pt.13 - "Why isn't there an end; every time it's hell"

69 7 2
                                    

Łapcie luźny rozdział i odpalcie media <3

— Co masz na myśli? — spytał.

— Może warto ją podpuścić do podpisania papierów? Albo sfałszować i zrobić potajemny rozwód?

— Kretynie chcesz iść siedzieć? — szturchnął go, na co ten zaśmiał się głośno.

— Żartowałem!

— Mnie nie do śmiechu.. — mruknął.

— Taehyung. — zaczął wpakowując do buzi kawałek mięsa i powolnie zaczął go gryźć zapijając je polanym mu wcześniej kieliszkiem soju. Robi to nadzwyczaj wolno co nieco irytowało Taehyunga.

— No miel to szybciej w tej paszczy...

— Chciałem powiedzieć.. — przełknął pokarm — że mam dobre przeczucie.

— W sensie?

— Co do tej sprawy. Myślę, że wszystko potoczy się dobrze. Dlatego najpierw znajdź Jeongguka.

— Ja właśnie myślę, że pierw powinienem zostawić Yunę, by w spokoju go odszukać.

— To głupi jesteś. — odparł bez owijania w bawełnę, za co dostał po głowie — No co?! Taka prawda... Chcesz sobie dokładać ciężaru? Yuna nie pozwoli Ci na to zbyt szybko. I Twoi rodzice też. Twoja psychika nie będzie w dobrym stanie jak spróbują zrównać Cię z Ziemią, zresztą... chyba nawet teraz nie jest za dobrze, dlatego ja zająłbym się Jeonggukiem, międzyczasie zobaczył jak ma się sytuacja z wariatką, dałbym jej powody do rozwodu, żeby sama go chciała. Jak będziemy mieć Jeona, to Sunoha zapewne też, a on Taehyung... — poklepał go po ramieniu — Jest adwokatem i prawnikiem. Całkiem dobrym, jak słyszałem.

— Może masz rację... ale i tak myślę, że zacznę takowy temat z Yuną. Co prawda wspominałem już co nie co, ale może warto porozmawiać o tym na spokojnie.

— Spróbuj... ale szykuj się na najgorsze. — rzucił — Moim zdaniem masz wiele argumentów, które pomogą Ci na rozprawie, lecz tym zajmie się Sunoh, ja się nie znam...

— W takim razie najpierw Jeongguk... — westchnął pocierając dłońmi twarz — Będziemy się kontaktować z Sunohem w pierwszej kolejności, jak zrozumiałem?

— Myślę, że tak.

— To omówimy na kolejnym spotkaniu.. — spojrzał na zegarek swojego nadgarstka — Tymczasem.. dobija północ, więc nie wiem jak ty, ale wracam już do domu.

— Ja chyba też.

— Zabierzesz się ze mną? Oboje piliśmy, więc samochód odpada.

— Chętnie.

Taehyung zapłacił za zakupione pożywienie oraz alkohol, po czym zadzwonił na taksówkę, która odwiozła ich oboje do domów. Podczas trasy zbyt wiele nie rozmawiali, jedynie pozostali w swoich myślach, delektując się — mimo wszystko przyjemną — ciszą.

Wcielić plan w życie, czas zacząć...

Pomyślał. Wiedział, że musiał być ostrożny we wszystkim co robi, a każdy krok musiał być przemyślany. Po wejściu do domu przywitał go głos Yuny, która zirytowanym głosem pytała gdzie się podziewał. Zwykle nie zwróciłaby na to uwagi, ale Taehyung wrócił do domu taksówką, w dodatku pijany, dlatego nie mogła przejść obojętnie. A szkoda, bo może Kim nie czuł by się tak zirytowany. Lecz nie bardziej, niż kobieta, która została zbyta ciszą i tego rodzaju obojętnością, drzemiącą w brunecie. Nic nie odpowiadając udał się na górę wysłuchując jej zażaleń i po zamknięciu się drzwi sypialni zsunął się wzdłuż nich. Wyjął telefon, który odblokował od razu wchodząc w konwersację z chłopakami.

Przeminęło z porą deszczową | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz