Zastanawiałam się jak mam się teraz do niego odnosić. Jak do chłopaka, czy może jak do kumpla z uczelni. Sama nie wiedziałam i to mnie najbardziej przerażało. Dlaczego on musi być taki? Dlaczego musiał tak powiedzieć mojemu tacie? Gdybym tylko mogła z nim pogadać na osobności. Nawrzeszczałabym na niego i kazała mu cofnąć te słowa, choć w głębi duszy pacnęłabym się w głowę za to jakie mam głupie pomysły i za to że to przecież nic złego, że tak powiedział. Tylko mam teraz problem z tatą, który ciągle dopytuje o niego i nie chce odpuścić tematu.
- Ale to wyglądało jakby on mówił na serio Mag. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko skarbie. - tata położył swoją dużą dłoń na moim kolanie i ścisnął je lekko w geście zachęcającym, bym mówiła.
Popatrzyłam tylko na niego, ale nie mogłam. Wiem, że ma dużo swoich problemów i do tego doszły teraz kłopoty z Zaynem i jeszcze moje zamieszanie.
- Nic się nie dzieje tatku, po prostu takie tam sprawy studenckie. - zaśmiałam się nerwowo machając w powietrzu dłonią, ale tata to wychwycił i zapytał.
- Czy aby na pewno wszystko w porządku? Chodzisz smutna od kilku dni, nic nie jest, śpisz całymi dniami. Coś się z tobą dzieje. Znów depresja? - widziałam w jego oczach ból, gdy wspominał o depresji. Pamiętałam dokładnie wszystko to jak się czułam, gdy popadałam w jeszcze głębszy dołek spowodowany utratą osoby, która była dla mnie najważniejsza w tamtym okresie. Ale tym razem nie czułam tego co kiedyś, teraz było inaczej.
- Nie! Żadna depresja - skrzywiłam się - Mam trudny okres teraz na studiach, zaczną mi się egzaminy za niedługo. Tym się stresuję, ale nie ma coś się zadręczać tato. Za niedługo wakacje, znajdę sobie jakąś pracę, wyjdę z domu o ile mama się zgodzi i wszystko wróci do normy. - zaśmiałam się nerwowo, chcąc uspokoić tatę, ale on jest bardziej spostrzegawczy niż moja mama i od razu wychwycił, że kłamię.
- Nie chce mi się w to wierzyć Maggie. To musi mieć jakieś głębsze podłoże. Umówię cię na spotkanie z doktorem Hadsonem. On ci pomoże. - zadecydował tata, a ja jęknęłam i przewróciłam oczami.
- Tato, naprawdę nie trzeba, dam sobie rade. Nie raz wychodziłam sama z dołka. - zaprotestowałam, gdy ojciec parkował na krawężniku przy naszym domu.
- Bez dyskusji Mag. Mamie nic nie mówmy, dość ma problemów z Zaynem. Niech to będzie nasza mała tajemnica. - tata ucałował mnie w czoło i już wyciągał dzwoniący telefon z marynarki garnituru. Wiedziałam, że nie da za wygraną. A mnie może dobrze zrobi rozmowa z ukochanym psychologiem.

