Rozdział 24

18 2 0
                                    

Tydzień później

Siedząc na kanapie w salonie naszła mnie pewna myśl, dotycząca mojego życia.

Po pierwsze, pozbyłam się natrętnego i wrednego chłopaka, który tylko uprzykrzał mi życie. Louis może i nie był złym człowiekiem, to po prostu inni ludzie tak na niego wpływali, a on starał się być identyczny.

Tak to już na tym popapranym świecie bywa, że jeśli chcesz mieć znajomych musisz się do nich upodobnić, inaczej nic z tego.

Tak samo było między mną, a Liamem. Tylko u nas dojrzewało to z wiekiem, bo w końcu znaliśmy się od piaskownicy. Ja byłam bardziej szalona, a on taki ułożony i ze swoimi zasadami, których przestrzegał każdego dnia.

Czasami zastanawiałam się czy jemu to się za bardzo nie nudzi, ale gdy go bliżej poznałam, zrozumiałam że on już tak ma.

Na przykład niektórzy lubią czekoladę z orzechami, inni mleczną. Niektórzy lubią kolor czarny, inni niebieski. Tacy już są ludzie, pewnych rzeczy można się nauczyć, inne przychodzą do nas z czasem.

Na przykład tak jak to, że Liam to jedna z najważniejszych osób w moim życiu. Zawsze był dla mnie dobry i pomocny, a ja tego nie widziałam. Byłam zapatrzona w tego kretyna Louisa, do tego stopnia że wierzyłam mu w każde słowo, które do mnie mówił. Nie wiem co ja w ogóle w nim widziałam, z resztą było minęło.

- Maggie, a ty w domu siedzisz? - zapytał Zayn wchodząc do salonu z kubkiem herbaty i książką pod pachą.

- Jakoś tak wyszło. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. - odpowiedziałam wzruszając ramionami i podążając wzrokiem za chłopakiem. Usiadł na fotelu obok kanapy, po czym położył książkę oraz kubek na stoliku obok i spojrzał na mnie.

- Idź się spotkaj z dziewczynami. - zaproponował chwytając książkę w dłoń, gdy już wygodnie usiadł w fotelu.

- Obie pojechały z chłopakami gdzieś i nie ma ich przez kilka najbliższych dni w Londynie. - wyjaśniłam ze smutkiem.

- To idź pobiegaj.

- Widzę, że chcesz mi na siłę znaleźć jakieś zajęcie. Nie mam ochoty nigdzie iść, chcę zostać w domu i się ponudzić. - powiedziałam przykrywając się kocem i pogłaśniając telewizor. Byłam tego zdania, że jeśli nie masz na coś ochoty to po prostu tego nie rób, a nie zmuszaj się do robienia tego, bo to nie ma najmniejszego sensu.

- Nie po prostu się o ciebie martwię głupku. Zawsze gdzieś chodziłaś, bawiłaś się a teraz siedzisz na tyłku w domu, do tego smutna. Dlaczego? To przez niego? - dopytywał z przesadną troską w głosie.

- Co? Nie, to nie przez niego - zaprotestowałam. - Martwię się trochę o Liama. Chciałabym pójść do niego i pogadać, ale boję się że mnie wyrzuci.

Proszę bardzo wypowiedziałam swoje obawy na głos.

- Liam? Przecież to najbardziej ugodowy chłopak jakiego znam. - Zayn zmarszczył brwi nie rozumiejąc mnie w tamtym momencie. Wiedziałam, że to głupio zabrzmiało.

- Zayn, ale on powiedział że mnie kocha. - to chyba nie był najlepszy moment na wyznawanie takich rzeczy, gdy brat coś pił, ponieważ opluł się, a resztka herbaty spłynęła po jego brodzie wprost na koszulkę.

- Że jak?! - nie mógł chyba w to uwierzyć, ponieważ naprawdę wyglądał na zaskoczonego.

Wzruszyłam tylko ramionami, co innego mogłam zrobić?

- Maggie, przecież to świetnie. Ty też go kochasz, to w czym problem? - zapytał wycierając kątem koszulki swoją brodę.

- Skąd wiesz, że go kocham? - na moje policzki wypłynął rumieniec, dzięki czemu czułam że płonę.

Never look back (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz