Rozdział 21: Kim jest Mikasa? (III)

76 8 84
                                    

-- Trzymajcie się, zjeżdżamy z autostrady!

Ostrzeżenie Hanji oczywiście niewiele dało, bo gdy samochód w ostry zakręt, Eren i leżący na jego kolanach nieprzytomny Levi polecieli z boku na bok, przy okazji nieprzyjemnie zderzając się o przedni fotel kierowcy.

-- On nie oddycha! - krew Erena jakby zastygła w żyłach, gdy po przyłożeniu palców do pulsu mężczyzny, nic nie wyczuł.
-- O mój Boże, Hanji, on umrze! On umrze!

-- Eren, oddychaj! - poinstruował go siedzący na miejscu pasażera Erwin.
Eren zwykł go widywać jedynie w telewizji, gdzie jego włosy i ubiór zawsze były dopięte na ostatni guzik.
Mężczyzna był jednak w tamtym momencie chodzącym bałaganem. Sterczące na wszystkie strony świata, blond włosy i poplamione krwią ubrania nadawały mu groteskowego wyglądu, a sztucznie opanowany głos nie pomagał w utrzymaniu zwykłej, nienagannej prezencji.

Gula stanęła mu w obolałym od płaczu gardle gdy obniżył wzrok na spokojną twarz Ackermana. Gdyby nie dociskana przez niego rana postrzałowa na szyi, wyglądałby prawieże na śpiącego.

Oczywiście gdyby zignorować przerażająco blade poliki i uczerwienione krwią uda Erena.

-- To uciskanie nic, kurwa nie daje! - krzyknął w odpowiedzi Erwinowi, widząc, że mężczyzna nadal mu się przygląda.
-- Nie powinniśmy go reanimować...albo zrobić...cokolwiek?! - wyrzucił z siebie między spazmami płaczu.
Bandaż na jego ramieniu również przesiąkł krwią, gdy Eren próbował zmienić pozycję ciała Levi'a.
-- O mój boże! O mój pierdolony boże!

-- Nie poruszaj się niepotrzebnie, nie wiemy, czy nie ma uszkodzonego kręgosłupa! - poinstruował go pospiesznie Smith, ściskając mocno w dłoni komórkę z włączonym połączeniem.

-- Dlaczego w ogóle, kurwa uciekliśmy?! - powtórzył po raz kolejny tego wieczoru.
-- Powinniśmy byli zostać w szpitalu, tam na pewno by mu ktoś pomógł!

Przyjaciel Levi'a wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Gdyby nie fakt, że Eren był w tamtym momencie zbyt skupiony na stanie zdrowia Ackermana, prawdopodobnie poczułby strach na widok spojrzenia, jakie zarobił.

-- Uratowaliby go, a potem nielegalnie aresztowali, do cholery! - odkrzyknął Erwin, całkowicie tracąc nad sobą panowanie.
-- Zapomniałeś, że jest poszukiwany za pieprzone usiłowanie zabójstwa?!

-- Przecież to nie on mnie postrzelił!

-- Kurwa mać, Jaeger! Czy jesteś aż tak głupi?! - Erwin wyglądał jak demon. Jego niebieskie oczy bardziej przypominały dwie szparki, aniżeli miłe oczy, którymi świecił w przeróżnych wywiadach i publicznych wypowiedziach.
Eren zadrżał, wypuszczając kolejny szloch.
-- Skąd policja ma o tym, kurwa wiedzieć, skoro zamiast wydać jakikolwiek komunikat, schowałeś się w pokoju szpitalnym i pozwoliłeś prasie tworzyć własne teorię?!

Zignorował słowa starszego mężczyzny gdy ciało Levi'a zadrżało w konwulsjach. Więcej krwi wypłynęło z wrażliwej rany, przyprawiając Erena o mdłości.
-- Levi! Levi, proszę!

Gdy Levi nie odpowiedział, Eren opuścił głowę na jego klatkę piersiową, pozwalając łzom swobodnie popłynąć.
Nie miał zamiaru kłócić się z Erwinem Smithem, gdy Levi pieprzony Ackerman, człowiek, który uratował mu życie, umierał na jego kolanach.

-- Levi...Levi...błagam.. - wyszeptał drżącym głosem w zakrwawioną koszulę mężczyzny, tak jakby miało to coś dać.
-- P-proszę, nie rób mi tego...

✔️Jak zostałem Bankrutem | ereri AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz