pt. 19 - „Don't kill me just help me run away"

55 8 1
                                    

— Jedźmy w sobotę.

— Nie mogę, muszę zająć się firmą, ostatnio trochę więcej spadło mi na głowę. — odpowiedział Taehyung.

— Stary! I tak ją stracisz po rozwodzie!

— Ta Twoja bezpośredniość... — mruknął z udawanym smakiem — Ale czasem byś zamknął jadaczkę.

— Taka prawda. — rzucił roześmiany — No to co? Taehyung, już minął tydzień, a my dalej nic z tym nie robimy. Odpuść tą firmę trochę i nie skupiaj się tak na zbieraniu zdjęć Yuny z tym gościem, bo jeszcze Cię gdzieś przyłapie! W Twojej galerii teraz jest więcej jej fotografii, niż przez całe wasze małżeństwo...

— Muszę je mieć, by nie przyjść goły na rozprawę sądową.. — wywrócił oczami.

— Jeongguk czeka! — natychmiast odpowiedział na jego słowa — Podziel to jakoś, bo niewiadomo ile to będzie się ciągnąć. Nie tylko ty go chcesz przy sobie z powrotem. — Taehyung długo nie odzywał się do słuchawki, dlatego Hoseok kontynuował — Dobra, nie było tematu, pojadę z Yoogim i Jiminem..

— Jedziemy. — przerwał mu i zakończył połączenie.

Zgodził się.

Dopiero po chwili doszło do niego na co tak właściwie, bo w sekundę dostał ciarek ze stresu na myśl o spotkaniu Jeongguka twarzą w twarz. Jednak niby jakie są szanse na spotkanie go w Busan? Równie dobrze mógłby być wszędzie indziej, a samo to miasto wcale małe nie jest. To jak szukanie igły w stogu siana.

Był piątek popołudnie, sobota miała zawitać kolejnego dnia, co oznaczało że musiał się odpowiednio przygotować. Mimo to, został w swojej firmie do późnego wieczora ciesząc się, że przez nadrobił wszystkie najważniejsze kwestie, a kalendarz na następne dni nieco się zluzował. Przez jego zapracowanie w ostatnim tygodniu, skutecznie unikał rozmów z Yuną, która — jak miał wrażenie — sama już nie chciała rozmawiać o tym co wydarzyło się w zeszły czwartek. Z jej upartym charakterem, na pewno poruszyła by ten temat nawet mijając go na schodach czy kiedykolwiek indziej mieli chwilę się widzieć. Ona zresztą sama wydawała się być zapracowana, jednak Taehyung nazwałby to raczej romansowaniem ze swoim przełożonym. W każdym razie nie miał ku temu nic przeciwko o ile pozwoli mu ona zacząć życie od nowa, gdzie nie ma na nią ani trochę miejsca.

Nawet tego wieczoru, kiedy pogoda nie sprzyjała humorze i niosła za sobą jedynie falę nerwów przez okropnie mocny deszcz oraz silny wiatr, który rozwiewał wszystko dookoła i moczył ubrania w niemalże sekundę — nie zastał żony w domu. Ta niecodzienność jednak nie ruszyła Kima, który od razu pomyślał że została w pracy lub udała się gdzieś do pomieszczenia zamkniętego, bo nic jej tak nie buzowało jak lejący deszcz, psujący jej fryzurę, makijaż i ulubiony płaszcz.

Po przyjeździe do domu, od razu zabrał się z Minjae za wspólne robienie kolacji. Rzecz taka zdarzała się tak rzadko, dlatego sprawiło im to wiele zabawy. Uprzednio zrobione przez Taehyunga zakupy na zaplanowaną już przekąskę pozwoliły im szybko ruszyć do działania. Zaczęli od masy, później starszy Kim wysmażył naleśniki, a Minjae ozdabiał je słodkościami, by następnie zwijać je czy składać w różne kształty. Międzyczasie dużo rozmawiali, a śmiech nie ubywał ich konwersacjom.

— Chciałbym Cię o coś spytać. — zaczął czarnowłosy zajadając się naleśnikiem z truskawkowym nadzieniem, a Taehyung spojrzał na niego ze skupieniem oczekując jakiegoś poważnego czy też wstydliwego tematu — To w zasadzie nic takiego, ale chodzi o to, że mama raczej by się na to nie zgodziła. Wiem, że trochę późno pytam, ale Jihae zaprosił mnie do siebie na weekend, a Jimin i Yoongi nie mają nic przeciwko. Chcą jechać na jakąś wycieczkę poza miasto, mówią że super by było gdybym pojechał. Oceny już mamy wystawione, nie mam żadnego zagrożenia, więc.. może mógłbym jechać, proszę?

Przeminęło z porą deszczową | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz