Początek weekendu przywitałam z ogromnym bólem głowy. Nie dość, że miałam mnóstwo nauki przed zbliżającymi się egzaminami. To jeszcze obiecałam Chloe, że pójdę z nią do sklepu aby pomóc wybrać jej coś na ślub kolegi Matta, który miał być już za tydzień.
Musiałam uporać się z bólem głowy, bo jeszcze dziś wieczorem czekała mnie impreza z Louisem. Uzgodniliśmy, że spróbujemy, w końcu trzeba umieć pokonywać przeszkody jakie rzuca nam pod nogi życie. Nie uśmiechało mi się wcale iść na tę imprezę, ale Louis tak bardzo mnie o to błagał, że się zgodziłam.
Z resztą, rodzice wychodzili dziś wieczorem do starych znajomych ze studiów, a Zayn jak to Zayn miał swoje plany na ten dzień, więc nie chciałam siedzieć sama. Dlatego postanowiłam, że wybiorę się z Louisem do jakiegoś nowo otwartego klubu w centrum Londynu.
Moja głowa pulsowała za każdym razem, gdy tylko nią ruszałam. Ale musiałam coś z tym zrobić, ból był tak uciążliwy że sama ze sobą nie czułam się komfortowo.
Zeszłam na dół do kuchni, a gdy tylko przekroczyłam próg dostrzegłam mamę Liama siedzącą na jednym z wysokich krzeseł przy wyspie kuchennej. Chciałam się wycofać, ale kobieta mnie zauważyła i na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Wiem, że może moja pidżama w małpki nie była strojem, aby powitać tak „wspaniałego" gościa, ale trudno. To mój dom i będę chodzić jak mi się podoba. Fuknęła tylko coś pod nosem. Nawet tego nie usłyszałam, a może nie chciałam usłyszeć?
- Mamuś masz coś na ból głowy? - zapytałam moją rodzicielkę podchodząc bliżej niej.
Pani Payne naprawdę mnie nie interesowała, ignorowałam ją. Nie miałam ochoty na sprzeczki z rana, zwłaszcza wtedy gdy przez moją głowę przebiegało stado nosorożców.
- Do której siedziałaś nad książkami? - zapytała mama przeszukując szafki w poszukiwaniu pastylek przeciwbólowych, a w mojej głowie pojawił się obraz mnie leżącej w łóżku zapłakanej i całej w rozsypce.
- Straciłam rachubę czasu, gdy wybiła druga. - posłałam mamie wymuszony uśmiech. Okłamywanie rodzica nie jest najlepszym pomysłem, ale czasem tak trzeba zrobić aby nie dawać mu powodu do zmartwień.
- Maggie przemęczasz się, nie możesz...
- Nic mi nie będzie mamo. - zapewniłam ją przerywając w połowie zdania.
- Proszę. - wręczyła mi całą paczkę tabletek, a ja zabierając ze sobą szklankę z wodą i pastylki przeszłam do salonu. Włączyłam sobie telewizor i pogłośniłam, aby nie słyszeć piskliwego głosu tej jednej małpy siedzącej w kuchni.
Wiedziałam, że mnie nie lubi, ja jej także, ale pokazywanie się tutaj na pewno nic między nami nie zmieni. Wiem, że nie chce się ze mną jakoś zaprzyjaźnić, ale przynajmniej mogłaby być dla mnie milsza, bo ja naprawdę nic jej nie zrobiłam.
Telefon zabrzęczał w kieszeni mojej pidżamy, więc szybko go wyciągnęłam.
Imię Chloe widniało na ekranie.
Mam nadzieję, że jesteś gotowa na zakupowe szaleństwo. Będę po ciebie za godzinę.
Miałam całe sześćdziesiąt minut, aby przygotować się na przyjazd przyjaciółki.
Mama Liama nadal siedziała u nas w kuchni, gdy gotowa i z torebką w ręce, zeszłam na dół. Myślałam, że może tym razem gdy zobaczy mnie porządnie ubraną, w dżinsy, czarną koszulkę i balerinki, to przynajmniej zamiast grymasu na jej twarzy zobaczę mały uśmiech, ale niestety nici z tego. Zjechała mnie tylko z góry do dołu i fuknęła, po raz kolejny coś pod nosem. Ja naprawdę nie rozumiem tej kobiety i jej zachowania.
CZYTASZ
Never look back (PL)
Fanfic"Pech znajdzie się zawsze. Szczęście nigdy nie przychodzi samo" Tak głosi pewne przysłowie. Ale czy aby na pewno tak jest? Przekonała się o tym Maggie. Młoda dziewczyna mieszkająca i studiująca w Londynie. Miała okazję przejść w życiu piekło. Miłość...