***

- Nie mogę uwierzyć, że tak powiedziałeś przy moim tacie. Co tobą kierowało Louis? - zapytałam go przez telefon. Cały dzień wzbraniałam się, by do niego zadzwonić ale kiedy jego imię wyświetliło się na ekranie mojego telefonu nie mogłam się powstrzymać i musiałam odebrać. Dzięki Bogu, że mojej mamie nie przyszło na myśl aby odbierać mi telefon.
- No a nie jestem twoim chłopakiem? - zapytał rozbawiony.
- Nie wiem, nie zapytałeś czy chcesz nim być. - odpowiedziałam kładąc się na plecach na łóżku i patrząc w sufit.
- A chciałabyś? - jego głos był taki cichy, taki w ogóle niepodobny do zwyczajowego głosu Louisa.
- No nie wiem, to zależy co bym z tego miała.
- Mnie.
Aż wstałam gwałtownie z łóżka.
- Całego? - dopytywałam z ciekawością.
- Calutkiego. Od palców stóp do czubka głowy. - odpowiedział poważnie. - To jak, chcesz być ze mną?
Zaschło mi w gardle i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
- To nie jest romantyczne jak pytasz mnie o to przez telefon. - zauważyłam wstając i podchodząc do okna. Ciepłe powietrze owiało moją twarz i gołe ramiona.
- To zejdź do mnie. - powiedział, a mi serce stanęło.
- Stoisz pod moim domem? - zapytałam przestępując z jednej nogi na drugą.
- Siedzę w aucie po drugiej stronie ulicy. Wyjdź do mnie. - poprosił, a moje serce zakołysało radośnie w piersi. Starałam się z całych sił nie krzyknąć do słuchawki z radości.
- Mam szlaban na wychodzenie nawet przed dom. - zajęczałam przypominając sobie, że mam zakaz wychodzenia.
- Wymyśl coś, ja czekam. - powiedział i się rozłączył.
Musiałam coś wymyślić, aby choć na chwile się z nim spotkać. Musiałam go zobaczyć i musiałam usłyszeć od niego, te dużo znaczące dla mnie słowa. Zeszłam na dół niepewnym krokiem. Chciałam znaleźć mamę i zapytać czy mogę wyjść pobiegać. Wiedziała, że bieganie zawsze na mnie dobrze wpływało, ale jako że teraz mam pewien zakaz to może się na to nie zgodzić.
Wsunęłam głowę do gabinetu, gdzie mama zazwyczaj spędzała wieczory pracując nad sprawami swoich klientów. Podeszłam cicho do jej biurka i stanęłam obok.
- Mamo, mogę o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie.
- Robię coś Maggie, możesz przyjść później? - zapytała pisząc coś na komputerze.
- Chciałam tylko zapytać czy mogę wyjść pobiegać. Taka ładna pogoda, że szko...
- Idź i nie zawracaj mi głowy.
Aż podskoczyłam z radości słysząc słowa mamy. Szybko wysłałam wiadomość Louisowi, że za moment będę gotowa. I pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się w dopasowane legginsy, cienką bluzkę na ramiączkach i bluzę z kapturem. Założyłam jeszcze adidasy i pokonując schody wyszłam na zewnątrz. Mama teraz rozmawiała z kimś przez telefon, więc nawet nie zauważyła kiedy wyszłam. Dziwiło mnie tylko to, że nie kazała mi wracać do pokoju i siedzieć w nim, tylko od tak pozwoliła mi wyjść. Może zapomniała o szlabanie?
Louis siedział w aucie zaparkowanym po drugiej stronie ulicy. Gdy mnie zauważył od razu wyskoczył z pojazdu i pobiegł w moją stronę. Wpadłam w jego ramiona zanosząc się śmiechem. Tak miło było go znów zobaczyć, choćby na moment.
- Ciesze się, że cię widzę. - powiedział otwierając mi drzwi od auta.
- Ciebie również - odpowiedziałam wsiadając do środka. Gdy do mnie dołączył, zapytałam - Co ty tutaj robisz?
- Cóż pomijając to, że siedzę w aucie od godziny i gadam z tobą przez telefon to czekam też na ciebie. - odpowiedział przysuwając swoją twarz do mojej i cmokając mnie w policzek, potem w nos, a na końcu w usta. Zachichotałam jak dziecko na ten jego czuły gest.
- Jesteś nienormalny. - skomentowałam jego zachowanie i posłałam mu szczery uśmiech.
- Ja? - zapytał wskazując na siebie. - Czuję się urażony. - dodał przykładając sobie dłonie do serca.
- Mięczak. - walnęłam go w ramię śmiejąc się wystawiając mu język.
- Ale tak na serio Maggie - zaczął poważnym tonem - Chcesz być ze mną? - niepewnie popatrzył na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi oczyma, a ja cała się rozpłynęłam w środku na sam jego widok, jego głos oraz spojrzenie.
- Tak - zgodziłam się i niewiele myśląc wskoczyłam chłopakowi na kolana. Objął mnie ramionami w pasie i przytulił do siebie odsuwając jednocześnie fotel w tył, byśmy mogli się zmieścić oboje.
- Dziewczyno, co ty masz na sobie? - zajęczał głośno kładąc swoje dłonie na moich udach.
- Spodnie do biegania. No wiesz musiałam jakoś mamę ubłagać, aby mnie puściła bo mam szlaban przecież. - wywróciłam oczami przypominając sobie tę chorą reakcję.
- Kurde, to seksowne. - powiedział odsuwając się ode mnie i patrząc na moje nogi. - Przecież jakbyś faktycznie poszła dziś biegać to każdy chłopak patrzyłby na twój tyłek. - zauważył patrząc mi prosto w oczy.
- Oj tam. - poruszałam zabawnie głową uśmiechając się.
- Jestem zazdrosny. - oznajmił poważnym tonem, a ja zaczęłam się śmiać. Już teraz wiem, że moje życie w końcu się zmienia na dobre i w końcu będę mogła powiedzieć: jestem szczęśliwa.

Never look back (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz