pt. 27 - "Discolored"

56 10 1
                                    

Tego wyczerpującego popołudnia, które doszczętnie zostało zniszczone przez głośną kłótnię — Taehyung zamknął się w swojej sypialny, za bardzo nie wiedząc co ze sobą zrobić. W chwili przekręcenia klucza w drzwiach, poczuł się dokładnie tak samo jak w pracy, kilka godzin wcześniej. Niepokój nie odrywał się od Kima, chodząc za nim jak cień i podpowiadając mu na ucho same okropne rzeczy. Złość kiełkowała w jego organiźmie i mieszała się z bezsilnością, która dała o sobie znać kiedy łzy powoli gromadziły się w jego oczach. I gdy naprawdę nie miał ochoty na płakanie, uznając że powinien w tym momencie jedynie myśleć nad tym co teraz zrobić w kierunku żony — po prostu zacisnął mocno szczękę, a jego pięść miała okropną ochotę wylądować na czymś twardym. Czuł, że popada w furię, którą za wszelką cenę chciał okiełznać, lecz nie chciała odejść podobnie jak cały cień strachu i stresu.

Już sam nie pamięta, kiedy stracił kontrolę nad swoimi emocjami, kiedy oduczył się opanowania, które w takich sytuacjach jak ta sprowadzało go na Ziemię.

Teraz jedyne na co się zdał to bezsilne łkanie. Czuł jak z każdym tygodniem stawał się słabszy i chociaż wmawiał sobie że wytrzyma to wszystko, żeby pewnego dnia móc obudzić się ze szczerym uśmiechem na twarzy, tak teraz kompletnie stracił chęci do czegokolwiek. Miał dość wszystkiego co go otaczało, a w szczególności jednostki czasu. Niecierpiał nadchodzących minut, które uświadamiały mu jak beznadziejne było, jest i będzie jego życie. Że w każdej dobie jest ze tysiąc, jak nie więcej, minut. Każdy rok ma ich setki tysięcy, a wszystkie z nich mają po sześćdziesiąt sekund chujowego życia.

Przemijały powoli, wręcz mozolnie. Dla Taehyunga, który spoglądał niewyraźnie na zegar ścienny, trwało to jak wieczność. Jego głowa krzyczała "Szybciej!", by minęła chociaż godzina, w ciągu której może troche by się uspokoił, zdecydowanie ochłonął. Liczył, że w jej czasie staną się wszystkie okropności, a potem nastanie spokój. Uczucie, którego pragnął tak bardzo i nieustannie od.. w zasadzie kilkunastu dobrych lat, podczas który ciągle musiał się czymś zamartwiać.

Ziarnko do ziarnka, każde błache nieporozumienie, niekorzystna sytuacja czy jakikolwiek inny pieprzony powód do zmartwienia i miarka z czasem się przebiera, aż do momentu w którym wysypuje się i brakuje rąk by pozbierać to co wypada za jej rąbek. Taehyung miał je tylko dwie, a i one już przesiewały między palcami jej małe elementy.

Czuł się wyczerpany, wyssany do ostatniej kropli krwi, pobity do połamania każdej kości w ciele, wyprany jak po więziennych torturach.

Opadł wtem przed łóżkiem, opierając się o nie głową. Ręce zaciskał mocno na pościeli, a twarz wciskał w jej miękką strukturę skrywając przy tym każdy głośny krzyk czy jęk rozpaczy. Trwał tak, póki nie brakowało mu tlenu i nie miał czym oddychać, prócz dwutlenku węgla. Polubił to uczucie duszności, braku oddechu. Głowa pulsowała mu na przemiennie razem z dłońmi, które całe pobielały od natarczywego ucisku.

Po pomieszczeniu odbił się głos przychodzącego połączenia, ale trwający w poczuciu agonii Taehyung, nie słyszał cichej melodii własnego telefonu. Zresztą sam nawet nie miał pojęcia gdzie jest. Aktualnie nie potrzebował niczego. Nie miał nawet czego potrzebować, bo nic nie było w stanie go uspokoić. A nawet jeśli to tego "czegoś" z nim nie było. Połączenie za połączeniem, stawało się bardziej nachalne, a komórka nie przestawała dzwonić. Minęło kilka minut, nim Taehyung uniósł swoją spuchniętą twarz, a szybki oddech odbijał się od ścian prawie tak głośno jak dźwięk telefonu. Kim nawet nie śnił by ruszać się ze swojej pozycji. Wciąż przebywał przed łóżkiem szarpiąc niekontrolowanie za końcówki swoich włosów. I kiedy przerwy między połączeniami stały się jedynie chwilą na kilka odgłosów wiadomości, by potem zastąpić je kolejnym dźwiękiem tej samej melodii wygrywanej już od kilku minut — irytacja Kima sięgnęła szczytu. Szukał komórki przez cały czas trwania połączenia, póki jej wyświetlacz zgasł mu przed oczami. Wysynął ją z pod łóżka mocno sciskając między palcami.

Przeminęło z porą deszczową | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz