Hannes i Mikasa już spali, gdy Eren bezszelestnie wyciągnął klucze od domu spod wazonu z przymierającym chwastem, który najprawdopodobniej w latach swojej świetności musiał być pięknym kwiatem.
Musiał spędzić kilka chwil sam ze sobą. Po wydarzeniach sprzed kilku godzin i długiej rozmowie z wujem i siostrą czuł się przytłoczony i zagubiony. Zegarek wskazywał godzinę trzecią, gdy ze skrzywieniem na twarzy, spowodowanym bólem ciemniejących siniaków, wsiadł do swojego samochodu, wyłączając radio które natychmiast zaczęło przygrywać gdy tylko przekręcił kluczyki w stacyjce.
W jego głowie nadal odbijały się słowa Mikasy
„Musimy wrócić, Eren. Sami sobie nie poradzimy." oraz Hannesa „Jeśli Grisha odetnie was od pieniędzy będziecie zgubieni.".Chciałby mieć w sobie tyle wiary w swoje możliwości by się z nimi nie zgodzić. Nie chciał do końca życia być na usługach ojca, to jasne, ale jak sam Grisha zauważył nie miał też jakiegoś konkretnego powodu by tego nie chcieć. Brak szczególnych talentów, znaków rozpoznawczych. Wiedział, że i w wyglądzie i w charakterze jest boleśnie przeciętny.
Te słowa zabolały go w niewytłumaczalny sposób, gdy zjechał z głównej drogi prowadzącej z Shiganshiny do najbliższego większego miasta który nie był Trostem.
Podskakiwał przy wszelkich wgłębieniach i kamieniach na które trafiały opony gdy pokonywały wiejską ulicę, nie zwracają na to większej uwagi, gdy jego wzrok wbił się w nierównie wyłożony asfalt i mrocznie wyglądające o tej porze roku pola złocistego, kwitnącym w ciepłym, październikowym rzepaku.
Październik tak właściwie chylił się już końcowi - przypomniał sobie mgliście, gdy wystukiwał rytm tylko sobie znanej piosenki. Jak co roku zaproszeni zostali na imprezę Halloweenową u Historii, gdzie niestety pojawią się również Ymir, Reiner czy Annie Leonhart.
Przez wszystkie zawirowania życiowe jakie występowały w jego życiu, zapomniał zapytać czy on, Mikasa, Armin i Jean są ta w ogóle mile widziani.Skręcił ostro kierownicę w lewo, gdy prawie minął jeden z zakrętów prowadzącego z słabo oświetlonego baru i motelu. Ciężarówki i pomniejsze samochodu stały zaparkowane na miejscu do tego przeznaczonych. Wysiadł z auta, uprzednio upewniając się że klucze, portfel są na swoim zwykłym miejscu. Zamknął drzwiczki niewielkiego, bordowego auta, gdy jego telefon pierwszy raz od dawna ponowie się podświetlił, informując właściciela o przychodzącej wiadomości tekstowej. Ze zmarszczonymi brwiami, i przygryzioną wargą kliknął w dymek czatu, gdzie jego oczom ukazała się wiadomość od Kuchel - stalkera.
Czyli jednak postanowił się odezwać? - pomyślał z przekąsem, a następnie zabrał się za przeczytanie sms-a.
Od: Kuchel.
„Jest już trzecia, a ty nie zadałeś mi żadnego dziwnego, filozoficznego pytania."
„Czy wszystko okej?"Parsknął bez humoru, a już kilka sekund później złapał się za brzuch, sycząc na nieprzyjemne ukłucia bólu.
Do: Kuchel.
„To ty pierwszy nie odpisałeś na moje pytanie."
„Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, więcej nie zapytam."Od: Kuchel.
„Nie o to chodzi."
„Po prostu nie chce byś na razie poznał moją tożsamość, a to pytanie mogłoby ewentualnie dać Ci podpowiedź na temat tego, kim jestem."Eren westchnął ciężko, odrywając wzrok od urządzenia, gdy lekko utykając na prawą nogę, przekroczył próg dość obskurnego baru. Tak naprawdę nawet nie wiedział gdzie jest. Nigdy przedtem nie przejeżdżał obok niego, a patrząc po ilości przebytych kilometrów i kierunku musiał znajdować się w odległości do 20 kilometrów od Paryża.
Wsunął telefon do tylnej kieszeni za szerokich, granatowych spodni gdy podszedł do baru a następnie usiadł na jednym z krzeseł. Barman odwrócił się w jego stronę, ukazując około czterdziestoletniego mężczyznę z lekko przerażającym spojrzeniem i prostokątnych okularach. Z jego szyi zwisały słuchawki nauszne a sam ubrany był w dość ekstrawagancki strój który Erenowi kojarzył się bardziej z tancerzem w klubie aniżeli barmanem w niewielkim, zaniedbanym barze z motelem.
CZYTASZ
✔️Jak zostałem Bankrutem | ereri AU
FanfictionBiznesman, próbując wyciągnąć plany biznesowe swojego największego rywala, zakochuje się w jego synie. Czyli po polsku; Levi Ackerman i Erwin Smith próbują pozbyć się konkurencji z rynku - wieloletniego numer jeden - Grishy Jaegera. Opracowują pla...