Rozdział 17: Kim jest Levi? (II)

121 10 45
                                    

NOTATKA:
Witam po dość długiej przerwie, którą mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ostatnie kilka miesięcy było dość ciężkich, bo poczynając od poprawy ocen końcowo-rocznych, przez egzaminy zawodowe, aż po wakacje, borykałam się z problemami dotyczącymi umiejętnością odpowiedniego gospodarowania czasem.

Teraz, gdy leżę w łóżku ze złamaną kostką i brakiem jakichkolwiek zajęć, nie mam już czym wymigiwać się od pisania (tym bardziej że znajdujemy się już bardzo blisko zakończenia historii).

Życzę miłego czytania i odmeldowuje się!

•••

Eren ziewnął w rękaw, nie mogąc powstrzymać nudy która z każdą kolejną chwilą ogarniała jego ciało.
Podniósł głowę z samochodowego okna by spojrzeć na wpatrzonego w komórkę Levi'a.

Mężczyzna wydawał się równie niezainteresowany filmem, jak on sam, a Eren byłby więcej niż szczęśliwym by móc się tą opinią z nim podzielić, gdyby nie fakt, że od ich pierwszego pocałunku (od którego nawiasem mówiąc minęła godzina, trzynaście minut i siedem, oh osiem sekund) czarnowłosy nie zaszczycił ani jednym spojrzeniem, a jeśli już przypadkowe się zdarzały, Eren czuł, że Levi z premedytacją pomijał jego oczy, skupiając wzrok w niższych partiach jego twarzy (takiej jak chociażby jego spragnionych powtórki z rozrywki ustach).

Poważnie, co było z tym facetem nie tak? Eren był przekonany, że wszelkie panujące między nimi napięcie rozpłynie się po pocałunku, a zamiast tego atmosfera jeszcze bardziej się zagęściła!

Po raz pierwszy nie był też temu winny! To Levi wykonał pierwszy krok, pochylając się i go całując (nawet jeśli odsunął się spanikowany zaledwie kilka sekund później), a fakt, że to właśnie on z powrotem go przyciągnął nie miał w tej sytuacji żadnego znaczenia.

Westchnął ciężko, przejeżdżając wzrokiem po odsłoniętej szyi Levi'a, marząc by móc sobie na zbliżenie się do niej, bez strachu o własne życie.

Levi, jeśli wyczuł wygłodniałe atencji spojrzenia jakie Eren posyłał mu w ciągu ostatniej godziny, nie dał tego po sobie poznać. Wpatrzony w przyciemniony ekran telefonu, co kilkanaście sekund wystukiwał agresywnie odpowiedzi osobie, z którą obecnie chatował (kimkolwiek by ona nie była, pomyślał z przekąsem i może odrobiną zazdrości).

Ale czy ktokolwiek mógł mu się dziwić? Eren, jeśli straciłby resztki przyzwoitości, również napisałby do Jeana, Armina czy siostry (właściwie planował to, ale jego telefon wybrał idealny moment na rozładowanie się, a zapytanie Levi'a o ładowarkę wydawało się w tamtej chwili działaniem niemożliwym i nietaktownym) z prośbą o radę i pomoc w wyjątkowo niezręcznej sytuacji w której się znalazł.

Przetarł pot z czoła, dopiero zauważając jak gorąco było w samochodzie. Czyżby Levi zapomniał zmniejszyć ogrzewanie, czy po prostu, jak na ironię, lubił przebywać w gorących pomieszczeniach?

Gdy koszula zaczęła mu się kleić do klatki piersiowej, zdecydował, że to odpowiedni moment, by przerwać ich nieustalony pakt ciszy.

Zerkając na mężczyznę obok siebie tylko kątem oka, powachlował swoją spoconą twarz w jednoznacznym ruchu.
- Gorąco tu trochę, nie uważasz?

Levi zawiesił palce nad klawiaturą telefonu, wyglądając jakby nie spodziewał się słów z tego właśnie kierunku.
Nie podniósł głowy by na niego spojrzeć, nawet nie poruszył mięśniem, a cisza między nimi stała się pełna napięcia i gęsta na tyle, by dało się ją kroić nożem.

- Możemy obniżyć ogrzewanie? - zapytał po raz drugi, tym razem bardziej doraźnie, gdy wydawało się, że Levi nie zamierza odpowiadać.

Gdy mężczyzna w końcu podniósł na niego wzrok, Eren prawie podskoczył z zaskoczenia. Levi nie wydawał się zły, zdezorientowany czy też przestraszony. Jego twarz była idealną gładką taflą, jaką Eren nauczył się rozpoznawać już wiele lat wcześniej, dzięki uprzejmości własnego ojca.

✔️Jak zostałem Bankrutem | ereri AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz