Dzień ciągnął się dla Erena w nieskończoność. Przyjechali do Shiganshiny zaledwie trzy godziny wcześniej a miał wrażenie jakby wyczerpał wszystkie ciekawe opcję jakie miało w swojej ofercie miasteczko. Armin i Jean wrócili do swoich rodzin, więc Eren, chcąc być dobrym przyjacielem nie próbował się z nimi kontaktować ani też przeszkadzać zajętej treningiem Mikasie.
Po prostu nudził się niemiłosiernie leżąc na ogromnej, aksamitnej kanapie która zapewne była warta więcej niż życie Afrykańskich dzieci dla jego ojca.
Grisha i Carla Jaeger wybrali się na kolejne spotkanie biznesowe, więc Eren miał cały mały pałac dla siebie.
Westchnął, a następnie leniwie przetarła prawe oko gdy kolejne słowa wypadły z prezenterki w telewizji, która powieszona na ścianie cicho odgrywała program informacyjny.
Czy powinien napisać do Kuchel...? - zastanowił się, przełykając kolejną łyżkę jogurtu truskawkowego do ust.
Ostatnio Kuchel wydawał się nie w humorze. To znaczy...Eren odnosił wrażenie że odkąd napisał do Kuchel, dzień po bankiecie i wypadku z Jeanem, chłopak po drugiej stronie zaczął utrzymywać pewien rodzaj dystansu którego wcześniej nie wyczuwał.Nie przypominał sobie by powiedział Kuchel coś niemiłego a gdy przejrzał ich ostatnie wiadomości tylko się w tym utwierdził. Gdy się żegnali, na dwie godziny przed bankietem wszystko było tak jak zwykle. Cokolwiek więc się wydarzyło, musiało to być w ciągu dziesięciu następnych godzin.
Przeklął gdy jogurt z łyżki skapnął mu wprost na białą koszulkę. Wstał, energicznie przecierając powiększającą się jasnoróżową plamę, co skutkowało strąceniem telefonu i reszty jogurtu ze skraju kanapy na parkiet.
- KURWA MAĆ! - rzucił się w kierunku urządzenia, chcąc uchronić go przed rychłym zatopieniem w jogurcie. Przetarł ekran spisanym już na straty ubraniem, pokręcając głową ze zdenerwowaniem, a gdy tylko upewnił się że jogurt nie wpadł do żadnego z otworów w telefonie, odłożył z westchnieniem ulgi na komodę niedaleko, samemu zwracając się ponownie ku bałaganowi.
•••
Od: Kuchel.
„Jestem pewien że twoje zjednoczenie z rodzinką musiało być wzruszające, bachorze."Przegryzł kolejnego chrupka, a następnie wytarł rękę niedbale o jasną pościel, zanim zabrał się z pisanie odpowiedzi. Jego palce nadal nieprzyjemnie przykleiły się do reszek jogurtu pozostałych na ekranie, co w połączeniu z tłuszczem chipsów dawało nieprzyjemne wrażenie lepkości.
Do: Kuchel.
„Ojciec nawet na mnie nie spojrzał a matki nawet nie było w domu, bo poszła odwiedzić tę swoją sukowatą przyjaciółkę Agathę."
Odpowiedział szczerze.
„A jak było u Ciebie?"Sięgnął po kolejną przekąskę, wpatrując się w ekran w wyczekiwaniu na odpowiedź.
Która nie nadeszła.Do: Kuchel.
„Żyjesz tam?"
„Oi, kolego."
„Przyjacielu."Od: Kuchel.
„Nie jesteśmy przyjaciółmi, smarku."
„Ojciec zawołał mnie na obiad, napiszę później."Eren zmarszczył brwi.
Do: Kuchel.
„Przecież jest 19.."Po piętnastu minutach zrozumiał że raczej nie dostanie odpowiedzi, więc z zirytowanym warknięciem odrzucił od siebie urządzenie, które potoczyło się aż do krawędzi materaca, na szczęście jednak nie spadając.
Z góry usłyszał brzęk kluczy kładzionych na stole i ciche kroki, sugerujące że to nikt inny jak Mikasa wróciła do domu po swoim cholernie długim i ciężkim treningu czegokolwiek-tam-nie-trenowała.
CZYTASZ
✔️Jak zostałem Bankrutem | ereri AU
Fiksi PenggemarBiznesman, próbując wyciągnąć plany biznesowe swojego największego rywala, zakochuje się w jego synie. Czyli po polsku; Levi Ackerman i Erwin Smith próbują pozbyć się konkurencji z rynku - wieloletniego numer jeden - Grishy Jaegera. Opracowują pla...