pt. 25 - "You're gone and I gotta stay high"

74 8 2
                                    

MOI DRODZY! Ważna notka na dole o dalszych publikacjach!

w mediach piosenka z gcf jeongguka i az mam flashbacki 😐💔 these clips are so beautiful n' painful at the same time


Dla Taehyunga poranki były jedną z najcięższych chwil w całym dniu, kiedy to po długich próbach zaśnięcia budził się z ogromnym zmęczeniem, bez jakichkolwiek chęci podniesienia się z łóżka. Tego dnia jednak, kiedy Słońce wpadało jasnymi promieniami przez niezasłonięte okno balkonowe — nie miał żadnego problemu z otworzeniem swoich oczu na świat. Wręcz widok ten przyprawił go o lekki uśmiech na twarzy w akompaniamencie cichego jęku podczas rozciągania swojego ciała. Wtedy też, kiedy rozłożył się na całą szerokość materaca, poczuł że obok niego nie ma nikogo. Dlatego podniódł się do siadu rozglądając się po pokoju, gdzie nie było żadnej żywej duszy.

Wczorajszego wieczoru nie mógł dostrzec tego całego "syfu", o którym wspomniał mu Jeongguk i szczerze nawet nie zwrócił na niego uwagi. Dopiero teraz dostrzegł, że w pomieszczeniu nie było niczego poza łóżkiem, szafką przy łóżku, biurkiem i masą kartonów. Totalny rozgardiasz, przez który mało nie wywinął orła przed snem.

Po długim zastanawianiu się gdzie jest jego telefon, przypomniał sobie że zostawił go w pokoju gościnnym, dlatego chwycił za ten należący do Jeongguka sprawdzając godzinę. Chwilowy stres ogarnął go myśląc, że był późny poranek i nie wyjadą o ustalonej uprzednio godzinie. Jednak szósta czterdzieści pojawiająca się na ekranie rozwiała jego wątpliwości wiedząc, że na spokojnie ze wszystkim zdąży.

Wtedy też drewniane drzwi uchyliły się ze delikatnym skrzypnięciem, a zza nich wyłonił się Jeongguk. Kruczoczarne, zburzone włosy nadawały dziecinności jego twarzy, tak samo jak lekki uśmiech na widok obudzonego już Taehyunga.

— Dobrze, że wstałeś. — powiedział podchodząc do łóżka rozkładając się na nim i przecierając twarz. Chwilowa cisza zapadła między nimi, którą przerwało ciężkie westchnięcie Jeongguka — Nie chcę, żebyście jechali. Nie chcę, żebyś Ty jechał... — wtulił się w nogi Kima, który zatopił palce w jego kosmykach.

— Wiem, Ggukie. — mruknął z poranną chrypą — Ale muszę.

— Wiem. Ale nie chcę. — odpowiedział, na co Tae zaśmił się lekko.

— Powinieneś do nas przyjechać. — dodał, na co Jeon położył się plecami na jego nogach wtapiając wzrok w sufit.

— Może tak zrobię. — powiedział po chwili spoglądając w oczy pochylającego się nad nim Taehyunga, a ten uśmiechnął się nikle.

— Brakuje nam tam Ciebie. — odparł cicho — A teraz muszę wstawać i się szykować.

— Mama czeka ze śniadaniem.

— Hoseok już wstał?

— Jakiś czas temu.

— I czekacie tylko na mnie? — spytał trochę głośniej, z delikatnym wyrzutem — Czemu mnie wcześniej nie obudziłeś?

— Słodko spałeś.

— Gguk! Twoja mama czeka, a ja sobie śpię w najlepsze.

— Sama mówiła, że mam Cię nie budzić. Żebyś wypoczął przed trasą, bo i tak źle wyglądałeś, taki niewyspany. — wzruszył ramionami podnosząc się do siadu — No to chodź.

Zaraz potem opuścili pomieszczenie rozdzielając się. Jeongguk poszedł do kuchni komunikując, że Kim zaraz się zjawi, a ten w tym czasie skorzystał z toalety. I kiedy jako ostatni zasiadł przy stole mówiąc z uśmiechem wszystkim "Dzień dobry" zaczęli zajadać się pysznym śniadaniem przygotowanym przez Jieun. Towarzyszyła im spokojna, poranna rozmowa przerywana cichym pianiem kur z ich małej gospody i Taehyung aż poczuł się jak na wsi. Tak naprawdę nie byli wcale daleko od miasta.

Przeminęło z porą deszczową | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz