pt.11 - "Idk what hurts the most, holding on or letting go"

80 9 3
                                    

— Taehyung... ona się mnie nie posłucha. — wzruszyła ramionami — I zapewne sięgnie porady Twoich rodziców.

— To odwiedź ją od pomysłu ślubu Minjae... Zwłaszcza, że Yuna nic ze mną nie konsultuje! — jęknął bezsilnie.

— Postaram się jak mogę, ale ona sama za dużo ze mną nie rozmawia.. Zresztą, co planujesz zrobić? Jak długo to ciągnąć?

— Mam pewne priorytety, które chcę zrealizować. Gdyby ktokolwiek niepożądany się o tym dowiedział, to wszystko ległoby w gruzach.. — spojrzała na niego niezrozumiałym wzrokiem — Na razie nie chcę o tym rozmawiać, w każdym razie dotyczy to też Minjae, dlatego zdecydowanie stąpam po kruchym lodzie. Mówiąc to Tobie, również.

— Ya! — pacnęła go lekko — Powinieneś wiedzieć, że dla mnie Twoja orientacja nigdy nie stanowiła żadnego problemu, szanuję Cię, tak samo jak mojego wnuka, a widząc te wszystkie nieprzyjemne sytuacje, w które zostałeś wplątany i ile dotąd przeszedłeś.. jedynie chcę żebyś był szczęśliwy oraz zadbał by Minjae nie przeżył tego, tak jak ty. — mówiąc to chwyciła dłoń Kima gładząc kciukiem jej wierzch — Nie postrzegaj mnie jako wroga, dlatego że jestem matką tej wiedźmy... Jesteś dobrym człowiekiem, Taehyung. Masz za miękkie serce i fantastyczny środek, by przeżywać takie rzeczy. Bo poniekąd wiem jak się czujesz.. z ojcem Yuny też nie mogłam być szczęśliwa, aż zaszło to za daleko. Tak więc rób swoje, cokolwiek to jest, byle Minjae nie wyszedł na tym źle..

— Potrzebuję czasu, możliwie jak najwięcej, muszę odnaleźć...— zaciął się — nieważne, postaram się o rozwód, choćby miał to być rozpad całej rodziny, czy jakiekolwiek inne problemy, bo dla nich jestem w stanie zaryzykować.. tak naprawdę wszystko, byleby było w końcu dobrze.. — dodał mrucząc — Postaram się o Minjae, nim trafi z niewłaściwe łapska moich stukniętych rodziców, którzy zapewne zrobiliby to samo co ze mną..

I taką miał nadzieję. Że wszystko potoczy się po jego myśli. Nie liczył na drogę usłaną kwiatami, wiedział doskonale o podejmowanym ryzyku tych decyzji, nie chciał się jedynie w tym wszystkim zatracić, nie ucierpieć tak bardzo na psychice. Był trochę przerażony tym wszystkim, bo nie miał nawet obmyślonego żadnego planu działania. Chciał odnaleźć Jeongguka, to prawda, ale dla własnego szczęścia. Był jeszcze jego syn, któremu obiecał pomóc choćby niewiadomo co. I miał zamiar tego dokonać, ale jeśli Yuna nie pozwoli na ich rozwód, wciągnie w to ojca Kima i zaaranżuje ślub Minjae — wszystko będzie pozamiatane. Dlatego musiał mieć jakąś alternatywę, pewien plan B.

Ich rozmowę przerwał dzwoniący telefon. Taehyung spojrzał na wyświetlacz wibrującej komórki i odrzucił połączenie słuchając uważnie Sooyoung. Jednak urządzenie nie dało mu spokoju, a przychodząca rozmowa od Yoongiego ponownie pokazała się na ekranie. Przeprosił teściową i w końcu podniósł słuchawkę.

— Tak?

— Dzwonię, bo nie odpisałeś na wiadomość którą Ci wysłałem z godzinę temu. Ale skoro już odebrałeś, to przypominam o naszym spotkaniu za niecałe pół godziny, adres Ci napisałem, więc nie spóźnij się. — rzucił.

— Oh, tak. Dzięki, do zobaczenia.

Zupełnie by zapomniał. Wszystko przedłużyło się planowo, a dodatkowa wizyta Sooyoung zbiła go z linii czasu. Zapewne gdyby nie ten telefon, znacznie by się spóźnił lub nawet nie przyszedł wcale. Chyba by sobie nie darował.

— Musisz mi wybaczyć, ale jestem umówiony na spotkanie za niedługo, przełóżmy tą rozmowę na inny raz. — powiedział pakując swoje rzeczy z biurka.

— Idziesz na randkę jakąś? — dopytała podejrzliwie.

Na głowę upadłaś. — mało się nie wymsknęło.

Przeminęło z porą deszczową | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz